Już od pewnego czasu do statystyk tych trzeba jednak podchodzić z rezerwą, gdyż nie oddają one faktycznego obrazu rzeczywistości maklerskiej. Dzieje się tak dlatego, że dane nadzoru nie uwzględniają wyników biur maklerskich, czyli firm, które funkcjonują w strukturach banków, a obecnie największe podmioty rynkowe, tak jak chociażby BM PKO BP, BM Pekao, BM mBanku czy też Santander BM, są właśnie częścią struktur bankowych. W praktyce więc są to wyniki nielicznych, tradycyjnych domów maklerskich, ale przede wszystkim są to dane dotyczące brokerów z obszaru forex/CFD.
Statystyki Komisji pokazują to, z czym rynek mierzy się już od dłuższego czasu. Mowa o wyniku z działalności podstawowej. Ten, przynajmniej w statystykach, wciąż jest ujemny. Branża w I kwartale z działalności podstawowej zanotowała prawie 150 mln zł straty. Dla porównania w analogicznym okresie rok wcześniej było to nieco 56 mln zł straty.
Tradycyjnie wynik branży ratuje zysk z operacji instrumentami przeznaczonymi do obrotu. Ten w I kwartale tego roku wyniósł niemal 491 mln zł, podczas gdy w tym samym czasie 2021 r. wynosił on 213 mln zł. Co faktycznie się kryje za tą działalnością?
Są to działania animatorów rynkowych, inwestycje domów maklerskich na książkę własną, ale przede wszystkim działania brokerów forex/CFD, którzy działają w modelu market maker i są drugą stroną transakcji dla inwestorów.
To właśnie dzięki tej działalności ostateczne wyniki branży maklerskiej nie wyglądają już tak źle, jak chociażby te związane z działalnością podstawową. Łącznie domy maklerskie w I kwartale zarobiły na czysto prawie 317 mln zł. Rok wcześniej było to niecałe 154 mln zł. Warto zauważyć, że w całym 2021 r. łączy zysk branży maklerskiej wyniósł 393 mln zł, więc już po I kwartale brokerzy są blisko, żeby przebić ten poziom.