Wycena kontrolowanej przez Jerzego Mirgosa budowlano-deweloperskiej grupy od momentu odbicia na giełdach pod koniec października ub.r. wzrosła już o blisko 140 proc. zaliczając kolejne historyczne maksima. W marcu kurs przebił pułap 6, a potem 7 zł. W poświąteczny wtorek papiery drożały o nawet 6,9 proc., do 7,75 zł – nowym impulsem wzrostu okazała się odtajniona rekomendacja DM BOŚ.
W raporcie z 30 marca, przy kursie 6,85 zł, analitycy, zalecając kupować akcje, oszacowali cenę docelową w perspektywie dwunastu miesięcy na 8,6 zł.
Analitycy prognozują, że grupa w 2022 r. pokaże 118,9 mln zł zysku netto wobec 128 mln rok wcześniej, a w przyszłym będzie to 124,6 mln zł. Wyniki za 2022 r. poznamy 26 kwietnia.
Czytaj więcej
Inwestycyjne spowolnienie przekłada się na spadek cen materiałów i wykonawstwa. To dobrze wróży marżom. Pytanie, czy szyków nie pomieszają jeszcze ceny energii.
„Podtrzymujemy optymistyczne nastawienie do Mirbudu. Uważamy, że spółka powinna być beneficjentem względnie stabilnych nakładów przeznaczanych na budownictwo drogowe. Na koniec lutego wartość zdobytych kontraktów opiewała na 5,3 mld zł, w tym 75 proc. stanowiły projekty drogowe. Ponadto w portfelu Mirbudu nie ma dużych projektów przynoszących straty, a marże zysku są do pewnego stopnia zabezpieczone klauzulami indeksacyjnymi w umowach, co w inflacyjnym otoczeniu wydaje się kwestią kluczową. Wycena rynkowa spółki pozostaje atrakcyjna, zwłaszcza na tle Budimeksu, który jest najbliższym konkurentem. W naszej ocenie oczekiwane mocne wyniki finansowe w 2023 r., obiecujące perspektywy działalności w segmencie budownictwa drogowego, ożywienie popytu oraz regularna wypłata dywidendy powinny pozwolić Mirbudowi na zawężenie luki wyceny” – napisali analitycy w raporcie.