Zabór 243 mld z OFE zmarginalizuje naszą giełdę

Krajowa gospodarka hamuje. Czy wobec malejących wpływów do budżetu i groźby wzrostu deficytu polski rząd przejmie środki zgromadzone przez 15,7 mln Polaków w funduszach emerytalnych? Ekonomiści kreślą czarne scenariusze. I ostrzegają

Aktualizacja: 12.02.2017 23:46 Publikacja: 27.08.2012 14:00

Zabór 243 mld z OFE zmarginalizuje naszą giełdę

Foto: Bloomberg

Na początku sierpnia Agencja Reutera poinformowała, jakoby polski rząd szykował się na przejęcie pieniędzy zgromadzonych w OFE. Powodem tej decyzji miałoby być ratowanie finansów publicznych w obliczu hamującej gospodarki. W ubiegłym roku rząd zdecydował już o obniżeniu składki przekazywanej do OFE z 7,3 proc. do 2,3 proc. Rząd zaprzecza jakoby miał postawić kolejny krok i pójść drogą Węgier decydując się na przejęcie aktywów zgromadzonych w OFE – chodzi o niebagatelne 243 mld zł.

Węgierska powtórka

– Możliwości przejęcia środków OFE jest wiele. Na Węgrzech utworzono agencję, która zarządza aktywami przejętymi od prywatnych funduszy emerytalnych i ma za zadanie stopniowe ich upłynnianie – mówi Adam Antoniak, starszy ekonomista Banku Pekao. – Po przejęciu aktywów OFE polski rząd miałby je w krótkim czasie sprzedać celem upłynnienia aktywów i zdobycia gotówki, ale proces ten mógłby być rozłożony w czasie – dodaje. Warto zauważyć, że przy ZUS?funkcjonuje Fundusz Rezerwy Demograficznej, który ma doświadczenie w zarządzaniu miliardami złotych.

Michał Szymański, partner zarządzający w Money Makers, uważa, że wielkość składki wpływającej do OFE już jest bardzo niska i dalsze obniżanie nie ma sensu. Jak państwo może sięgnąć po pieniądze OFE? – Licząc od najłagodniejszego możliwe są scenariusze: brak zwiększenia składki w kolejnych latach (co przewiduje aktualna ustawa), zawieszenie wpływu składek na 2–3 lata oraz zmniejszenie aktywów OFE o część ulokowaną w obligacjach skarbowych. Wreszcie mogłoby dojść do całkowitej likwidacji OFE tak, jak to się stało na Węgrzech – uważa Szymański. Zdaniem Sebastiana Buczka, prezesa Quercus TFI, w Polsce możliwy byłby wariant węgierski, ale rozłożony na trzy etapy. – W pierwszym etapie zmniejszono składkę, w drugim zabranoby część lub całość środków, które są zainwestowane w instrumentach dłużnych. W trzecim nastąpiłoby znacjonalizowanie tej części aktywów zainwestowanej w akcje.

Duże straty dla rynku

Jakie byłyby konsekwencje nacjonalizacji OFE? Według ekonomistów przejęcie przez państwo oszczędności obywateli zgromadzonych w drugim filarze wiązałoby się z wysokimi kosztami reputacyjnymi. – Odbiłoby się to na wycenie polskich aktywów i doprowadziłoby do negatywnej reakcji na wszystkich rynkach: od rynku walutowego poprzez rynek obligacji do giełdy – uważa Janusz Jankowiak prowadzący własną firmę doradczą JJ Consulting. Zdaniem Sebastiana Buczka, stałoby się pewnie to, co na Węgrzech, czyli nastąpiłaby przecena akcji. – Należy jednak podkreślić, że tego typu procesy są zwykle rozłożone w czasie. Taki scenariusz byłby dyskontowany przez dłuższy okres – dodaje Buczek. Jego zdaniem wycena polskich akcji, które były zwykle notowane z premią w stosunku do innych porównywalnych rynków, zmieniłaby się w dyskonto.

– Operacja przejęcia aktywów OFE dla rynku kapitałowego i inwestorów oznaczałaby odpadnięcie jednego z graczy, który głównie występował po stronie popytowej. To niekorzystna wiadomość dla rynku pierwotnego – mówi Adam Antoniak.

Zdaniem Ryszarda Petru, partnera w PwC, rola OFE w budowaniu stabilności rynku kapitałowego jest niedoceniana. – Wprawdzie wciąż pozostałyby TFI i inne podmioty, ale rosłaby rola inwestorów z zewnątrz. Zmalałaby ilość IPO, zarówno z rynku prywatnego, jak i państwowego – uważa Petru, który jest też przewodniczącym Towarzystwa Ekonomistów Polskich.

Kolejną konsekwencją byłby silny spadek płynności. – OFE często tworzą główny popyt w segmencie średnich spółek w okresie dekoniunktury starając się zainwestować w przecenione walory, stwarzając tym samym możliwość sprzedaży akcji innym inwestorom – zaznacza Michał Szymański.

