mBank przedstawił nową strategię na lata 2020-2023. Najważniejszy dla inwestorów parametr, czyli ROE (zwrot z kapitałów własnych), wskazujący na rentowność, wpływający na zdolność do rozwoju, wypłaty dywidendy i wyceny banku, ma wzrosnąć w 2023 r. do 10,5 proc. z 7,9 proc. w tym roku.
Bank nie podał o ile mają się zwiększyć kapitały, ale biorąc pod uwagę, że strategia zakłada nieco wolniejszy wzrost kredytów (mają rosnąć średniorocznie po 6 proc. w porównaniu do 8,7 proc. ostatnio), to także aktywa ważone ryzykiem i wymóg kapitałowy powinny rosnąć wolniej. Przemawia za tym także oczekiwany malejący udział hipotek walutowych, na które bank ma nałożony wysoki bufor kapitałowy. Dodatkowo chce także wypłacać połowę zysku na dywidendy (w ostatnich trzech latach wypłacił tylko raz i to w dodatku zaledwie jedną piątą zysku), więc przyrost kapitałów powinien być niższy niż ponad 8 proc. średniorocznie z ostatnich trzech lat. Załóżmy, że kapitały własne mBanku będą rosły co roku po 6,5 proc.
Jeśli tak by się stało i bankowi udałoby się osiągnąć planowane 10,5 proc. rentowności ROE, wtedy zysk netto sięgnąłby ok. 1,85 mld zł w 2023 r. Oznacza to wzrost o blisko 50 proc. wobec 1,24 mld zł, które w 2019 r. według średniej prognoz Bloomberga wypracuje mBank (w 2018 r. miał 1,09 mld zł oczyszczonego ze zdarzeń jednorazowych zysku).
Prognozy te obarczone są dwoma głównymi założeniami – że mBank będzie funkcjonował tak samo jak do tej pory, tzn. nie zostanie przejęty (a szanse na to są małe, bo Commerzbank wystawił go na sprzedaż), oraz że nie poniesie istotnych kosztów spraw frankowych (szanse na to również są małe, pierwsze większe rezerwy mogą pojawić się już w IV kwartale tego roku).