Reklama

Wróciło wspomnienie czarnego poniedziałku

Już na początku minionego tygodnia DAX znalazł się poniżej poziomu z sierpniowego czarnego poniedziałku. Pozostałe giełdy były na najlepszej drodze do tego celu.

Aktualizacja: 06.02.2017 17:55 Publikacja: 27.09.2015 10:11

Wróciło wspomnienie czarnego poniedziałku

Foto: GG Parkiet

Piątkowe mocniejsze odbicie można na razie traktować jako odreagowanie spadkowej fali.

Fed ma to, czego nie chciał

Jeśli członkowie amerykańskiej Rezerwy Federalnej, podejmując decyzję o pozostawieniu stóp procentowych na niezmienionym poziomie, ulegli argumentom, że wzrost kosztu pieniądza mógłby zdestabilizować rynki finansowe, to rynki spłatały im niezłego figla. Zamiast uspokojone iść w górę, podążyły na południe. Co ciekawe, dotyczyło to także kursu euro, który w ciągu trzech dni następujących po posiedzeniu Fed obniżył się z ponad 1,14 do nieco ponad 1,11 dolara, czyli o prawie 3 centy, tj. 2,5 proc. Fakt, że dolar się umocnił, zamiast stracić na wartości, wskazuje na to, że wśród inwestorów nadal panuje przekonanie, że zaostrzenie polityki pieniężnej w Stanach Zjednoczonych jest nieuchronne i może do niego dojść prędzej niż później. Na taką możliwość wskazują wypowiedzi przedstawicieli Fed wygłaszane w kilka dni po posiedzeniu. Problem w tym, że Fed znalazł się w niewygodnej sytuacji, którą sam sprowokował. Jeśli chciałby być konsekwentny, powinien teraz czekać, aż sytuacja na rynkach się poprawi.

Biorąc pod uwagę cały splot okoliczności, można przypuszczać, że Rezerwa Federalna właśnie przegapiła moment najbardziej dogodny do zrobienia pierwszego kroku w kierunku normalizacji polityki pieniężnej. Jest mało prawdopodobne, by do października rynki odżyły, za to istnieje spore ryzyko, że w grudniu na podwyżkę stóp nie pozwoli gorsza sytuacja w globalnej gospodarce. Oczywiście w przypadku gdyby ta druga ewentualność rzeczywiście wystąpiła, można będzie powiedzieć, że dobrze się stało, że stóp nie podwyższono. To jednak tylko przypuszczenia, ale fakty są ewidentne. Na rynkach zapanowały niepokój i niepewność, a skutki tych nastrojów są doskonale widoczne.

Europę zdołowała motoryzacja, Warszawę energetyka i surowce

Kolejnym paradoksem całej sytuacji jest fakt, że najmocniej w wyniku decyzji Fed ucierpiały emerging markets, które teoretycznie z braku podwyżki powinny się cieszyć. Tymczasem MSCI EM od dnia ogłoszenia decyzji do minionego czwartku stracił prawie 6,5 proc., a więc znacznie więcej niż inne indeksy. Osobna historia to zachowanie wskaźnika giełdy niemieckiej, który poszedł w dół o niemal 8 proc. i znalazł się poniżej poziomu z 24 sierpnia po tąpnięciu spowodowanym obawami o kondycję chińskiej gospodarki.

W jego przypadku można mówić jednak o dwóch dodatkowych czynnikach, niezwiązanych z decyzją Fed. Pierwszy to kryzys imigracyjny, który po raz kolejny obnażył ułomność wspólnotowych mechanizmów, zarówno w kontekście instytucjonalnym, jak i politycznym, czyli niespójności interesów poszczególnych państw. W całym tym zjawisku groźna jest nie tyle kwestia bezpośrednich kosztów przyjęcia imigrantów, ile znacznie poważniejszych z punktu widzenia biznesu, związanych z kontrolą granic w ramach strefy Schengen.

