Wykresy na ten rok: recesja, rynki i...

Definitywna zapowiedź światowej recesji wciąż się nie pojawiła, a wśród rynkowych sygnałów przeważają optymistyczne. Przedstawiamy 13 kluczowych na ten rok wykresów, które przygotowali dla nas analitycy, zarządzający aktywami i ekonomiści.

Publikacja: 22.01.2024 06:00

Wykresy na ten rok: recesja, rynki i...

Foto: AdobeStock

Już drugi raz z rzędu inwestorom na początku roku głowę zaprząta to samo pytanie – czy światowa gospodarka zmierza w stronę recesji. Kilka sygnałów może niepokoić, ale klamka wciąż nie zapadła, więc nadejście dekoniunktury wcale nie musi być bliskie (wykres 1). Analitycy zapowiadają wyraźną poprawę zysków spółek, ale jednak niepokoić może przesadny optymizm inwestorów (wykresy 2–3).

Paliwo cenom aktywów dać może zwrot w polityce banków centralnych – zwłaszcza gdyby przełożył się on na zwiększanie przez nie bilansów (wykres 4). Jednak w Polsce wciąż wysokie rentowności obligacji będą wywierać presję na finanse publiczne, a popuszczanie pasa w polityce fiskalnej grozi spowolnieniem łagodzenia tej monetarnej (wykresy 5–6).

Aby nie musieć martwić się o wysokie stopy, kolejka chętnych ustawiła się po preferencyjny kredyt mieszkaniowy, jednak obawy co do nowego programu sprawiają, że rynek jest coraz bardziej rozhuśtany (wykres 7). Sprzeczne są sygnały co do perspektyw mniejszych spółek w nowym roku (wykresy 8–9).

Tymczasem okazję inwestycyjną oferować mogą giełda kanadyjska i… włoski futbol (wykresy 10–11). Na koniec warto się przyjrzeć globalnym tendencjom w skali makro. Motoryzacyjną potęgą niepostrzeżenie stały się Chiny, a tempo zmian klimatycznych zapewne przesądzi o tym, że odpowiedzialne inwestowanie będzie czymś więcej niż przejściową modą (wykresy 12–13).

Czytaj więcej

Najważniejsze ryzyko dla rynków w 2024 r. Wskazało je 54 proc. klientów Goldmana

MAKROEKONOMIA/ŚWIAT

1. Recesja nie uciecze, ale się odwlecze?

Michał Krajczewski, dyrektor w BM BNP Paribas

Choć ekonomiści globalną recesję zapowiadali już od dawna, to do tej pory – szczególnie w przypadku USA – koniunktura zaskakuje na plus. Jak jednak zauważa Michał Krajczewski z Biura Maklerskiego BNP Paribas, niepokoić może zachowanie wskaźników wyprzedzających.

– Odczyty obliczanego przez Conference Board LEI czy kształt krzywej rentowności są zbliżone do tradycyjnie poprzedzających recesję – zauważa specjalista.

Według niego szczególnie mocny sygnał wysyła porównanie rentowności długo- i krótkoterminowych obligacji amerykańskiego skarbu. Widoczna na zaproponowanym przez Krajczewskiego wykresie różnica pomiędzy rentownościami papierów dziesięcioletnich i trzymiesięcznych utrzymuje się na minusie już od października 2022 r.

Historycznie jej zejście poniżej zera (czyli spłaszczenie, a potem odwrócenie krzywej rentowności), a następnie powrót nad kreskę (czyli ponowne wystromienie krzywej) było wiarygodną zapowiedzią wystąpienia recesji. Jednak grudniowe zniżki rentowności skarbówek na świecie sprawiły, że do powrotu krzywej do normalnego kształtu wciąż sporo brakuje.

– Można to interpretować jako zapowiedź, że powtórzenie sygnału recesji jeszcze się odwlecze i do silniejszego spowolnienia gospodarczego w 2024 r. nie dojdzie – konkluduje Krajczewski.

