Warszawa jak Bruksela lub Berlin

Sztuka. Deweloper Marek Roefler prowadzi muzeum, które buduje w świecie wizerunek jego firmy.

Aktualizacja: 11.02.2017 13:12 Publikacja: 14.09.2013 10:46

Marek Roefler chętnie pozuje obok „Autoportretu” światowej sławy malarza Mojżesza Kislinga, który uk

Marek Roefler chętnie pozuje obok „Autoportretu” światowej sławy malarza Mojżesza Kislinga, który ukończył Akademię Sztuk Pięknych w Krakowie.

Foto: Archiwum

Marek Roefler, w 2010 roku otworzył w Konstancinie Muzeum Malarzy Ecole de Paris (www.villalafleur.pl). Na co dzień można je zwiedzić po telefonicznym umówieniu się. 20 września Roefler otworzy trzecią w swoim muzeum wystawę monograficzną. Tym razem będzie to malarstwo Henryka Haydena  z bogatej własnej kolekcji oraz  wypożyczone z krajowych i światowych zbiorów prywatnych.

Budowa wizerunku

Marek Roefler jest z wykształcenia fizykiem. W 1983 roku założył firmę Dantex, która od lat zajmuje się przede wszystkim budową biurowców pod wynajem oraz realizacją inwestycji mieszkaniowych. Sztukę kolekcjonuje od około 20 lat. Są to głównie dzieła polskich artystów z tzw. Szkoły Paryskiej. Emigranci, nierzadko żydowskiego pochodzenia, należeli nad Sekwaną do międzynarodowego środowiska artystów. Wielu z nich odniosło wielki sukces. Ich dzieła są nie tylko w muzeum, ale  dekorują także siedzibę zarządu firmy.

Wizytówką muzeum w Konstancinie jest „Autoportret" Mojżesza Kislinga, malarza z Krakowa, który ukończył tamtejszą ASP. Kisling od kilkudziesięciu lat zajmuje  wysoką pozycję w światowej sztuce. Portretowany przez swego przyjaciela Modiglianiego należał do śmietanki towarzyskiej Paryża. Jego obrazy są ozdobą aukcji w Sotheby's i Christie's. Wcześniej  „Autoportret" Kislinga  zdobił firmowy gabinet Roeflera, który od lat pozuje do  zdjęć dla prasy obok tego obrazu.

Czy  Roefler robi lepsze interesy dzięki temu, że ma świetny „Autoportret" Kislinga kupiony na aukcji w Nowym Jorku?

– Zyski są niewymierne. Dzięki temu obrazowi w gabinecie nie sprzedam więcej mieszkań, nikt nie sprzeda mi taniej gruntu pod inwestycję.  Natomiast  obraz ten i cała kolekcja budują wizerunek, bo jeśli ktoś ma pieniądze na dobrą sztukę, w dodatku cenioną w świecie, to znaczy, że ma pieniądze, czas i warunki, żeby na co dzień zajmować się sztuką. To dowód, że firma jest stabilna, nie wlecze brzuchem po dnie.  Zachodni goście firmy są zdumieni, że w Polsce istnieje firmowa kolekcja. Polska nie jest w świecie kojarzona ze sztuką czy z prywatnym kolekcjonerstwem – tłumaczy biznesmen.

– Dzięki kolekcji zaistniałem w mediach. W świadomości bogatych Amerykanów czy np. Szwajcarów firma Dantex na pewno nie zaistnieje. Natomiast kolekcja i prywatne muzeum to dobra wizytówka firmy i Polski. Miałem kilku potencjalnych klientów z kręgów międzynarodowych inwestorów. Oni żywo reagują, ponieważ znają sztukę Henryka Haydena czy  Kislinga. Wyraźnie cieszą się z tego, że nie tylko oni mają obrazy tych malarzy, np. w Nowym Jorku,  Londynie lub Paryżu, ale że sztuka ta tak samo ceniona jest w Warszawie. Oczywiście jest to także dobra inwestycja! Obrazy te  z roku na rok drożeją na światowych rynkach. Rośnie sława kolekcji i muzeum. Obrazy z takich  zbiorów na pewno będą ekstradroższe niż porównywalne, ale bez proweniencji"  –  powiedział „Parkietowi" Marek Roefler.

Rośnie popularność

Zaglądają do Konstancina międzynarodowe wycieczki, które zwiedzają  Muzeum Żydów Polskich.  Konstancińskie muzeum współpracuje z Muzeum Historii Żydów Polskich w Warszawie  i Muzeum Sztuki i Historii Judaizmu w Paryżu. Prezydent Bronisław Komorowski zaprosił Roeflera  do dyskusji poświęconej współpracy muzeów państwowych z prywatnymi kolekcjonerami.    Kurator zbiorów Artur Winiarski zapraszany jest do muzeów, gdzie wygłasza prelekcje.

W muzeum spędzają czas dyplomaci akredytowani w Polsce, wracają tu ze swoimi gośćmi. Odwiedziło muzeum np. małżeństwo kolekcjonerów z Nowego Jorku. Przylecieli specjalnie, żeby zobaczyć Muzeum Chopina i muzeum stworzone przez Roeflera. Pani była przez lata oficjalnie doradczynią prezydenta Regana. Burmistrz Konstancina często przyprowadza tu wycieczki z niemieckich miast zaprzyjaźnionych z Konstancinem.

