Polski rynek giełdowy od wielu lat – poza krótkimi okresami, które w zasadzie potwierdzają tylko regułę – nie rozpieszcza inwestorów. Właściwie życie krajowego inwestora to trochę droga przez mękę. Indeksy warszawskiej giełdy w najlepszym wypadku poruszają się w trendzie bocznym, a poziom płynności bardziej odstrasza, aniżeli zachęca do handlu. Dlatego przez wiele lat polscy inwestorzy jedynie z zazdrością spoglądali na to, co się dzieje na innych rynkach, gdzie hossa była w pełni, a problem otwarcia i zamknięcia pozycji praktycznie nie istniał.
Warunki na warszawskiej giełdzie co prawda się nie poprawiły, ale za to inwestorzy nie muszą już biernie i z poczuciem dziejowej niesprawiedliwości przyglądać się wydarzeniom na innych parkietach. Dziś największe rynki stoją przed nimi otworem. Domy maklerskie w końcu dostrzegły, że kuszenie inwestorów jedynie dostępem do warszawskiej giełdy to skazywanie się na porażkę, i wyszły im naprzeciw, wprowadzając do swojej palety usług właśnie dostęp do rynków zagranicznych. Oferta w tym zakresie jest coraz bogatsza i klienci powoli się do niej przekonują. Ale i tak jest jeszcze dużo do zrobienia.
Postęp trwa w najlepsze
Rynki zagraniczne w ofercie domów maklerskich zaczęły pojawiać się kilka lat temu. Trudno powiedzieć, żeby od razu podbiły serca inwestorów. Zresztą nawet dzisiaj brokerzy podkreślają, że z tej usługi korzysta dość wąska grupa klientów, chociaż jednocześnie zaznaczają, że zainteresowanie rynkami zagranicznymi systematycznie rośnie.
Stosunkowo niewielka liczba osób handlujących na rynkach zagranicznych jest pochodną kilku czynników. Jak podkreślają maklerzy, w wielu przypadkach wciąż obowiązuje zasada „koszula bliższa ciału". Dla wielu inwestorów rynki zagraniczne wciąż są abstrakcją z nie do końca zrozumiałymi zasadami działania (handel na niektórych parkietach wiąże się m.in. z dodatkowymi opłatami). Drugi, równie ważny element, to dostępność rynków zagranicznych.
Tak jak zostało już wspomniane, w tym aspekcie wykonany został bardzo duży skok jakościowy – ale do ideału jeszcze trochę brakuje. Cieszyć może przede wszystkim fakt, że dzisiaj największe domy maklerskie oferują dostęp do rynków zagranicznych z poziomu platformy transakcyjnej. Grupa ta stale się zresztą powiększa. Jak ustaliliśmy, do tego grona ma w tym roku dołączyć BM Alior Banku, które prowadzi około 75 tys. rachunków maklerskich.