Kapitał będzie uciekał z rynków wschodzących

Przecena walut i akcji idąca w parze ze wzrostem rentowności obligacji skarbowych krajów emerging markets – to reakcja na zbliżającą się wielkimi krokami podwyżkę stóp procentowych w USA.

Aktualizacja: 06.02.2017 19:33 Publikacja: 17.09.2015 13:00

Inwestorzy stopniowo wycofują kapitał zainwestowany na rynkach wschodzących

Inwestorzy stopniowo wycofują kapitał zainwestowany na rynkach wschodzących

Foto: Bloomberg

Inwestorzy stopniowo wycofują kapitał zainwestowany na rynkach wschodzących. – Od początku roku z parkietów akcji odpłynęło aż 58 mld dolarów – wynika z wyliczeń BofA Merrill Lynch. Wyniki najnowszej (wrześniowej) ankiety przeprowadzanej przez bank w ponad 50 krajach wśród zarządzających funduszami pokazują, że nastawienie nadal się pogarsza – odsetek funduszy niedoważających region wzrósł do rekordowego poziomu 34 proc.

Gwóźdź do trumny

Niechęć inwestorów do giełd emerging markets nie podlega dyskusji – mówi Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych Quercus TFI. Wtóruje mu Błażej Bogdziewicz, wiceprezes i dyrektor inwestycyjny Caspar TFI. W tym roku zagregowany indeks rynków wschodzących – MSCI Emerging Markets – stracił 14 proc. Zarządzający przestrzegają jednak, aby nie wyciągać daleko idących wniosków wyłącznie w oparciu o analizę tak „pojemnego" portfela. Chcąc wyciągnąć wartościowe wnioski, konieczne jest bowiem spojrzenie na sytuację poszczególnych krajów.

Eksperci zwracają uwagę, że poza problemami wewnętrznymi – o których później – poważny czynnik ryzyka stanowi polityka amerykańskiego banku centralnego. Chodzi oczywiście o terminy i tempo podwyżek stóp procentowych. W ciągu ostatnich lat ultrałagodna polityka monetarna w USA sprawiła, że tani pieniądz płynął szerokim strumieniem na rynek walutowy, akcji oraz długu. Eldorado powoli dobiega końca.

Na rynkach można wyczuć atmosferę wyczekiwania związaną z rozpoczętym w środę, dwudniowym posiedzeniem Fedu. W czwartek może bowiem dojść do pierwszej od blisko dekady podwyżki stóp procentowych, choć nie jest to scenariusz bazowy. Kontrakty terminowe na stopę procentową dyskontują zaledwie 25–35-proc. prawdopodobieństwo takiego ruchu – rynek oczekuje, że Fed przesunie decyzję na IV kwartał.

Na rynku nie brakuje głosów, że wrześniowa podwyżka przyniosłaby bardzo negatywne reperkusje. – W ostatnich dniach i tygodniach zarówno Międzynarodowy Fundusz Walutowy, jak i Bank Rozrachunków Międzynarodowych poprzez swoich przedstawicieli wyrażali zaniepokojenie konsekwencjami zbyt szybkich podwyżek stóp w USA w warunkach słabego wzrostu gospodarczego na świecie – zauważa Łukasz Woś, analityk Skarbiec TFI.

Wojciech Białek, główny analityk CDM Pekao, nie ma wątpliwości, że ewentualne czwartkowe zaostrzenie polityki przez amerykański bank centralny pogrążyłoby rynki wschodzące. – Gdyby Fed zdecydował się na podwyżkę stóp procentowych już teraz, z pewnością zostałaby ona uznana za gwóźdź do trumny, do której powoli zdają się kłaść rynki wschodzące – ostrzega ekspert.

Kraje BRIC tracą blask

Inwestorzy handlujący na rynkach wschodzących muszą odnaleźć się w nowym otoczeniu. W kilka lat po dosyć powszechnym uznaniu krajów BRIC (Brazyli, Rosja, Indie, Chiny) za mocarstwa gospodarcze ocena ich perspektyw ulega dramatycznemu pogorszeniu. Chińska gospodarka rozwija się najwolniej od 24 lat. Nie brakuje nawet głosów, że spowolnienie gospodarcze w Państwie Środka jest znacznie większe niż wskazują na to oficjalne dane podawane przez rząd w Pekinie.