Dzieła w większości kupione zostały na świecie. Siedzę z Markiem Roeflerem w jego gabinecie. Właśnie rozpakował ostatni zakup. W  Japonii wylicytował „Akt Kiki z Montaparnasse",  legendarnej modelki, która była muzą największych malarzy. Obraz namalował Maurycy Mędrzycki, pierwszy mąż Kiki,  polski malarz, który pochodził z Łodzi. Kilka lat wcześniej Roefler licytował inny „Akt Kiki", ale zrezygnował, gdy obraz osiągnął kwotę 20 tys. euro. Uznał, że to zbyt dużo jak za malarstwo Mędrzyckiego.  Zawsze przed aukcją wyznacza sobie granice licytacji. Ma wykupiony abonament w „Art Price". Przed aukcją analizuje światowe notowania porównywalnych dzieł danego artysty.

– Na kolekcjonerstwo poświęcam dziś nie tak dużo czasu,  mniej więcej godzinę dziennie –  mówi. Kiedyś spędzał w Internecie zwykle pół nocy. Od czterech lat  zatrudnia kuratora zbiorów, historyka sztuki Artura Winiarskiego, który ma za sobą  bogatą praktykę w londyńskich renomowanych galeriach.

Henryk Hayden, którego wystawa czynna będzie od 20 września, urodził się w 1883 roku w Warszawie, studiował na Politechnice Warszawskiej i w Szkole Sztuk Pięknych. W 1907 roku wyjechał do Paryża i tam jako ceniony kubista wszedł do środowiska największych malarzy. Na wystawie w Konstancinie obejrzymy także obrazy z kolekcji Oskara Gheza w Petit Palais w Genewie oraz ze zbiorów spadkobiercy Haydena w Paryżu i kolekcjonera z Warszawy, Krzysztofa Juzonia. Marek Roefler jak zwykle wyda dwujęzyczny album.

Albumy idą w świat

Wydał albumy także po wcześniejszych wystawach – Alicji Halickiej i Szymona Mondziana. Powędrowały one w świat. Po wystawie  Halickiej Roefler nawiązał kontakt z wnuczką malarki żyjącą w USA. Kupił od niej dwa  wczesne obrazy.  Po wystawie Mondziana  w 2012 roku, po wydaniu albumu,  rodzina artysty we Francji zdecydowanie wyżej wycenia jego obrazy niż przed wystawą.  – Czy rynek zaakceptuje wyższe ceny? To się okaże... –  mówi Marek Roefler.

Muzeum, jakie prowadzi, to  właściwie dom. Są tam witryny z użytkową międzywojenną porcelaną, jest księgozbiór, stylowe sprzęty codziennego użytku.  W normalnych warunkach historycznych, np. w Anglii lub we Francji, zawartość takiego domu narastałaby przez pokolenia.  Budynek pochodzi z pierwszych lat XX wieku, idealnie nadaje się do prezentacji sztuki. Wnętrza są wysokie, od  3,5 do 4,5 metra. Duże okna zapewniają dobre naturalne  oświetlenie. Nie udało się ustalić architekta ani pierwszego właściciela.  Po wojnie mieszkało tu w sumie ok. 40 przypadkowych lokatorów.  Wnętrze podzielono prowizorycznymi ścianami, klitki ogrzewano  piecami typu koza. Do niedawna żyły tu cztery rodziny w warunkach grożących katastrofą budowlaną. Roefler rozpoczął generalny remont w 2007 roku. Muzeum otworzył w 2010.

Promocja Konstancina

Na trawniku ustawił rzeźbę art déco Ksawerego Dunikowskiego.  Kupił ją na aukcji we Francji. Wcześniej zdobiła rezydencję światowej sławy fryzjera i mecenasa sztuki Antoniego Cierplikowskiego, znanego jako Antoine. Z Coco Chanel  zapoczątkował on nową modę lat międzywojennych. Pochodził z Sieradza. Nawiasem mówiąc, teraz Urząd Miasta Sieradza wydał francuską monografię o Cierplikowskim Huberta Demory w przekładzie Agnieszki Szablowskiej. Sława Antoine'a od lat służy promocji Sieradza.

Konstancin promuje się dzięki dorobkowi Roeflera. Ze swym majątkiem mógłby świetnie żyć w dowolnym zakątku świata. Został, aby budować. Jest fanem historii Polski dwudziestolecia międzywojennego. Szczegółowo wylicza nasze sukcesy gospodarcze po 1918 roku. Zapewnia, że gdyby nie wojna i komuna, Warszawa byłaby miastem równie pięknym i liczącym się w  świecie jak np. Bruksela czy Berlin.

Kolekcjonerstwo to dla Roeflera nie tylko elegancka forma budowania światowego wizerunku. To przede wszystkim pasja. Zapytałem kiedyś, jaki jeden obraz zabrałby ze sobą na bezludną wyspę?  Wybrał „Martwą naturę kubistyczną" Haydena, którą reprodukujemy obok. Powtarza, że kocha kubizm.

Analizy rynkowe
Spółki z potencjałem do portfela na 2025 rok. Na kogo stawiają analitycy?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Analizy rynkowe
Prześwietlamy transakcje insiderów. Co widać między wierszami?
Analizy rynkowe
Co czeka WIG w 2025 roku? Co najmniej stabilizacja, ale raczej wzrosty
Analizy rynkowe
Marże giełdowych prymusów w górę
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Analizy rynkowe
Tydzień na rynkach: Rajd św. Mikołaja i bitcoina
Analizy rynkowe
S&P 500 po dwóch bardzo udanych latach – co dalej?