Rok 2015 przeszedł do historii jako pierwszy w XXI wieku, w którym Polska odnotowała nadwyżkę w handlu zagranicznym – sięgnęła ona 15,5 mld zł. Jest szansa, że w tym roku będzie jeszcze większa, bo z danych GUS wynika, że po trzech kwartałach dodatnie saldo wyniosło 17,9 mld zł wobec 7 mld zł rok temu. Biorąc pod uwagę słabość złotego, oznacza to szansę na spory wzrost przychodów i rentowności eksporterów.
Liczą się nie tylko przychody
Mogą na tym skorzystać także spółki notowane na GPW. Kilka dni temu w Parkiet TV wspominali o tym eksperci. – Problemy na rynkach walutowych mogą zadziałać na korzyść spółek, które realizują dużą część przychodów w walutach obcych – mówił Andrzej Wiczewski, doradca inwestycyjny z departamentu zarządzania EFIX DM. – Na pewno warto faworyzować eksporterów. Producenci metali czy węgla z definicji uczestniczą w eksporcie – wskazywał Konrad Łapiński, pomysłodawca i współtwórca funduszu Total FIZ.
Obecnie na GPW jest mniej więcej 70 spółek czerpiących co najmniej 20 proc. przychodów ze sprzedaży zagranicznej. W tym gronie jest kilku emitentów, w których eksport zdecydowanie dominuje w strukturze przychodów. Rekordzistami są producenci gier i oprogramowania. Wśród nich wyróżnia się Medicalgorithmics, producent systemów do zdalnej diagnostyki pracy serca, który po przejęciu spółki w USA z eksportu czerpie już prawie całość przychodów (99,8 proc. po trzech kwartałach tego roku). Spółki wydające gry, takie jak CI Games i CD Projekt, miały w 2015 r. odpowiednio 99 proc. i około 95 proc. udziału eksportu w sprzedaży. W przypadku LiveChata, sprzedającego komunikatory dla stron internetowych, odsetek ten sięga również około 95-proc., a w PGS Software, które tworzy oprogramowanie dla firm, to 92 proc.
Firmy przemysłowe i produkcyjne ustępują technologicznym pod względem udziału eksportu w sprzedaży. W przypadku Eko-Exportu jest to około 91 proc., w Arctic Paper i Dębicy po około 88 proc., w Forte i Cormayu po 83 proc. W KGHM i Groclinie udział ten wynosi po około 75 proc.
Ale sam udział eksportu to nie wszystko, bo beneficjentami mocnego dolara czy euro będą te firmy, których przychody w tych walutach są wyższe niż koszty. W najlepszej sytuacji są takie spółki jak Medicalgorithmics, które osiągają prawie całość przychodów w dolarach, a koszty rozliczają głównie w złotych. Ważne są też terminy płatności – dla Medicalgorithmics i LiveChata notowania dolara ważne są przez cały czas, natomiast dla producentów gier kluczowy jest kurs w okolicach premiery gier, kiedy generowana jest spora część przychodów. Ważne jest też to, czy i jak duże spółka ma zadłużenie w walutach obcych – umocnienie walut może zostać zneutralizowane przez wzrost kosztu obsługi długu.