Jako, że dane opublikowano godzinę po zakończeniu piątkowych notowań, inwestorzy dopiero dziś mogli się do nich odnieść. Kurs akcji producenta maszyn rolniczych spadł podczas otwarcia notowań z 2,26 zł do 2,1 zł, aby godzinę później osiągnąć minimum równe 1,9 zł.
Co tak rozczarowało inwestorów? Przede wszystkim mniejsze o 21 proc. przychody ze sprzedaży (99,2 mln zł wobec 119,9 mln zł w I półroczu 2012 r.). Zniechęca również wynik netto. Spółka, która w ubiegłym roku mogła pochwalić się blisko 6 mln zł zysku, tym razem zakończyła półrocze 5,3 mln zł straty. Nie zachwycają również przepływy pieniężne, które na tle I półrocza 2012 r. wypadają dość mizernie.
Jak przekonuje zarząd spółki, strata po I półroczu była spowodowana zmniejszeniem przychodów na rynku krajowym i wzrostem kosztów sprzedaży i ogólnego zarządu. Wpływały na nie m.in. wysokie koszty obowiązków serwisowych i gwarancyjnych dotyczących ciągników objętych serwisem Ursus. Nie sposób zapomnieć też o kosztach promocji na rynkach zagranicznych, rozwoju oddziału w Lublinie i uruchomieniu procesów związanych z produkcją seryjną ciągników i trolejbusów.
Zdaniem zarządu, głównymi przyczynami spadku sprzedaży w kraju był brak dystrybucji dopłat unijnych i spadek cen skupu płodów rolnych. Zbliżająca się perspektywa unijna na lata 2014-2020 r. mogła wstrzymać decyzje inwestycyjne europejskich odbiorców. Taka tendencja może utrzymać się do końca tego roku. Rozliczenia wniosków o dofinansowanie powinno nastąpić do czerwca 2015 r. Zarząd podkreśla, że nie jest jednak w stanie określić, kiedy środki z nowej perspektywy UE zostaną faktycznie uruchomione.
Mimo to, Ursus zwiększył rok do roku udział w sprzedaży ciągników rolniczych na rynku polskim. Wprowadzenie do oferty maszyn o mocy poniżej 74 KM i powyżej 110 KM może zwiększyć udział ciągników w całym rynku sprzedaży. Tym bardziej, że jak podkreślają władze, model o mocy 50KM cieszy się dużym zainteresowaniem klientów. Spółka zamierza wprowadzić jeszcze do końca roku, modele o mocy do 150 KM.