MAKROEKONOMIA/ŚWIAT

2. Dobre prognozy zysków na Wall Street

Dawid Czopek, zarządzający funduszem, Polaris FIZ

Umiarkowanym optymizmem napawa także wykres zaproponowany przez Dawida Czopka z Polaris FIZ. Zgodnie ze średnią z prognoz analityków 2024 r. może być pierwszym od kilku lat (jeśli pominąć czas pandemii) rokiem z wyraźnym, przekraczającym 10 proc., wzrostem zysku na akcję spółek z Wall Street.

– Kończący się rok był okresem wzrostu mnożników, związanym z nadziejami na poprawę wyników spółek wdrażających technologie sztucznej inteligencji. Zyskała na tym głównie wspaniała siódemka (największe amerykańskie spółki technologiczne), ale realny wzrost wyników zanotowała praktycznie wyłącznie Nvidia – zauważa zarządzający Polaris FIZ.

Jego zdaniem przy dość szeroko zakrojonej poprawie wyników i ostatnim słabszym zachowaniu pozostałych 493 spółek ze wskaźnika S&P 500 to właśnie one – czyli szeroki rynek – mają w 2024 r. szanse zachować się lepiej (tym bardziej że wyceny w S&P 500 zawyżają właśnie nadzieje związane z AI). Jednak nawet zakładając poprawę wyników, wskaźnik ceny do oczekiwanych zysków sięga dla indeksu S&P 500 19,3.

– Dlatego za atrakcyjniejszą propozycję nadal należy uznać inne giełdy. Ja stawiam na rynki wschodzące, którym powinny pomagać cięcia stóp procentowych, ale ze względu na poziom wycen i oczekiwań co do zysków rok powinien zakończyć się na plusie także w USA – przewiduje Czopek.

RYNKI/ŚWIAT

3. Przesadny optymizm nakazuje ostrożność

Wojciech Białek, analityk, Oanda TMS Brokers

Pewne wątpliwości może jednak zasiać sygnał płynący z badań nastrojów amerykańskich inwestorów indywidualnych, na który wskazuje Wojciech Białek z Oanda TMS Brokers. W grudniu w przeprowadzanej od czterech dekad przez amerykańskie stowarzyszenie inwestorów indywidualnych AAII ankiecie byków było o 32 pkt proc. więcej niż niedźwiedzi.

– To największa od kwietnia 202 r. przewaga optymistów wśród inwestorów indywidualnych w USA – zauważa ekspert. W ostatniej dekadzie wyższe odczyty tej miary nastrojów obserwowane były wcześniej w grudniu 2017 r., a wcześniej kilkukrotnie w 2014 r. Jak zauważa Białek, z kontrariańskiego punktu widzenia ten sygnał skłania w najbliższym czasie do przyjęcia bardziej ostrożnego podejścia, jeśli chodzi o zaangażowanie na amerykańskim rynku akcji.

POLITYKA GOSPODARCZA/ŚWIAT

4. Kierunek rynkom wskażą banki centralne

Krzysztof Cesarz, zarządzający, Skarbiec TFI

Bez wpływu na rynkową koniunkturę z pewnością nie pozostaną działania banków centralnych. Jak przypomina Krzysztof Cesarz ze Skarbca TFI, na ostatnim posiedzeniu Fedu nastąpił długo oczekiwany zwrot – decydenci przestali rozważać kolejne podwyżki stóp. Zasygnalizowali też, że w kolejnych miesiącach koszt pieniądza może spaść, a tego samego oczekuje się po EBC.

– Rynki akcji, obligacji i surowców zareagowały wówczas zwyżkami, jednak ten zwrot nie oznacza jeszcze, że banki centralne wrócą do tzw. łagodzenia ilościowego, potocznie określanego mianem drukowania pieniędzy – zastrzega zarządzający.