Koniec snów GPW o potędze

Niekorzystne konsekwencje ograniczenia kapitału OFE przełożyłyby się na problemy GPW. – To byłby koniec marzeń giełdy o pozycji najsilniejszej w regionie. Rynek stałby się mniej stabilny i bardziej krótkoterminowy. Zauważmy, że jedną z fundamentalnych zalet OFE jest długi horyzont inwestycyjny. Na rynku akcji większość inwestorów zagranicznych traktuje giełdę spekulacyjnie. Stabilność i horyzont inwestycyjny to fundamentalne aktywa naszego rynku – zaznacza Ryszard Petru. W podobnym tonie wypowiada się Michał Szymański. – Likwidacja OFE przesuwałaby koncept GPW jako najsilniejszej giełdy w regionie z kategorii ambitnego, ale realnego celu, do kategorii marzeń. A właściwie mrzonek – ostrzega.

– Znacjonalizowanie OFE oznaczałoby zupełną marginalizację warszawskiej giełdy. Jeśli chodzi o znaczenie w Europie i wielkość obrotów, spadłaby ona przynajmniej o jedną, jeśli nie o dwie ligi w dół – uważa z kolei Sebastian Buczek.

Jego zdaniem, w obecnej sytuacji żaden polityk nie odważy się jednak na przejęcie środków OFE. Podobnie uważają Janusz Jankowiak i Ryszard Petru. – Bez wątpienia czynnikiem krytycznym byłby szybki wzrost relacji długu do PKB. Jednak przy najnowszych prognozach MF na 2013 r. nam to nie grozi – pociesza Petru.

[email protected]

Węgierska lekcja warta 42 mld zł

W połowie grudnia 2010 r. węgierski parlament przegłosował decyzję o przeniesieniu oszczędności 3 mln przyszłych emerytów z prywatnych funduszy emerytalnych z powrotem do państwowego systemu. Dzięki temu do kasy państwa trafiło około 2,8 bln forintów (42 mld zł), które Węgrzy odłożyli tam przez 12 lat. W OFE zostały tylko pieniądze obywateli, którzy nie wyrazili zgody na taką operację i tym samym zrezygnowali z prawa do państwowej emerytury. Oznaczało to faktyczną likwidację prywatnych funduszy emerytalnych na Węgrzech. Pieniądze poszły na wypłatę bieżących emerytur, a nadwyżka została użyta do łatania dziury budżetowej. Na koniec 2011 r. deficyt budżetowy Węgier wyniósł 4,3 proc.  PKB, a dług publiczny sięgnął 80,6 proc. PKB.

Obroty i wyceny na GPW spadną

prof. Marek Góra, współtwórca reformy emerytalnej, dyrektor biura pełnomocnika rządu ds. reformy zabezpieczenia społecznego w latach 1997–1999

Nigdy nie sądziłem, że przejęcie przez rząd aktywów OFE mogłoby mieć miejsce. To istotnie podcięłoby zaufanie do systemu emerytalnego. Nie wiem też, czy przejęcie przez rząd pieniędzy zgromadzonych w OFE byłoby takie łatwe. Mam nadzieję, że tak się nie stanie. Konsekwencje tego kroku byłyby niekorzystne nie tylko dla ludzi, ale także dla gospodarki. Również warszawska giełda dotkliwie by to odczuła. OFE odgrywają istotną rolę w budowaniu jej pozycji. To że jest ona stosunkowo duża i dobrze funkcjonuje, w części wynika z pojawienia się funduszy. W przypadku ich wycofania się z rynku obroty na GPW i wycena aktywów najprawdopodobniej znacząco by spadły. Poza tym problemem byłoby samo wycofanie tych papierów. Nie wiem, jak mogłoby ono wyglądać: przejęcie i zarządzanie przez jakiś państwowy fundusz, sprzedaż? System emerytalny powinien być pozostawiony w spokoju na długie lata. Nie znaczy to jednak, że nie można poddawać go korektom regulacyjnym. Nie może to być jednak wywracanie wszystkiego do góry nogami. Podstawy powinny być zachowane. W przeciwnym wypadku system emerytalny przestaje pełnić rolę długookresową i zaczyna być elementem bieżących dostosowań budżetowych, a nie taki jest jego cel.

Analizy rynkowe
Bessa w pełnej okazałości
Gospodarka krajowa
Stopy nie muszą przewyższyć inflacji, żeby ją ograniczyć
Analizy rynkowe
Spadki na giełdach boleśnie uderzają w portfele miliarderów
Analizy rynkowe
Dywidendy nie takie skromne
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Analizy rynkowe
NewConnect: Liczba debiutów wyhamowała
Analizy rynkowe
Jesteśmy na półmetku bessy. Oto trzy argumenty