Działające we Wrocławiu i Krakowie Lokum w I kwartale br. pokaże dwucyfrową sprzedaż mieszkań wobec 145 i 220 odpowiednio w III i IV kwartale ub.r. Przypomnijmy, że w osłabionym lockdownem II kwartale 2020 r. firma podpisała 41 umów. Na koniec grudnia ub.r. w ofercie były 443 lokale.
Rozchwiane otoczenie
– Ostatnie miesiące są dla branży wyzwaniem: wejście w życie Polskiego Ładu, intensywne podwyżki stóp procentowych i wybuch wojny na Ukrainie. Doświadczamy zmniejszonego popytu na mieszkania, ponieważ klienci maja obawy przed kosztami kredytu oraz o bezpieczeństwo. Nabywcy gotówkowi też w czasie zawirowań wolą odłożyć decyzje – powiedział Bartosz Kuźniar, prezes Lokum.
Agresja Rosji na Ukrainę przełożyła się na gwałtowny wzrost cen i utrudniony dostęp do materiałów. Odpływ Ukraińców z placów budów ma ograniczony wpływ. Trudna sytuacja utrzymuje się za to na rynku gruntów we Wrocławiu i Krakowie: ceny są tak wysokie, że trudno planować na tych działkach projekty sensowne pod względem rentowności.
Prezes powiedział, że spółka stara się reagować cenami mieszkań na wzrost kosztów, ale dziś zyski z projektów pochodzą głównie z tego, że budowa prowadzona jest na zakupionych tanio gruntach. Sprzedaż niezabudowanych działek przyniosłaby taką samą rentowność bez ryzyka deweloperskiego, jednak prezes zapewnił, że nie oznacza to, że Lokum będzie wyprzedawać bank. Parcele z niską ceną zakupów są atutem – to dzięki nim spółka uzyskuje wyśrubowane na tle rynku marże. Z uwagi na spadek popytu, wzrost kosztów i niestabilną sytuację w zakresie dostępności materiałów, deweloper postanowił przesunąć uruchomienie dwóch projektów o kwartał lub dwa.