Dotychczasowe zaostrzanie polityki wywarło silny wpływ na podaż pieniądza. Wyrażona w dolarze łączna wartość bilansów sześciu najważniejszych banków centralnych świata systematycznie maleje, odkąd w lutym 2021 r. sięgnęła rekordowych niespełna 34 bln USD. Na koniec listopada wyniosła około 28,5 bln USD. To oznacza, że w ciągu ostatnich czterech lat rosła średnio o 7,9 proc. rocznie, czyli już tylko minimalnie szybciej niż w ciągu wcześniejszych dziesięciu lat.

– Kolejne miesiące pokażą, czy banki zmienią podejście także w kwestii łagodzenia ilościowego, do czego skłonić mogłaby je np. recesja w USA – zauważa Cesarz, podkreślając, że dałoby to dodatkowe paliwo cenom aktywów.

POLITYKA GOSPODARCZA/POLSKA

5. Wszystkie oczy na rentowności

Marek Zuber, ekonomista, Akademia WSB

Oczekiwania co do łagodzenia polityki pieniężnej widać też nad Wisłą, a to przekłada się na presję na spadek rentowności dziesięcioletnich obligacji Skarbu Państwa. Jak zauważa Marek Zuber z Akademii WSB, ich wykres pokazuje, z jak dalekiej drogi wróciliśmy. Jeszcze w październiku 2022 r. przekraczały one 9 proc., były najwyższe od początku XXI wieku, a jednocześnie pojawiły się problemy ze sprzedażą obligacji BGK.

– Ówczesny wzrost rentowności wynikał z wielu czynników, zwłaszcza z podwyżek stóp procentowych i obaw o nadmierne rozdęcie w Polsce deficytu w 2023 r. – ocenia ekonomista.

Jednak jego zdaniem bezpośrednim bodźcem do końcowej paniki były wydarzenia w Wielkiej Brytanii, gdzie nowa premier zapowiedziała zwiększanie wydatków bez podnoszenia podatków, prowokując tąpnięcie na rynku obligacji. Według Zubera wykres ten jest wart odnotowania nie tylko dlatego, że tuż przed świętami rentowność zeszła chwilowo poniżej symbolicznej bariery 5 proc., przynosząc zyski inwestorom.

– Chodzi o to, że rentowność obligacji będzie miała w 2024 r. duży wpływ na nasze finanse publiczne – wskazuje ekspert.

Jak analizuje, potrzeby pożyczkowe mogą sięgnąć pół biliona złotych, do którego nigdy wcześniej nawet się nie zbliżyły. Wciąż relatywnie wysokie rentowności to dla inwestorów okazja inwestycyjna (formacja opadającego klina na wykresie wskazuje na ich dalszy potencjał spadkowy, ale i na możliwość korekty wzrostowej), ale dla rządu są to koszty. Według obliczeń eksperta rentowności sięgające 5,0–5,5 proc. przełożyłyby się na odsetki od całości długu przekraczające w 2025 r. 100 mld zł, czyli znacznie ponad 10 proc. dochodów budżetowych.

– Ten podwyższony koszt zostanie z nami do zapadnięcia obligacji emitowanych z wysoką rentownością, ale na szczęście w przyszłości bieżący koszt pożyczania powinien już być dużo niższy, a dochody budżetowe dużo wyższe – zastrzega Zuber.

POLITYKA GOSPODARCZA/POLSKA

6. Powrót do cięć stóp jeszcze później?

Piotr Matys, analityk, InTouch Capital Markets

Tymczasem pauza w łagodzeniu polityki monetarnej w Polsce może potrwać znacznie dłużej niż do marca, jeżeli w nadchodzących miesiącach będzie rosnąć konsumpcja. Jak zauważa Piotr Matys z InTouch Capital Markets, taki może być skutek zastrzyku fiskalnego związanego ze znaczną podwyżką wynagrodzeń w strefie budżetowej, wzrostem płacy minimalnej i wyższymi świadczeniami rodzinnymi (800+).

– W cenach uwzględnione są obniżki stóp RPP w 2024 r. o przynajmniej 100 pkt baz., jednak te oczekiwania mogą okazać się zbyt wygórowane – zauważa analityk.