W recesji pogrążona jest Rosja cierpiąca z powodu spadku cen surowców i sankcji nałożonych przez Zachód. – Dynamika gospodarcza w tym i prawdopodobnie przyszłym roku będzie znacznie mniejsza, niż zakłada rząd. Awersja do ryzyka na tym rynku może być podtrzymana – uważa Krzysztof Wańczyk, analityk ING Securities.

Niedźwiedzie dyktują warunki także na brazylijskim rynku akcji. Kraj zmaga się z m.in. z kryzysem politycznym na najwyższych szczeblach władzy.

– Jedynie Indie, dziewiąta gospodarka świata, na razie nie pojawiają się w podobnie jednoznacznie negatywnym kontekście – zauważa Białek. Podobnego zdania jest Bogdziewicz.

Strefa euro wraca do łask

Rynek finansowy to system naczyń połączonych. Nie powinien więc dziwić fakt, że obserwowany odpływ kapitału z rynków wschodzących idzie w parze z napływami na wybrane rynki dojrzałe. BofA/ML szacuje, że od początku roku na europejskie oraz japońskie rynki akcji napłynęło 142 mld dolarów.

Według zarządzających ankietowanych przez bank Stary Kontynent wydaje się najbardziej atrakcyjnym rynkiem w perspektywie najbliższych 12 miesięcy. Podobne wnioski płyną z najnowszych danych opracowanych przez agencję Bloomberg. Według ankietowanych analityków do końca tego roku StoxxEurope600 (skupia największe spółki z 18 krajów Eurolandu) wzrośnie z 360 do 403 pkt, czyli o 12 proc. (średnia z prognoz Bloomberga). Jeszcze większy potencjał do zwyżek mają „topowe" blue chips – indeks EuroStoxx50 ma ruszyć w górę z 3200 do 3695 pkt, czyli o 15 proc.

Według analityków za dalszą hossą przemawia postępujący wzrost gospodarczy w strefie euro. Wsparciem dla giełd akcji ma być także łagodna polityka pieniężna prowadzona przez EBC. Bardzo „gołębi" ton wypowiedzi prezesa Maria Draghiego potwierdza stanowisko, że jeszcze w tym roku zostanie ogłoszone przedłużenie programu luzowania ilościowego (QE) europejskiej polityki pieniężnej na okres po wrześniu 2016 r. Szansa wprowadzenia do „finansowego krwioobiegu" jeszcze większej ilości pieniądza powinna mobilizować inwestorów do zakupów akcji europejskich spółek.

[email protected]

Zmiana notowań wybranych indeksów giełdowych emerging Markets

Do opisania koniunktury na giełdach krajów wschodzących najczęściej wykorzystuje się indeks MSCI Emerging Markets (portfel skupiający 23 kraje, w tym m.in. rodzimą GPW; największą wagę mają Chiny). Początek tego roku był całkiem udany. Dopiero w wyniku przeceny zapoczątkowanej na przełomie kwietnia i maja indeks zbliżył się do dolnego ograniczenia pięcioletniej konsolidacji. Największym ciężarem dla notowań MSCI EM są naturalnie Chiny. Sierpniowy krach na chińskich giełdach uderzył także rykoszetem w pozostałe rynki akcji. Na wykresach głównych indeksów w Brazylii czy Turcji można zaobserwować mocne trendy spadkowe. Podobnie zachowuje się WIG20, który jest dość mocno skorelowany z MSCI EM.

Wysoka rozbieżność wycen giełd wschodzących (MSCI EM) względem dojrzałych (MSCI World) wskazuje na relatywne niedowartościowanie EM – opierając się na prognozowanym wskaźniku C/Z (cena/zysk), dyskonto wycen rynków wschodzących względem dojrzałych sięga 40 proc., co stanowi najwyższy odczyt od dekady. W czasie kryzysów takich jak meksykański, rosyjski, argentyński czy turecki dyskonto sięgało aż 80 proc.

