Sprzedaż wierzytelności przez banki nie jest niczym szczególnym. Co jest takiego wyjątkowego w waszym projekcie, który uzyskał nawet miano Marco Polo?
Dlaczego ten projekt trwał aż 18 miesięcy i zaangażowanych było 130 pracowników?
To był naprawdę trudny, długotrwały, wieloetapowy proces. Na pierwszym etapie musieliśmy przygotować i skonstruować portfel do sprzedaży, tak by był atrakcyjny dla inwestorów i w miarę łatwy do wyceny, a to nie jest takie proste. Należy dokonać wyboru konkretnych pozycji do portfela, odpowiednio go posegmentować, dobrze opisać, dołączyć pełną dokumentację dla każdego klienta oddzielnie. Wszystko trzeba spiąć pod kątem podatkowym, rachunkowości, przygotować narzędzia IT do łatwego przeglądu itp. Stąd też taka duża liczba zaangażowanych osób, choć nie wszyscy pracowali na każdym z etapów. Taki podstawowy zespół liczył 30–40 osób.
Gdzie szukaliście inwestorów?