"Rozmawiając na temat ceny i efektywności w Sklejce Pisz okazuje się, że to wcale nie jest tak dobry interes. Nadal jednak zastanawiamy się, otrzymaliśmy przedłużenie terminu negocjacji od MSP do 4 września, warunkowo podnieśliśmy cenę, ale już wstępnie wiemy, że po wstępnych informacjach z trwającego due dilligence nie jest w tej spółce dobrze" - powiedział Mzyk.
Resort skarbu oczekuje obecnie od Pagedu ceny 2,32 zł za akcję Sklejki Pisz, co dla Mzyka jest kwotą wygórowaną. Oznacza to bowiem wydatek ok. 69 mln zł czyli ok. 4,5 razy 15-mln EBITDA tej spółki, podczas, gdy jego zdaniem jest ona warta maksymalnie 3 x EBITDA czyli 45-50 mln zł.
"Jestem sceptycznie do tego dealu nastawiony i gdybym miał procentowo ocenić szansę na jego realizację dałbym 45% na tak i 55% na nie. Wszyscy mówią, że to świetny interes, ale ja jestem w stanie znaleźć 10 miejsc, gdzie zrobimy lepszy interes. Tym bardziej, że obecnie mamy łatwe finansowanie na Sklejkę Pisz, ale na tym by się zakończyło nasze finansowanie" - wyjaśnił prezes.
Kolejnym powodem ewentualnej rezygnacji z tej transakcji mogą być uwarunkowania rynkowe - połączone spółki miały by ok. 70% polskiego rynku producentów sklejki. To zaś oznaczało by praktycznie zamknięcie możliwości dalszego rozwoju dla firmy. Dlatego bardziej prawdopodobne jest poszukiwanie innych, tańszych podmiotów do przejęcia. Zdaniem prezesa najbardziej perspektywicznie w tym kontekście są obecnie rynki rosyjski i białoruski i tam trwają poszukiwania potencjalnych okazji akwizycyjnych.
"Zdecydujemy się albo na Sklejkę Pisz, albo na akwizycje za wschodnią granicą. Po prostu nie udźwigniemy tego razem" - podsumował Daniel Mzyk.