Najpierw mniejszościowi akcjonariusze protestowali przeciw próbie sprzedaży mBanku (niemiecka instytucja ma blisko 70 proc. akcji wartych teraz 6,1 mld zł). Ostatnio zaś sprzeciwili się działaniom naprawczym podejmowanym przez kierownictwo banku i na skutek ich presji na początku lipca prezes Martin Zielke podał się do dymisji (ze stanowiskiem pożegna się też szef rady nadzorczej Stefan Schmittmann). Zdaniem akcjonariuszy zarząd zbyt wolno i za mało ciął koszty. W czerwcu niemieckie media donosiły, że grupa rozważa zwolnienie 7 tys. pracowników i zamknięcie 400 oddziałów w Niemczech. Te działania miałyby się nakładać na zapowiedziane jesienią 2019 r. zmniejszenie zatrudnienia o 4,3 tys. osób (jedna dziesiąta ówczesnego zatrudnienia) oraz zamknięcie 200 oddziałów. Bloomberg donosił, że rezygnacje szefa rady nadzorczej i prezesa sugerują, że wyczerpała się też cierpliwość rządu niemieckiego (po ratunkowym dokapitalizowaniu po kryzysie w 2009 r. państwo ma 15,5 proc. akcji wicelidera sektora bankowego w tym kraju, jest największym akcjonariuszem). Słaba kondycja i niska rentowność Commerzbanku powodują, że nie można wykluczyć scenariusza kolejnego podejścia do sprzedaży mBanku. Pod koniec maja, po fiasku transakcji spowodowanej m.in. pandemią koronawirusa, Commerzbank odpowiedział „Parkietowi", że odstąpił na dobre od próby sprzedaży i jego sytuacja kapitałowa jest lepsza niż jesienią ubiegłego roku, gdy ogłaszał strategię, więc jej realizacja nie zależy aż tak bardzo, jak wtedy zakładano, od sprzedaży mBanku. Teraz Niemcy podtrzymują to stanowisko. Przypominają, że za pomysłem sprzedaży stała chęć wykorzystania wysokiej wtedy wyceny mBanku i zredukowanie aktywów ważonych ryzykiem oraz uwolnienie kapitału w niemieckiej grupie, co miało przyśpieszyć wdrożenie strategii. Biuro prasowe Commerzbanku przypomina słowa Zielkego z czerwca, gdy mówił, że teraz warunki nie są odpowiednio atrakcyjne do transakcji. – Mamy odpowiednio silny wskaźnik kapitału CET1, to nie ogranicza naszych planów strategicznych. Pozwala to pozostawić mBank w grupie, co dodaje jej bardziej rentowną działalność – mówił prezes Commerzbanku. – Sprzedaż mBanku w obecnych warunkach byłaby trudna, bo wycena nie byłaby atrakcyjna dla sprzedającego. mBank i inni polscy kredytodawcy mają przed sobą poważne problemy. Sam mBank może będzie również poddany restrukturyzacji kosztów, aby poprawić ROE w razie konieczności sprzedaży – ocenia Tomasz Noetzel, analityk serwisu Bloomberg Intelligence. Zdaniem niektórych ekspertów do kolejnej sprzedaży realnie mogłoby dojść w latach 2022–2023, po pandemii i gdyby ROE mBanku poprawiło się, a w ślad za tym wycena, która teraz wynosi tylko połowę wartości księgowej. MR