Najważniejszym wydarzeniem ostatniego tygodnia na warszawskiej giełdzie był powrót hossy na rynek małych spółek. Na wykresie indeksu sWIG80 dopatrzyć się można w ostatnim czasie wielu pozytywnych dla posiadaczy akcji czynników technicznych.
Indeks po bardzo szybkim odrobieniu strat powstałych w wyniku korekty na przełomie stycznia i lutego zdołał „z marszu” przebić poziomy oporu broniące drogi do kontynuacji długoterminowego trendu wzrostowego, rozpoczętego w lutym 2009 r. Cały miniony tydzień upłynął na ustanawianiu przez sWIG80 nowych szczytów hossy, co ma namacalny wymiar finansowy dla posiadaczy akcji. W średnim terminie oznacza to, że indeks wybił się w górę z nużącej konsolidacji, w jakiej tkwił od września ub. r.
Co dalej? Chociaż osobiście nie jestem zwolennikiem emocjonalnego przywiązywania się do prognoz, a raczej podejmowania decyzji na podstawie sygnałów, jakie wysyła sam rynek, to warto jednak mieć w pamięci kilka różnych scenariuszy rozwoju wydarzeń. Jeden z takich scenariuszy podpowiadają wydarzenia z przeszłości, a konkretnie z lat 2003–2004.
[srodtytul]Powtórka z lat 2003–2004?[/srodtytul]
W ostatnich miesiącach wspominałem już o tym, że obecna sytuacja rynkowa w segmencie małych spółek pod wieloma względami (technicznymi i fundamentalnymi) przypomina to, co działo się 6 lat temu. Ostatnie wybicie sWIG80 w górę czyni jeszcze bardziej prawdopodobną przynajmniej częściową powtórkę ówczesnego scenariusza rozwoju wydarzeń, któremu teraz warto poświęcić więcej uwagi.