Gdy przewodniczący Komisji Nadzoru Finansowego Jacek Jastrzębski przedstawił na początku grudnia swoją propozycję oferowania przez banki ugód frankowiczom stało się jasne, że operacja ta wymagać będzie przewalutowania hipotek. Nie będzie to łatwe, bo portfel ten na koniec 2020 r. był wart około 97 mld zł. Z nieoficjalnych informacji "Parkietu" wynika, że banki, które pracują teraz nad sformułowaniem odpowiedniej konstrukcji porozumień z frankowiczami, chciałyby również rozpocząć dyskusję z Narodowym Bankiem Polskim dotyczącą jego pomocy w tym procesie. Chodzi o koszt masowych konwersji hipotek frankowych, które odbywałyby się w jednym czasie, co powodowałoby presję na dalsze osłabienie złotego.
- Najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdyby banki nie musiały przedwcześnie zamykać pozycji zabezpieczających i mogły zamknąć je zgodnie z pierwotnymi terminami. Idealnym rozwiązaniem byłoby, gdyby bank centralny współpracował w tym zakresie i pomógł w przeprowadzeniu transakcji poza rynkiem na ustalonych wcześniej warunkach - mówi jeden z bankowców. Z ust Adama Glapińskiego, prezesa NBP, płynęły ostatnio sprzeczne komentarze w sprawie ewentualnej pomocy bankom. - Nasza odpowiedzialność za kredyty walutowe dotyczy pewnych makroparametrów, ale banki same muszą sobie dać radę z tym problemem. Nie może ten problem być przerzucany na NBP. Zarządy banków komercyjnych muszą się z tym zmierzyć – mówił niedawno Glapiński. Zapytany o to czy NBP może użyć swych rezerw walutowych, aby wzmocnić złotego i ułatwić przewalutowania kredytów frankowych, odparł, że „bank centralny nie może działać jak Święty Mikołaj".
Więcej w poniedziałkowym Parkiecie