Marek Buczak, dyrektor ds. rynków zagranicznych, Quercus TFI

Zdecydowana zapowiedź rozpoczęcia cyklu podwyżek stóp procentowych w USA byłaby ciosem dla rynków wschodzących. Sądzę jednak, że w czwartek Fed nie zaryzykuje takiego ruchu. Jeśli – zgodnie z moimi oczekiwaniami – Amerykanie odwloką decyzję o zaostrzeniu polityki pieniężnej, możemy zobaczyć pozytywną reakcję giełd i walut emerging markets (EM).

W bieżącym roku nastawienie zarządzających do EM jest bardzo negatywne, o czym świadczy m.in. odsetek funduszy niedoważających tę klasę aktywów. Niechęć do szeroko pojmowanych rynków wschodzących jest powszechna z obawy o negatywny wpływ wzrostu stóp procentowych w USA na ich rozwój. Wiele krajów ma także problemy z polityką wewnętrzną, co zniechęca kapitał zagraniczny – dotyczy do m.in. Rosji, Brazylii, Turcji oraz Polski.

W trakcie swojej kariery zawodowej nie spotkałem się z tak wielką niechęcią do naszego kraju, jaką obserwujemy w ostatnich miesiącach. Zawdzięczamy ją rodzimym politykom. Po demontażu OFE politycy, szczególnie z obozu obecnej opozycji, zapowiadają kolejne rozwiązania mogące pogrążyć rodzimy rynek kapitałowy. Obawy inwestorów mają związek z wprowadzeniem nie tylko podatku od aktywów bankowych, ale przede wszystkim podatku od transakcji finansowych. Przynajmniej do czasu październikowych wyborów parlamentarnych możemy być świadkami kolejnych wstrząsów na GPW, tym bardziej że intensywność kampanii wyborczej, a więc i wyścig na obietnice, będzie narastać.

Błażej Bogdziewicz, wiceprezes i dyrektor inwestycyjny, Caspar AM

W czwartek raczej nie zobaczymy podwyżki stóp procentowych w USA, choć oczywiście nie można wykluczyć takiej możliwości (moim zdaniem rozkład prawdopodobieństwa wynosi 60:40). Wypadałoby jednak postawić pytanie: co się stanie w sytuacji, gdy Fed zaskoczy rynek, podnosząc stopy? Co się stanie w sytuacji, gdy zmiana polityki pieniężnej dokona się już teraz? Bez wątpienia w pierwszej kolejności ucierpią na tym rynki wschodzące. Są one bowiem silnie wrażliwe na umocnienie dolara. Odpływy kapitału z giełd emerging markets są rekordowe, a wyższe stopy w USA mogą tylko nasilić to zjawisko.

Nie zapominajmy, że poszczególne kraje mają także swoje problemy wewnętrzne, związane najczęściej ze spowolnieniem gospodarczym oraz zawirowaniami politycznymi.

Kilka lat po dosyć powszechnym uznaniu krajów BRIC za mocarstwa gospodarcze ich perspektywy uległy drastycznemu pogorszeniu. Problemy gospodarcze Chin są szeroko komentowane, a więc dość powszechnie znane. Uważam, że w najgorszej sytuacji jest Brazylia (fatalne rządy, rozrzutność i korupcja). Rosja zmaga się z sankcjami oraz niskimi cenami ropy naftowej. Zdecydowanie najlepsza sytuacja panuje w Indiach (dobre dane makro; napływ kapitału zagranicznego).

Polska ma swoje problemy. Na szczęście w dużo mniejszej skali niż w Chinach, Rosji, Brazylii czy Turcji. Znajdujemy się w zdecydowanie lepszym położeniu niż większość krajów z bloku EM.

Analizy rynkowe
Hossa winduje wyceny krajowych spółek
Analizy rynkowe
Wyceny spółek z indeksu WIG20 śrubują rekordy
Analizy rynkowe
Niższe stopy procentowe a obligacje, akcje i złoty
Analizy rynkowe
Podwójny szczyt czy nowy rekord hossy. Co czeka WIG20 i spółkę?
Analizy rynkowe
Giełdowe rekiny są coraz grubsze. Założyciel Dino odskoczył całej reszcie
Analizy rynkowe
Polski rynek wciąż zyskuje bez euforii wśród inwestorów