Prezes warszawskiej giełdy Adam Maciejewski nie próżnuje. Po wdrożeniu systemu UTP zapowiada kolejne zmiany. Proponuje inwestorom nowe indeksy: WIG5 oraz WIG30. O ile idea rozszerzenia WIG20 o kolejne dziesięć spółek pojawiała się już wcześniej (wspominał o niej chociażby były prezes GPW Ludwik Sobolewski), to wyodrębnienie indeksu, który skupiałby tylko pięć największych firm, jest absolutną nowością na naszym rynku.
Jak tłumaczy Maciejewski, WIG5 miałby być indeksem produktowym, na bazie którego powstawałyby instrumenty pochodne czy też produkty strukturyzowane. WIG30 miałby być głównym wskaźnikiem mierzącym koniunkturę giełdową. Nowe wskaźniki mają być odpowiedzią na nie najlepszą koniunkturę zarówno na rynku kasowym, jak i pochodnych oraz wysokie koszty transakcji w segmencie derywatów. Co prawda projekt jest na etapie konsultacji, jednak już teraz budzi dużo emocji.
Główne zmiany
Według propozycji GPW zarówno WIG5, jak i WIG30 miałyby być indeksami dochodowymi. Oznacza to, że przy ich obliczaniu byłyby uwzględnione dodatkowe zyski inwestorów, chociażby z tytułu wypłacanych dywidend. Inaczej jest w przypadku WIG20, który jest indeksem cenowym. Zmiany okresowe WIG30 miałyby być dokonywane co kwartał – tak samo jest w przypadku WIG20. Największe spółki mogłyby mieć maksymalnie 10 proc. udziałów. W WIG20 takie ograniczenie wynosi 15 proc. Maksymalna liczba przedstawicieli jednej branży wchodzących w skład WIG30 ma wynieść od pięciu do siedmiu spółek. W WIG20 nie może uczestniczyć więcej niż pięć spółek z jednego sektora giełdowego. Inne zasady obowiązywałyby przy ustalaniu WIG5. Zmiany okresowe byłyby dokonywane raz w roku. Nie byłoby także ograniczeń sektorowych. Nie zmieniłyby się zasady kwalifikacji spółek do poszczególnych wskaźników. Pod uwagę wciąż brana byłaby płynność danych walorów oraz kapitalizacja spółki. W skład WIG5 weszłyby PKO BP, Pekao, PZU, KGHM i PKN Orlen. Jakie firmy znalazłyby się w WIG30?
– Jeśli chodzi o WIG30, to byłby to obecny skład WIG20 (uwzględniając zmianę BZ WBK za Boryszew) plus pięć spółek z opublikowanej ostatnio przez giełdę listy rezerwowej, czyli LPP, Azoty Tarnów, Cyfrowy Polsat, Alior Bank i Boryszew. Kolejne pięć firm pochodziłoby z dalszej części listy rankingowej. Na dziś są to: ING, TVN, Netia, Enea i Petrolinvest. Co prawda przed Eneą i Petrolinvestem są jeszcze Millennium i Getin Noble Bank, ale w indeksie WIG30 ma być ograniczenie do siedmiu spółek z sektora, więc wspomniane firmy już się do niego nie załapią. Również wejście Petrolinvestu do WIG30 wydaje się wątpliwe, gdyż giełda nie dopuściła kiedyś tej firmy do WIG20. Zamiast niego mógłby to być Midas – tłumaczy Maciej Marcinowski, analityk z DM BZ WBK.
Pomysł rozszerzenia indeksu największych spółek spotkał się z pozytywną reakcją większości rynku. – Rozszerzenie WIG20 o dziesięć spółek jest dobrym pomysłem. Firmy, które wejdą do niego, mają szanse zyskać zainteresowanie przede wszystkim inwestorów instytucjonalnych, co z kolei powinno się przełożyć na ich płynność. Ważniejszą zmianą z perspektywy inwestorów indywidualnych jest natomiast to, że WIG30 w odróżnieniu od WIG20 ma być indeksem dochodowym. To powoduje, że wszystkie fundusze, które chwalą się pobiciem WIG20, będą miały trudniej i zarządzający będą musieli się bardziej wykazać niż obecnie – mówi Michał Masłowski, wiceprezes Stowarzyszenia Inwestorów Indywidualnych.