[ramka][b]Analiza fundamentalna – nadal nie brakuje niepokojących sygnałów z gospodarki światowej[/b]
Na początku minionego tygodnia poznaliśmy najnowsze (formalnie – sierpniowe) odczyty wskaźników wyprzedzających koniunktury gospodarczej (CLI) autorstwa ekspertów OECD. Praktyczna użyteczność tych wskaźników w ostatnich latach nie budziła wątpliwości – przykładowo po wielomiesięcznym nieprzerwanym wzroście CLI dla Polski zaczął się obniżać w marcu 2007 r.
Biorąc pod uwagę, że o spadku tym inwestorzy dowiedzieli się w połowie maja, był to bliski ideału pod względem timingu sygnał do sprzedaży akcji (bessa rozpoczęła się w lipcu). Z kolei o przerwaniu tendencji spadkowej CLI inwestorzy dowiedzieli się w połowie stycznia 2009 r., czyli miesiąc przed początkiem hossy.
Na razie złowieszczego spadku CLI dla Polski na szczęście nie widać, ale o sielance też nie sposób mówić. Zwyżka wskaźnika z miesiąca na miesiąc traci impet. Sierpniowy wzrost o 0,4 pkt okazał się najsłabszy od września 2009 r. Co prawda utrata impetu sama w sobie nie musi jeszcze o niczym przesądzać, ale problem polega na tym, że na Zachodzie wskaźniki CLI kontynuują spadek.
Na przykład CLI dla USA zniżkuje już od trzech miesięcy. Po raz pierwszy od stycznia 2009 r. zaczął iść w dół wskaźnik dla strefy euro (wcześniej przez cztery miesiące stał w miejscu). Wbrew pozorom CLI sugerują osłabianie się koniunktury gospodarczej także na rynkach wschodzących. W Chinach wskaźnik spada już od siedmiu miesięcy, a np. w Brazylii od czterech miesięcy.