Modyfikacja dyrektywy to psucie rynku i równanie w dół

Pytania do Grzegorza Łętochy prezesa Związku Maklerów i Doradców

Aktualizacja: 12.02.2017 12:51 Publikacja: 05.10.2012 06:00

Modyfikacja dyrektywy to psucie rynku i równanie w dół

Foto: ROL

Większość ankietowanych przez SEG spółek giełdowych opowiada się za obowiązkiem utrzymania obowiązku kwartalnego raportowania. To chyba dobrze świadczy o naszych emitentach?

My też jesteśmy za ich utrzymaniem. Uważamy, że zniesienie wymogu pokazywania danych raz na trzy miesiące zmniejszy przejrzystość informacyjną spółek. Przyczyni się też do zwiększenia ryzyka dla inwestorów, którzy będą mieli wgląd w to, co się dzieje w firmie, zaledwie raz na pół roku. A to zbyt długi okres, tym bardziej że raporty roczne publikowane są ze sporym poślizgiem.

Co więcej, rośnie asymetria w dostępie do informacji przez uczestników rynku, co z kolei powoduje zagrożenie związane z wykorzystywaniem informacji poufnych przez tych, którzy mają wgląd w finanse spółki.

A więc argumenty Unii Europejskiej i części naszych spółek uważających, że należy znieść ten wymóg, są pana zdaniem nietrafione?

W mojej ocenie propozycja unijna ma więcej wad niż zalet. Modyfikacja dyrektywy transparency zamiast przynieść pozytywny skutek, czyli zwiększyć dostęp do kapitału dla spółek i zmniejszyć jego koszty, przyniesie skutek odwrotny do zamierzonego, zwłaszcza w przypadku małych i średnich spółek. Inwestorzy będą skazani na dobrą czy złą wolę spółek.

A trzeba pamiętać, że interesy tych dwóch grup nie zawsze są zbieżne. Pozostawienie wyłącznie raportów półrocznych i rocznych być może sprawdza się na dużo dojrzalszych rynkach. U nas wciąż zaufanie na rynku publicznym jest ograniczone.

Inwestorzy mają prawo do informacji, kontroli i reakcji. Jeśli w spółce źle się dzieje, akcjonariusze wyprzedają papiery i kurs spada.

Likwidacja sprawozdań kwartalnych byłaby psuciem rynku i równaniem w dół. Sprawiłoby to, że spółki więcej informacji i na dłużej mogłyby ukryć.

Nieprawdziwa jest też teza unijnych regulatorów, że inwestorzy tak mocno reagują na wyniki kwartalne.

Nie występuje element gry pod wyniki spółek?

On występuje, ale w ograniczonym stopniu. Reakcja rynku jest zwykle gwałtowna, gdy rezultaty konkretnych trzech miesięcy są dużym zaskoczeniem. Jeśli nie odbiegają znacząco od oczekiwań rynkowych, to dużych wahań kursu nie ma.

Zarządzający funduszami bacznie przyglądają się oczywiście wynikom kwartalnym, bo to im pozwala stwierdzić, czy ich założenia się sprawdzają, czy może występują jakieś odchylenia in plus czy in minus, i w jakim kierunku. Jednak impulsem do sprzedaży akcji jest najczęściej naruszenie przez spółkę najważniejszych założeń, które leżały u podstaw inwestycji.

Może więc należałoby wprowadzić dla wszystkich wymóg miesięcznego raportowania, by jeszcze częściej móc kontrolować nasze inwestycje?

Raportowanie co trzy miesiące jest wystarczające. Niektóre spółki pokazują pewne dane po każdym miesiącu, co umożliwia przewidzenie wyników kwartalnych z dużą dokładnością.

Dlatego warto publikować taki raport, jeśli spółka zdecyduje, że to zwiększy jej wiarygodność, ale nie należy nakładać takiego obowiązku. AWK

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?