Rynek mieszkaniowy w Polsce będzie się kurczyć

Przed nami dwa, trzy lata drogiego pieniądza, dlatego rozszerzamy działalność o najem instytucjonalny mieszkań – mówi Andrzej Gutowski, wiceprezes Ronson Development.

Publikacja: 26.05.2022 21:00

Rynek mieszkaniowy w Polsce będzie się kurczyć

Foto: materiały prasowe

Ronson to kolejny deweloper, który stawia na PRS – nie tylko jako dostarczyciel mieszkań, ale i twórca oraz współudziałowiec platformy najmu. Na jakim etapie jest tworzenie platformy?

Rozmowy z potencjalnymi współudziałowcami trwają i mamy nadzieję, że w wakacje uda się już przedstawić więcej szczegółów. Zamieszanie na rynku mieszkaniowym jest w tej chwili dość duże i wcale się nie dziwię, że wielu deweloperów zainteresowało się PRS–em. Strategie są różne, sporo małych i średnich po prostu się wycofuje z rynku, który zrobił się mocno skomplikowany, w ostatnich tygodniach dostaliśmy np. ofertę odkupienia gruntów.

Chciałbym zaznaczyć, że PRS to nasz biznes uzupełniający, tym podstawowym będzie zawsze budowa i sprzedaż mieszkań klientom indywidualnym. Wygląda na to, że otoczenie drogiego pieniądza jakiś czas się utrzyma. Jak długo, nie wiadomo – myślimy że dwa, trzy lata to realna perspektywa. To oznacza, że deweloperzy będą mieć mniej klientów, bo coraz mniej ludzi będzie stać na kredyt. Dlatego, by utrzymać skalę i strukturę, postawiliśmy na PRS. Wytypowaliśmy dziesięć lokalizacji pod PRS w naszym portfelu, ruszyliśmy też z pierwszym projektem – to 100 mieszkań w kolejnym etapie osiedla Ursus Centralny, który będziemy oddawać w przyszłym roku.

Co do zarządzania mieszkaniami, budujemy powoli strukturę, ale w pierwszej fazie będziemy się posiłkować współpracą z zewnętrznymi podmiotami.

Podaliście, że do końca 2025 r. w ofercie platformy ma być około 3 tys. mieszkań. Podtrzymujecie ten cel?

2–3 tys. jest w zasięgu – o ile można cokolwiek brać za pewnik w dzisiejszych okolicznościach. Wspomniałem o 100 lokalach w Ursusie Centralnym, w tym roku planujemy start inwestycji liczących 500–600 lokali – m.in. dwóch budynków w osiedlu Miasto Moje na Białołęce, pod koniec tego roku spodziewamy się pozwoleń na budowę na działkach świeżo kupionych z myślą o PRS. Skupiamy się na Warszawie, interesujący jest też Wrocław – to miasto dynamiczne, a na południu mocno rozwija się biznes koreańskich inwestorów, który potrzebuje zaplecza mieszkaniowego. Myślę, że w tym roku kupimy tam działkę pod PRS.

Na jaki typ klienta stawiacie?

Nie będziemy oryginalni – na młodych mobilnych profesjonalistów, którym najem jest bliższy niż kupowanie na własność, którzy będą podążać za pracą, którzy będą chcieli mieszkać w miejscach dobrze skomunikowanych z centrami biurowymi. Ale to nie wszystko. Wygląda na to, że dostępność lokali dla osób zainteresowanych dotychczas własnością będzie spadać i najem będzie alternatywą zaspokojenia potrzeb mieszkaniowych. W związku z tym ten popyt będzie się geograficznie pokrywać z tym, który wynikałby z chęci zakupu lokalu na własność. To będzie ten sam klient, dlatego pod PRS przeznaczamy etapy naszych flagowych osiedli: Ursusa Centralnego i Miasta Mojego.

Wróćmy na rynek sprzedaży detalicznej. W I kwartale br. podpisaliście 99 umów, o 72 proc. mniej wobec zdaje się rekordowego I kwartału 2021 r. i o 11 proc. mniej wobec IV kwartału 2021 r. Czy dalej podtrzymujecie, że sprzedaż 700 mieszkań w całym 2022 r. jest w zasięgu?

Celu na razie nie zmieniamy, ale to oczywiste, że rynek się skurczy. Jak mówiłem, wiele osób traci zdolność kredytową, ale i część tych, które na pożyczkę stać, nie akceptuje perspektywy płacenia wysokich rat. Skoro przy kredycie 500 tys. zł trzeba co miesiąc płacić 4 tys. raty, to jest to znaczące obciążenie. Ludzie więc będą wstrzymywać się z zakupami.

Dużo będzie zależało nie tylko od popytu. Szykujemy się do wprowadzenia nowych inwestycji do oferty w Szczecinie, Poznaniu i Warszawie, ale uruchomienie będzie zależało od tego, co położą na stół generalni wykonawcy, czy ich warunki pozwolą na zrealizowanie przyzwoitej marży. Koszty wykonawstwa i przygotowanie sensownego budżetu spędzają dziś sen z powiek wszystkim. Dziś koszt budowy to okolice 6 tys. zł za mkw. netto, a mówię o prostych projektach – a gdzie koszty gruntu, finansowania.

Rynek klientów się kurczy, ale i deweloperów też – skończyły się czasy, że mieszkania czy domy może budować każdy. Na rynku zostaną najsilniejsi gracze. Dostajemy oferty nie tylko zakupu ziemi, ale i przejęć projektów w toku – bo budowa jest rozgrzebana, klientów nie ma, wykonawcy trzeba płacić, bank zakręcił kurek, a środków własnych brakuje – lecz nie zajmujemy się budownictwem jednorodzinnym. Takie przypadki więc będą, ale raczej incydentalne i nie wpłyną one na ogólny trend obniżania cen – nie przy tych kosztach budowy, nie przy tej inflacji. Wszystkie znaki na niebie i ziemi pokazują, że będzie drożej. Biznes deweloperski robi się coraz ryzykowniejszy, a dostęp do finansowania coraz trudniejszy. Banki się usztywniają, a obligacje obejmują inwestorzy indywidualni i są to raczej mniejsze kwoty, nie rzędu 100 mln zł. Myślę, że na jakąkolwiek poprawę tzw. sentymentu na rynku deweloperskim musimy poczekać do jakichś przełomowych rozstrzygnięć odnośnie do Ukrainy.

Budownictwo
Zaskakujący skok rezerwacji mieszkań na rynku pierwotnym. Polacy ruszyli na łowy
Budownictwo
Develia obiecuje i oczekuje miliardów
Budownictwo
Deweloperzy mieszkaniowi podsumowują sprzedaż w I kwartale 2024 roku
Budownictwo
Tani kredyt dezorientuje rynek. Jak reagują deweloperzy, klienci i ceny mieszkań
Budownictwo
Producenci cementu mają pomysł jak obniżyć ceny
Budownictwo
Develia ze strategią wzrostu i rekordową dywidendą