Reklama
Reklama

Poważny wpływ nie tylko na niemiecki parkiet wywarł skandal z oszukańczymi praktykami stosowanymi przez koncern Volkswagena. Co gorsza, zatacza on coraz szersze kręgi, zahaczając o innych producentów aut. Może on też położyć się cieniem na wizerunku Niemiec jako symbolu solidności. Sięgające 19 proc. spadki z poniedziałku i wtorku prawdopodobnie nie kończą tego epizodu.

Swoje zmartwienia ma nadal warszawski parkiet. Spośród dominującego w składzie WIG20 tria banków, branży surowcowej i energetyki w ostatnich dniach zdecydowanie negatywnie wyróżniły się dwie ostatnie. Indeks WIG Energetyka od 9 września stracił równe 10 proc., docierając w czwartek do poziomu najniższego od końca sierpnia 2013 r. Od szczytu z końca kwietnia poszedł w dół już o 30 proc., pozostawiając tylko wspomnienie po hossie z ubiegłego roku, podczas której zwyżkował o ponad 40 proc. Bezpośrednim powodem tąpnięcia, szczególnie mocno widocznego w czwartek, było ujawnienie zastrzeżeń Komisji Europejskiej co do konstrukcji programu ratowania Kompanii Węglowej planowanej przez rząd. Powróciło więc prawdopodobieństwo nacisków na spółki energetyczne, by wzięły na siebie ten ciężar.

Od 17 września o 9 proc. spadł też WIG Surowce. Trudno się dziwić, skoro w jego skład wchodzą Bogdanka, JSW i KGHM. Od 17 września walory dwóch ostatnich spółek straciły po 10–11 proc., a akcje Bogdanki „tylko" 6 proc. Sytuacja na rynku węgla nie pozostawia wątpliwości. Ceny kontraktów na to paliwo z dostawą do portów Amsterdam–Rotterdam–Antwerpia spadły poniżej 50 dolarów za tonę, a od początku roku zniżkowały o 20 proc. W przypadku węgla dostarczanego do Azji spadek wyniósł 14 proc. w ciągu ostatnich dwunastu miesięcy, a prognozy Goldman Sachs wskazują na możliwość ich zejścia w dół jeszcze o 17 proc. Nie lepiej przedstawia się sytuacja na rynku miedzi. Cała trwająca od 25 sierpnia do 17 września fala wzrostowa kontraktów na metal została zniesiona w ciągu zaledwie trzech dni. Wobec pogarszających się perspektyw chińskiej gospodarki jedyną szansą na powstrzymanie spadkowej tendencji wydaje się jedynie uruchomienie znaczącego pakietu stymulacyjnego.

Do dotychczasowych nieszczęść dołączyło na dodatek przełamanie przez akcje PKN Orlen bronionego przez kilka ostatnich tygodni poziomu 70 zł. Do czwartku poszły one w dół o ponad 7 proc., a od niedawnego szczytu z 20 sierpnia straciły 21 proc. Zejście poniżej 65 zł, do którego w czwartek brakowało jedynie niecałych 2 zł, pogorszyłoby jeszcze i tak już fatalną sytuację tego papieru.

Jedyne jasne punkty wśród naszych subindeksów stanowiły WIG Telekomunikacja i WIG Ukraina. Warto zwrócić uwagę na akcje telekomów, ich indeks porusza się bowiem zdecydowanie wbrew rynkowej tendencji. Od początku września zyskał już prawie 7 proc. Walory Netii poszły w tym czasie w górę o 10 proc., a akcje Orange o niemal 7,5 proc. Wyraźnie pogorszyła się w ostatnim tygodniu sytuacja na rynku średnich spółek. mWIG40 stracił do czwartku 3 proc. i choć to wynik lepszy niż 4 proc., zniżka wskaźnika szerokiego rynku czy 5-proc. spadek WIG20, pociecha w tym niewielka.

