Byki na GPW zaskakująco długo zdołały utrzymać dobrą kondycję

Ustanawianiu nowych szczytów na rynkach akcji towarzyszyło oczekiwanie dodruku pieniędzy przez amerykański Fed. Sprawia to, że złe informacje z gospodarki USA są traktowane jako korzystne, bo zwiększają szanse na działania banku. Jak długo jeszcze taka przewrotna logika może jednak podtrzymywać optymizm na giełdach? Wskaźniki wyprzedzające koniunktury na Zachodzie kontynuują spadki. Silne wykupienie i negatywne dywergencje także skłaniają do ostrożności

Publikacja: 16.10.2010 02:23

Byki na GPW zaskakująco długo zdołały utrzymać dobrą kondycję

Foto: GG Parkiet

[ramka][b]Analiza fundamentalna – nadal nie brakuje niepokojących sygnałów z gospodarki światowej[/b]

Na początku minionego tygodnia poznaliśmy najnowsze (formalnie – sierpniowe) odczyty wskaźników wyprzedzających koniunktury gospodarczej (CLI) autorstwa ekspertów OECD. Praktyczna użyteczność tych wskaźników w ostatnich latach nie budziła wątpliwości – przykładowo po wielomiesięcznym nieprzerwanym wzroście CLI dla Polski zaczął się obniżać w marcu 2007 r.

Biorąc pod uwagę, że o spadku tym inwestorzy dowiedzieli się w połowie maja, był to bliski ideału pod względem timingu sygnał do sprzedaży akcji (bessa rozpoczęła się w lipcu). Z kolei o przerwaniu tendencji spadkowej CLI inwestorzy dowiedzieli się w połowie stycznia 2009 r., czyli miesiąc przed początkiem hossy.

Na razie złowieszczego spadku CLI dla Polski na szczęście nie widać, ale o sielance też nie sposób mówić. Zwyżka wskaźnika z miesiąca na miesiąc traci impet. Sierpniowy wzrost o 0,4 pkt okazał się najsłabszy od września 2009 r. Co prawda utrata impetu sama w sobie nie musi jeszcze o niczym przesądzać, ale problem polega na tym, że na Zachodzie wskaźniki CLI kontynuują spadek.

Na przykład CLI dla USA zniżkuje już od trzech miesięcy. Po raz pierwszy od stycznia 2009 r. zaczął iść w dół wskaźnik dla strefy euro (wcześniej przez cztery miesiące stał w miejscu). Wbrew pozorom CLI sugerują osłabianie się koniunktury gospodarczej także na rynkach wschodzących. W Chinach wskaźnik spada już od siedmiu miesięcy, a np. w Brazylii od czterech miesięcy.

Wszystko to oczywiście mocno kontrastuje z rekordami hossy na rynkach wschodzących (indeks MSCI Emerging Markets znalazł się najwyżej od połowy 2008 r.) i kilkumiesięcznymi szczytami na rynkach dojrzałych.Na tej podstawie nasuwa się niepokojący wniosek, że ostatnie zwyżki na giełdach odbyły się zdecydowanie na wyrost i trudno znaleźć dla nich uzasadnienie. Gdyby wniosek ten okazał się prawdziwy, to rynki musiałoby czekać solidne tąpnięcie.

Być może jednak jest inaczej i giełdy dyskontują coś, czego wskaźniki makro jeszcze nie pokazują, a może presja spadkowa widoczna w odczytach CLI jest jedynie przejściowa. Nawet jeśli w dół zacznie iść trzymający się na razie mocno CLI dla Polski, to może powtórzy się scenariusz nie z 2007 r. (czyli bessa), lecz z 2004 r., gdy zniżce CLI towarzyszył jedynie zastój na szerokim rynku (i kontynuacja wspinaczki WIG20).