Świadczyć o tym może wypowiedź Henryka Wnorowskiego z RPP, który w wywiadzie dla agencji Bloomberg powiedział, że projekt budżetu przedstawiony przez nową koalicję jest „łagodny fiskalnie” i że deficyt jest wysoki. Zdaniem Matysa, jeżeli poprą go pozostali członkowie RPP, a napływające dane będą świadczyć o ożywieniu gospodarczym, rynek będzie musiał zweryfikować oczekiwania co do obniżek stóp.

– Rosnące prawdopodobieństwo stabilnych stóp w kraju może zbiec się z początkiem cyklu łagodzenia polityki przez główne banki – Fed, EBC i BoE. Jeżeli na horyzoncie zacznie rysować się taki scenariusz, będzie to czynnik wspierający złotego – ocenia specjalista InTouch Capital Markets.

RYNKI/POLSKA

7. Kolejny szok na rynku hipotek

Bartosz Turek, główny analityk, HRE Investments

O wysokość stóp martwić nie muszą się jednak zaciągający kredyty mieszkaniowe. Jak zauważa Bartosz Turek z HRE Investments, koniec roku na tym rynku upływał pod znakiem gorączki – popularność programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.” była rekordowa, a powód tej gorączki jest prosty.

– Aby zarezerwować sobie miejsce w kolejce po najtańszy i najszerzej dostępny preferencyjny kredyt mieszkaniowy w historii krajowego rynku, wystarczyło w odpowiednim terminie złożyć wniosek – wskazuje analityk.

Według niego oznaczało to już trzeci w ciągu roku szok, który nawiedził polski rynek kredytów mieszkaniowych. Pierwszym było gwałtowne ułatwienie dostępu do kredytów za sprawą działań RPP i KNF wspartych dobrą sytuacją na rynku pracy. Drugim było uruchomienie w lipcu rządowego programu mieszkaniowego. Trzeci szok to efekt obaw, że pieniędzy na ten program zabraknie.

– Kredytów udzielono tyle, że wyczerpano wszystkie środki przewidziane na dopłaty w 2024 r. – zauważa Turek.

Na początku stycznia wstrzymano przyjmowanie wniosków, ale kto złożył dokumenty, ten miał szansę na kredyt z dopłatą. Zdaniem specjalisty tej gorączki by nie było, gdyby większe finansowanie programu zostało zabezpieczone zawczasu. Jednak szczegóły nowego programu są niepewne do tej pory. – Doszło do kolejnego boomu na preferencyjne finansowanie, co skutkuje dalszym topnieniem i tak już bardzo skromnej oferty mieszkań na sprzedaż – puentuje analityk HRE Investments.

RYNKI/POLSKA

8. Mniejsze spółki mają szansę znów zabłysnąć

Sobiesław Kozłowski, dyrektor, Noble Securities

Rekordy poprawiał na początku roku indeks mniejszych spółek notowanych na GPW sWIG80, a zdaniem Sobiesława Kozłowskiego z Noble Securities obecna sytuacja przypomina to, co działo się przed niespełna dwiema dekadami. Według niego w 2024 r. sWIG80 ma szanse zachowywać się podobnie jak w 2005 r., kiedy wejście Polski do UE i pozyskanie funduszy strukturalnych wsparło nastawienie inwestorów do dużych spółek.

– To sprzyjało spadkowi premii za ryzyko inwestowania w Polsce, umacniało złotego, a na giełdzie najszybciej rósł najpierw WIG20, dopiero potem optymizm rozlał się na sWIG80 – przypomina specjalista Noble Securities.

Podobnie w 2024 r. biuro oczekuje kontynuacji spadku premii za ryzyko dla Polski i napływu środków w ramach KPO. Wykorzystanie funduszy strukturalnych na lata 2021–2027 powinno przyspieszyć. Fundusze akcji polskich powinny notować napływy zarówno od inwestorów zagranicznych, jak i związane z silniejszą aktywizacją krajowego kapitału.

– Po pewnej przerwie indeks sWIG80 powinien więc wrócić do lepszego zachowania na tle WIG-u – zapowiada Kozłowski.

RYNKI/POLSKA

9. …ale i za korektą są argumenty

Redakcja „Parkietu”

Parkiet

Jeśli jednak wykres sWIG80 skorygować o wpływ dywidend, to okazuje się, że – przynajmniej w średnim terminie – jego potencjał może się wyczerpywać. Uwzględniająca premię z zysku wersja wskaźnika sięgnęła górnego ograniczenia obejmującego ostatnie 14 lat zwyżkującego kanału. Z punktu widzenia techniki bliskość oporu powinna ograniczyć zwyżki, a niewykluczona jest nawet poważniejsza korekta zapoczątkowanej jesienią 2022 r. hossy. W pesymistycznym scenariuszu fala spadkowa mogłaby doprowadzić do zejścia sWIG80 w okolice dolnego ograniczenia formacji.

To oznaczałoby cykliczną bessę, ale jest też optymistyczny scenariusz, zakładający wybicie z kanału górą. Czy jednak perspektywy spółek są aż na tyle dobre, by uzasadniać długoterminowe stopy zwrotu znacznie przekraczające 8 proc. rocznie (bo właśnie pod takim kątem nachylony jest kanał)? Gdyby jednak taki optymistyczny scenariusz miał się zrealizować, potwierdzeniem, że tak się dzieje, będzie dopiero przełamanie leżącego obecnie na wysokości 33,5 tys. punktów górnego ograniczenia formacji.

RYNKI/ŚWIAT

10. Giełda w Toronto z szansą na hossę

Wojciech Białek analityk, Oanda TMS Brokers

Tymczasem ciekawą inwestycją mogą być akcje kanadyjskie. Jak zauważa Wojciech Białek, S&P/TSX Composite, główny wskaźnik giełdy w Toronto, rośnie z okolic dolnego ograniczenia sięgającego 60 lat wstecz kanału wzrostowego. Wskaźnik rozpoczął zwyżki w apogeum covidovej paniki w marcu 2020 r., a po roku ustanowił nowy historyczny szczyt.

– Można próbować spekulować o możliwości kontynuacji zwyżek w ramach 60-letniego kanału zwyżkującego oraz kanału obejmującego na wykresie ostatnie 15 lat – zauważa analityk Oanda TMS Brokers.

BIZNES/ŚWIAT

11. Stara Dama wychodzi na prostą?

Wojciech Szymon Kowalski, ekonomista

Rok 2024 powinien przynieść kontynuację dynamicznego rozwoju segmentu inwestycji alternatywnych – zapowiada Wojciech Szymon Kowalski, według którego warto przyjrzeć się akcjom Juventusu FC. Notowania spółki odbiły z okolic 25 centów (o ponad 90 proc. niższego niż w IPO z 2001 r.). Z technicznego punktu widzenia mają szansę zwyżkować w kierunku górnego ograniczenia opadającego klina, a w razie jego przełamania – nawet do górnego ograniczenia lekko zwyżkującego kanału.

– Wspiera je nie tylko wydany ostatnio korzystny werdykt TSUE w sprawie Superligi (grożenie przez FIFA i UEFA sankcjami jej inicjatorom – w tym Juventusowi – miało być niezgodne z prawem). Przede wszystkim jest jednak odzwierciedleniem sportowych i ekonomicznych efektów działań naprawczych – zauważa ekonomista.

Według niego tak jak w trudnej sytuacji Włochy powierzyły w 2021 r. ster rządów Mario Draghiemu, tak właściciele stojącego pod ścianą Juventusu sięgnęli po doświadczonego finansistę Gianlucę Ferrero. Stara Dama zajmuje drugie miejsce w Serie A, nie tracąc też szans na puchar Włoch, więc jesienią ma szanse wrócić do lukratywnej Ligi Mistrzów, a w międzyczasie powinna wyklarować się koncepcja Superligi.

– Od kilku lat do włoskiego futbolu trafiają coraz większe pieniądze, przez co poziom rośnie, a w klubowym rankingu UEFA liga awansowała na trzecie miejsce (za Anglią i Hiszpanią). Już za kilka lat włoski futbol klubowy może stać się drugą siłą w Europie – przewiduje Kowalski.

BIZNES/ŚWIAT

12. Gwałtowna ekspansja chińskiej motoryzacji

Piotr Żółkiewicz, zarządzający, Zolkiewicz & Partners

Innego typu sukcesy odnoszą Chińczycy – na globalnego lidera wyrosła ich branża motoryzacyjna. Jak zauważa Piotr Żółkiewicz z funduszu Zolkiewicz & Partners, od początku pandemii eksport chińskich samochodów wzrósł ponadczterokrotnie. W nowej – elektrycznej – odsłonie chińskie samochody stały się dla konsumentów tańsze i bardziej atrakcyjne.

– Wszystko przez brak silnych związków zawodowych, zastosowanie nowoczesnych technologii, etos ciężkiej pracy i dostęp do metali ziem rzadkich – diagnozuje zarządzający.

Dla odmiany europejskie i amerykańskie koncerny samochodowe trawione są biurokracją, problemami ze związkami zawodowymi i niedostosowaną do wielkich długoterminowych inwestycji strukturą akcjonariatu. Niedawno amerykański związek UAW wynegocjował podwyżki stawki godzinowej dla niewykwalifikowanych pracowników do 42 USD w 2028 r.

Jeśli nie liczyć producentów aut luksusowych, europejska motoryzacja nie ma obecnie szans konkurować z chińską, więc UE przygotowuje wiele chroniących rynek wewnętrzny ceł i regulacji. Chińczycy jednak szykują się do ich ominięcia, inwestując w nowe fabryki i montownie w Rumunii oraz na Węgrzech, a także wykorzystując już wcześniej przejęte europejskie marki i fabryki, w tym Volvo i Polestar. Stawka w grze jest wysoka, bo do branży zaliczają się liczni kooperanci i dostawcy części.

– W Europie w całym sektorze pośrednio i bezpośrednio pracuje 13,8 mln ludzi, czyli 6,1 proc. wszystkich zatrudnionych. Europejscy dostawcy komponentów chcą współpracować z chińskimi producentami, ale czy będą w stanie być konkurencyjni cenowo? – zastanawia się Żółkiewicz.

POLITYKA GOSPODARCZA/ŚWIAT

13. Odpowiedzialne inwestowanie to nie chwilowa moda

Adam Łukojć, DYREKTOR, TFI Allianz

Na koniec spojrzenie na tendencje o jeszcze dłuższym horyzoncie proponuje Adam Łukojć z TFI Allianz. Przygotowany przez niego wykres niestety nie pokazuje żadnego wskaźnika giełdowego, a obliczany przez NASA indeks L-OTI obrazujący zmiany średniej temperatury na Ziemi. Oparty na wysokiej jakości danych zbieranych od 1880 r. wskaźnik pokazuje uśrednione wartości z ostatnich 12 miesięcy, a wyrażony jest w stopniach Celsjusza.

Jak zauważa finansista, gdyby zrekonstruować zachowanie indeksu wstecz, to przez pierwsze tysiąclecie naszej ery najprawdopodobniej oscylowałby on w okolicach zera, a w drugim – aż do początków XX wieku – lekko spadał. Jednak od około 50 lat wskaźnik rośnie, i to coraz szybciej. Taki obraz jego zdaniem zapewne przesądza, że klimat dla odpowiedzialnego inwestowania zostanie z nami na dłużej. – Konkretne rozwiązania dotyczące regulacji czy produktów finansowych mogą się zmieniać, ale kierunek się utrzyma – przewiduje specjalista TFI Allianz.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty