Mało kto zakładał tak pozytywny scenariusz

Pytania do Grzegorza Zubrzyckiego, wiceprezesa, dyrektora departamentu zarządzania aktywami PTE Allianz

Aktualizacja: 13.02.2017 03:00 Publikacja: 15.12.2012 05:00

Mało kto zakładał tak pozytywny scenariusz

Foto: Archiwum

Co miało największy wpływ na wyniki OFE w 2012 r.?

Do końca roku zostało jeszcze trochę czasu, ale wydaje mi się, że można już stwierdzić, że ten rok był dla inwestorów bardzo dobry. Mocno wzrosły zarówno ceny akcji, jak i obligacji skarbowych. Od początku roku WIG wzrósł o 24 proc., a indeks obligacji o ok. 13,3 proc. Tak mocnych spadków rentowności krzywej na obligacjach, a tym samym wzrostu ich cen, nikt się chyba nie spodziewał. Pomimo mocnych zwyżek akcji, jak i obligacji, istotny dla wyniku całorocznego był jednak dobór poszczególnych akcji czy tenorów obligacji w portfelu.

Można więc powiedzieć, że nie ma jednego czynnika czy klasy aktywów, który miał zdecydowanie istotny wpływ na wyniki OFE w 2012 r. Przy takich zwyżkach cen aktywów dobre decyzje na części akcyjnej mogły zostać mocno nadszarpnięte przez nieudane inwestycje w części dłużnej i odwrotnie. Dodatkowo z powodu kilku bankructw mocno ucierpiał segment obligacji korporacyjnych.

Co zdecydowało o dobrym wyniku OFE Allianz?

Zakładając strategię na rok 2012, nie przypuszczaliśmy, że to może być tak dobry okres dla inwestycji. Myślę jednak, że mało kto zakładał tak pozytywny scenariusz na rynkach przy raczej miernym nastroju w gospodarce – szczególnie europejskiej.

Okazało się jednak, że większość naszych założeń z początku roku była trafna. Dobry wynik osiągnęliśmy na części akcyjnej i obligacyjnej. Szacuję, że przewaga, którą udało się nam wypracować w tym roku w stosunku do konkurencyjnych funduszy, w 60 proc. pochodzi z części akcyjnej, a 40 proc. z obligacyjnej. Tak więc obydwa te segmenty były istotne dla wyników funduszu.

Na części akcyjnej najbardziej istotnym elementem był dobór spółek do portfela i zarządzanie poziomem ryzyka portfela akcji.  W części dłużnej najważniejsza oprócz doboru tenoru (sektora obligacji) była cierpliwość i chyba odwaga.

Co czeka nas w 2013 r.?

Jeśli mam być szczery, to powiem, że nie wiem, na jakim poziomie zobaczymy WIG i rentowność obligacji na koniec 2013 roku.

Od czerwca tego roku rynek rośnie i naturalne jest, że pojawiają się komentarze o nadchodzącej lub trwającej hossie, ale nastroje te mogą się szybko odwrócić.

Proszę zauważyć, że obecnie WIG jest na poziomie podobnym do tego z połowy 2008 roku, a więc tuż przed ostatnimi największymi spadkami na rynkach finansowych. Z tej perspektywy można powiedzieć, że rynek konsoliduje się od ponad czterech lat, co wcale nie znaczy, że w tym okresie nie mieliśmy dużych zwyżek, jak i spadków ogłaszanych jako hossa lub bessa.

Od początku lat 60. do połowy 70. amerykański rynek akcji (S&P500) pozostawał w horyzoncie i po 15 latach był na tym samym poziomie, jednakże kanał, w którym się poruszał, był dość szeroki (ponad 30 proc.). Przyznam, że widząc skalę problemów, z jakimi musi się zmierzyć światowa gospodarka, trochę się obawiam jako zarządzający takiego właśnie scenariusza.

Ale podsumowując: cokolwiek czeka nas w 2013 roku i czy będzie on lepszy czy gorszy od obecnego, to uważam, że jesteśmy już od pewnego czasu w okresie, w którym należy akcje akumulować. A już szczególnie jeśli ktoś poważnie myśli o zwiększeniu swojej szansy na większą emeryturę lub dostatniejsze życie w przyszłości.

A właśnie, nie mogę nie zapytać, czy założyła już pani IKE albo IKZE? Jeśli nie, to zapraszam do nas.

Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów
Analizy rynkowe
Lokomotywy z indeksu mWIG40 dały zarobić
Analizy rynkowe
Ewolucja protekcjonizmu od Obamy do Trumpa 2.0
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Analizy rynkowe
Czy Trump chce wyrzucić Powella, czy tylko gra na osłabienie dolara?
Analizy rynkowe
Czy należy robić odwrotnie niż radzi Jim Cramer?