Mnożące się pytania bez jednoznacznych odpowiedzi potwierdzają tezę, o której pisałem w ostatnich tygodniach. Według niej w obliczu gmatwającej się sytuacji fundamentalnej punkt ciężkości w ocenie perspektyw dla rynku akcji z natury przesuwa się w kierunku analizy technicznej, która bezpośrednio dotyczy tego, co dzieje się na rynkach. Być może w końcu rynki gwałtownie zareagują na osłabienie fundamentów, ale trudno przewidzieć, kiedy to nastąpi, jak mocna będzie to reakcja i czy w ogóle owo osłabienie jest trwałe.[/ramka]

[ramka][b]Analiza techniczna – perspektywa kilkutygodniowego pogorszenia nastrojów nadal aktualna[/b]

Przed tygodniem obszernie pisałem m.in. o skrajnym wykupieniu rynku sygnalizowanym przez popularny wskaźnik (oscylator) RSI, co w ostatnich latach zawsze było zapowiedzią przynajmniej kilkutygodniowej korekty spadkowej. Na razie obawy te sprawdzają się w niewielkim stopniu. Najpierw rynek (przynajmniej dużych spółek) wykonał jeszcze jeden, zaskakujący pesymistów (i posiadaczy krótkich pozycji), mocny ruch w górę (środa), i dopiero potem pojawiła się zadyszka, ale skala korekty jest na razie symboliczna.

Czy oznacza to, że należy odrzucić alarmujące wnioski z analizy sprzed tygodnia? Niekoniecznie. Tydzień temu pisałem również, że jeszcze jedna ewentualna próba podniesienia notowań prawdopodobnie odsunęłaby jedynie w czasie nieuchronne przesilenie (które przez to stałoby się zapewne jeszcze silniejsze). Sytuację na wykresie wspomnianego wskaźnika RSI można porównać do tego, w jaki sposób formował się kwietniowy szczyt poprzedzający 13-proc. spadek WIG20.

Cechą wspólną jest powstanie wyraźnej negatywnej dywergencji. Polega ona na tym, że podczas gdy środowy szczyt WIG20 (2693 pkt) jest położony powyżej wcześniejszego maksimum z 5 października (2667 pkt), to kolejne szczyty RSI z tych samych dni (68,7 pkt w środę i 71,5 pkt z 5 października) są położone coraz niżej. Niemal identyczna negatywna dywergencja dotyczyła szczytów z 6 i 14 kwietnia i wtedy skończyło się to bardzo boleśnie dla posiadaczy akcji.

Jak już wspominałem przed tygodniem, porównanie z sytuacją z kwietnia jest uprawnione ze względu na to, że w obu wypadkach przed powstaniem dywergencji RSI sięgnął poziomu skrajnego wykupienia (ponad 71 pkt). Zgodnie z teorią wykupienie w połączeniu z dywergencją to mocny sygnał nadchodzącej zmiany tendencji. Skłania to do podtrzymania umiarkowanie pesymistycznego spojrzenia na koniunkturę giełdową w najbliższych tygodniach.

Bardziej konserwatywni inwestorzy mogą jeszcze poczekać na potwierdzenie realizacji tego scenariusza w postaci przebicia czterotygodniowej linii trendu zwyżkowego (przebicie podobnej linii w kwietniu było ostatecznym sygnałem sprzedaży), a następnie podwójnego dna (w ujęciu intraday) około 2600 pkt.

Określenie „najbliższe tygodnie” jest kluczowe w powyższych rozważaniach. Na dalszą metę (w perspektywie miesięcy) trudno znaleźć argumenty za tym, że w minionym tygodniu rynek ustanowił ostateczne szczyty hossy i teraz będzie już tylko ruch w dół.

Wręcz przeciwnie, dopóki nie zostaną przebite poziomy wsparcia chroniące hossę, należy jako scenariusz bazowy traktować poprawianie rekordów w skali najbliższego pół roku, nawet mimo oczekiwań korekty w ciągu kilku tygodni. Do długoterminowych poziomów wsparcia (sierpniowy dołek na wysokości 2393 pkt w wypadku WIG20 i analogicznie 41572,8 pkt dla WIG) jest ciągle bardzo daleko.[/ramka]

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?