Chiny bronią juana

Nic nie wskazuje na poprawę sytuacji w Chinach. Wręcz przeciwnie, coraz więcej wyraźnych sygnałów budzi obawy przed dalszym pogorszeniem w gospodarce. Opublikowany w minionym tygodniu wskaźnik PMI spadł do 47 punktów, czyli do poziomu najniższego od sześciu i pół roku. Azjatycki Bank Rozwoju obniżył swoją prognozę dla chińskiego PKB na bieżący rok z 7,2 do 6,8 proc. Chińskie władze nie kwapią się jak na razie do podejmowania bardziej zdecydowanych działań, mających na celu powstrzymanie tych niekorzystnych tendencji. Jedyną reakcją na publikację wskaźnika PMI były interwencje chińskich banków w celu umocnienia juana. To tylko czyni sytuację jeszcze mniej jasną w kontekście niedawnej dewaluacji waluty i „urynkowienia" zmian jej wartości.

Reklama
Reklama

W tej sytuacji trudno też nie nabrać podejrzeń o administracyjno-giełdowe „partnerstwo", przyglądając się nader spokojnemu zachowaniu indeksów na chińskim parkiecie. Shanghai Composite od końca sierpnia porusza się w bok, między 2930 a 3200 punktów. W tym czasie wahania wskaźnika jedynie w trakcie kilku sesji przekraczały 2 proc., a od dnia ogłoszenie decyzji Fed zmienność można określić mianem symbolicznej jak na ten rynek.

W surowcach bez zmian

Na rynku ropy naftowej, w odróżnieniu od chińskiego parkietu, zmienność sięgająca 4 proc. jest ostatnio na porządku dziennym. Jednak pomimo tak dużych wahań także nie ma wyraźnej tendencji, chyba że za taką uznamy trend boczny. Od końca sierpnia notowania amerykańskiego surowca WTI trzymają się w wąskim przedziale 44–47 dolarów za baryłkę. Tu jednak nie ma podejrzeń o jakąkolwiek interwencję. Ale nie ma też pewności, czy ten poziom jest poziomem równowagi, mającym szansę utrzymać się przez dłuższy czas. Bardzo podobna jest sytuacja w przypadku europejskiej ropy typu Brent, której ceny wahają się między 47 a 50 dolarów za baryłkę.

Kontrakty na miedź zakończyły w ostatnich dniach zwyżkową falę, trwającą od końca sierpnia do połowy września, którą można uznać za korektę w głównym spadkowym trendzie. Do jej zniwelowania wystarczyły dwie sesje, w których trakcie notowania zniżkowały po 3,3–3,5 proc. Po powrocie w okolice 230 centów za funt można się spodziewać stabilizacji notowań kontraktów do czasu pojawienia się kolejnego silniejszego impulsu. Trudno się jednak spodziewać, by miał on charakter fundamentalny.

Jednym z niewielu aktywów, które wyraźnie skorzystały na decyzji Fed, jest złoto. Jego notowania od połowy września poszły w górę o prawie 4,5 proc., do poziomu 1153 dolarów za uncję, i zbliżają się do poprzedniego szczytu z 21 sierpnia. Tam może się rozegrać walka o dalszy kierunek ruchu.

[email protected]

Analizy rynkowe
WIG na nowych szczytach, odzież na podium, energia w ogonie
Materiał Promocyjny
Inwestycje: Polska między optymizmem a wyzwaniami
Analizy rynkowe
Rekordy na GPW w połowie grudnia, a indeksy mają dalej puchnąć
Analizy rynkowe
Efekt grudnia na warszawskich gigantach
Analizy rynkowe
Polska giełda wciąż rozdaje prezenty. Są nowe szczyty
Materiał Promocyjny
Jak producent okien dachowych wpisał się w polską gospodarkę
Analizy rynkowe
Złoto zmniejszyło amerykański deficyt handlowy. Najniższy od pięciu lat
Analizy rynkowe
„Maluchy” nadal czekają na szansę. Czy przyszły rok będzie do nich należał?
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama