Obserwowana w drugiej połowie sierpnia fala osłabienia złotego wywindowała kurs dolara tuż pod historyczny rekord sprzed półtora miesiąca. W ubiegłym tygodniu za amerykańską walutę znów płacono powyżej 4,80 zł, co w największej mierze miało związek z sytuacją na globalnych rynkach.
Złoty i inne waluty regionu pod presją
Indeks dolara znalazł się najwyżej od 20 lat (ramka 2), a nastawienie do walut europejskich pogorszyło się – co nie ominęło reprezentantów naszego regionu – za sprawą powrotu cen gazu w okolice rekordu. Złotemu ciążą odpływy kapitału zagranicznego związane z wojną rosyjsko-ukraińską i groźbą dalszego znaczącego hamowania gospodarki. Odcięcie dostaw rosyjskiego gazu w sezonie grzewczym oznaczałoby głęboką recesję w będących kluczowym partnerem gospodarczym Polski Niemczech, a do tego dochodzi brak perspektyw uruchomienia wypłat z KPO.
Węgierskiemu forintowi, który po korekcie o różnice w stopach procentowych od początku roku osłabił się do dolara najbardziej wśród ważniejszych walut, bo aż o 17 proc., udało się uchronić przed pogłębieniem lipcowego rekordu słabości wobec euro.
Jednak zdaniem banków UniCredit oraz ING nawet pomimo przekraczających 10 proc. stóp procentowych i szans na mogące odblokować unijne fundusze porozumienie z KE końca osłabienia forinta wciąż nie widać. Instytucje wskazują na niesprzyjające naszemu regionowi nastroje inwestorów, co jest niekorzystnym sygnałem również dla złotego.
Uzależnienie od gazu mści się na walutach
Obawy o perspektywy gospodarek europejskich ciążą także euro (ramka 1), którego kurs spadał poniżej parytetu z dolarem m.in. za sprawą aktywności spekulacyjnej inwestorów indywidualnych (ramka 3). Jednak w skali miesiąca wspólna waluta znalazła się poza ścisłą czołówką najmocniej tracących środków płatniczych.