Jednocześnie oczekujemy, że marże nie spadną – mówi Dariusz Grzeszczak, członek zarządu Erbudu. Konkretnych liczb jednak nie zdradza.

Wartość portfela zleceń na ten rok i następne lata już dziś przekracza 1 mld zł (uwzględniając przetarg na budowę przejścia granicznego w Budomierzu). To o prawie 50 proc. więcej niż rok temu. Gros kontraktów dotyczy budowy centrów handlowych i szpitali. Zamówienia z sektora publicznego odpowiadają wielkością umowom z kontrahentami prywatnymi.Mniejszą sprzedaż w 2009 roku firma tłumaczy „konserwatywnym podejściem” klientów, którzy na początku minionego roku z niepokojem przyjęli informacje o niefortunnych transakcjach Erbudu z wykorzystaniem opcji walutowych. Nie przeszkodziło to firmie w zwiększeniu rentowności netto z 0,9 do 4,6 proc.

Na kontach grupy leży ponad 170 mln zł gotówki. Pieniądze wykorzystane będą głównie do obsługi coraz większej liczby zleceń oraz do akwizycji. – Myślimy o kupnie firmy z segmentu budownictwa energetycznego. Prowadzimy różne rozmowy, ale nie spodziewałbym się ich szybkiego finału – informuje Grzeszczak. Dodaje, że w połowie roku na walnym zgromadzeniu akcjonariuszy zarząd może zaproponować wypłatę dywidendy. – Dziś jest za wcześnie, by rozmawiać o jej wysokości – zastrzega członek zarządu.

Erbud liczy w tym roku na poprawę wyników segmentu inżynieryjno-drogowego. W 2009 roku jego zysk operacyjny wyniósł 3,9 mln zł. – W przypadku dróg liczymy na podwojenie obrotów (sięgnęły 76 mln zł – red.) – mówi Grzeszczak. Dodaje, że segment deweloperski przygotowuje się na okres lepszej koniunktury. Żniwa spodziewane są od 2011 roku. W drugiej połowie roku Erbud chce podpisać kilka umów za granicą (głównie w Niemczech). Eksport w 2009 roku przekroczył 167 mln zł i zapewnił ponad 9 mln zł zysku.