Banki nie chcą depozytów firm, biorą opłaty za ich przyjęcie

Powód wprowadzenia w grudniu opłat za depozyty firm warte ponad 20 mln zł to głównie sposób liczenia opłat na Bankowy Fundusz Gwarancyjny.

Publikacja: 17.02.2020 05:23

Banki nie chcą depozytów firm, biorą opłaty za ich przyjęcie

Foto: Adobestock

Polskie banki w grudniu wprowadziły opłaty za przyjmowanie dużych depozytów firm. Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że zrobiły to m.in. Pekao, mBank i ING Bank Śląski.

Niefortunna metodologia

Prawdopodobnie chodzi o depozyty większe niż 20 mln zł, od których pobierana była opłata rzędu 0,15–0,30 pkt proc., co skutkowało zmniejszeniem w takim stopniu realnego oprocentowania lokaty. To sporo, bo w grudniu średnie oprocentowanie lokat firm spadło od listopada aż o 0,17 pkt proc. do 0,88 proc. To był największy miesięczny spadek od marca 2015 r., gdy Rada Polityki Pieniężnej obniżyła oficjalne stopy procentowe o 0,50 pkt proc. do nadal obowiązujących 1,50 proc. Biorąc pod uwagę inflację (w grudniu 3,4 proc., a w styczniu aż 4,4 proc.), realne oprocentowanie depozytów firm jest wyraźnie ujemne.

Zapytane przez nas banki przyznają, że w grudniu zaoferowały niższą stawkę lub wprowadziły opłatę. Pekao informuje, że ma taryfę prowizji i opłat, zgodnie z którą jest uprawniony do pobrania opłat od depozytów gromadzonych przez klientów korporacyjnych, gdy ich wartość jest wyższa niż 20 mln zł. „Dotychczas jednak bank nie skorzystał z przysługującego mu uprawnienia" – deklaruje Pekao, informując, że opłata jest pobierana w cyklu rocznym. Oznacza to, że na razie banki pobierają je tylko w grudniu. Dlaczego akurat w tym miesiącu?

To głównie skutek sposobu liczenia składek na Bankowy Fundusz Gwarancyjny, które – mówiąc w uproszczeniu – zależą od udziału danego banku w rynku depozytów niegwarantowanych, czyli głównie pieniędzy przedsiębiorstw. Duży napływ depozytów korporacyjnych na koniec roku, bo na danych bilansowych za ten okres bazuje BFG, oznacza więc wzrost podstawy naliczania składek. Dlatego banki starają się wypychać duże depozyty firm, zdecydowanie wykraczające poza limit środków gwarantowanych. Mogą to robić bez obaw, bo mają dużą płynność, która w dodatku jeszcze się poprawia. Wypychają depozyty firm także z powodu, choć ten czynnik ma mniejsze znaczenie, ich mniejszej wagi przy uwzględnianiu środków branych pod uwagę przy obliczaniu wskaźnika płynności LCR.

GG Parkiet

Przyjmowanie depozytów to podstawa działalności banków, klienci tego oczekują i banki nie mogą sobie pozwolić na zupełne odwrócenie się od firm i nie mogą odmówić przyjęcia ich depozytów, aby nie zepsuć z nimi relacji. Dlatego w grudniu proponują im opłaty lub cięcie stawek lokat, aby przyjęcie dużego depozytu, przekładające się na wyższą składkę na BFG, zostało zrekompensowane. Według naszych informacji stawki te są negocjowane.

Ujemny zwrot to norma?

– Prawdopodobnie pobieranie opłat przez banki od dużych depozytów korporacyjnych widoczne będzie także w innych miesiącach niż grudzień. Grudzień jest newralgicznym momentem, ponieważ na ten dzień liczona jest baza do składek na BFG. Pod koniec innych miesięcy, jeśli bankom nie uda się kupić obligacji skarbowych, duże depozyty podbijają podatek bankowy. Firmy uiszczają już takie opłaty od depozytów w euro, teraz pewnie będą musiały robić to również w przypadku tych złotowych – uważa Kamil Stolarski, analityk Santander BM.

Dodaje, że decyduje o tym sytuacja na rynku. – Banki działają w środowisku dużej, wciąż rosnącej nadpłynności. Depozytów jest więcej niż popyt na nie. Dlatego stawki depozytów spadają i opłata pobierana od możliwości zdeponowania gotówki przez duże firmy wpisuje się w ten trend. Mogę sobie wyobrazić, że za jakiś czas nawet nominalne oprocentowanie depozytów dużych firm będzie ujemne. O ile w strefie euro wynika to z ujemnych stóp procentowych, o tyle u nas głównie z wysokich kosztów regulacyjnych, składek na BFG i podatku bankowego – mówi Stolarski. Wskazuje, że to próba obrony rentowności banków obok bardziej tradycyjnych działań, jak redukcja etatów i oddziałów.

Lepiej w sejfie niż w banku centralnym

Niemieckie banki wypełniają po brzegi swe sejfy fizyczną gotówką, aby zmniejszyć efekt ujemnych stóp procentowych – donosi Bloomberg. Stos fizycznej gotówki składowany przez niemieckie banki urósł w grudniu do rekordowych 43,4 mld euro, wynika z danych Bundesbanku. To prawie trzy razy więcej niż na koniec maja 2014 r., czyli miesiąc przed tym, jak Europejski Bank Centralny zaczął pobierać opłatę za przyjmowanie depozytów od banków komercyjnych (rocznie niemiecki sektor kosztuje to około 2 mld euro), co wywarło dodatkową presję na rentowność i tak mających kłopoty niemieckich banków. Dlatego bardziej opłaca się im trzymać pieniądze w sejfach, niż deponować w EBC. I to pomimo większego ryzyka, kosztów ubezpieczenia i logistyki. Doszło do tego, że niektórym bankom kończy się miejsce do składowania pieniędzy. Wpadły więc na pomysł, aby zajęły się tym firmy zewnętrzne. Słaby wzrost gospodarczy powoduje, że mimo taniego kredytu popyt na niego jest słaby, oszczędności zaś przybywa, co powoduje szybki wzrost depozytów. Bankom trudno je przekuć na kredyty, co w połączeniu z presją na wzrost kosztów operacyjnych i niebawem prawdopodobnie także ryzyka powoduje, że wyniki sektora są słabe. Banki pobierają opłaty od dużych depozytów firm, ale trudno im to robić w przypadku klientów indywidualnych. MR

Banki
KNF: 100 proc. zysku banków na dywidendę jeszcze nie teraz
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Banki
Prezes PKO BP: Wychodzimy daleko poza naszą strefę komfortu
Banki
Citi Handlowy: co dalej z segmentem detalicznym?
Banki
Prezes Banku Millennium: nasz bank zdejmuje ciasny krawat, ale nadal jest i będzie w garniturze
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Banki
Czy dojdzie do fuzji Pekao i Aliora? Bardzo możliwe
Banki
Rozważają nabycie akcji Alior Banku przez Pekao od PZU. Jest list intencyjny