Korekta na giełdzie coraz bliżej

Dokonania krajowych indeksów w niecałych dwóch ostatnich miesiącach wyglądają imponująco. Jednak eksperci przestrzegają przed nieuchronną korektą na giełdzie. Czy będzie głęboka? O ile jeszcze indeksy mogą wzrosnąć?

Aktualizacja: 01.02.2017 10:39 Publikacja: 12.01.2017 12:04

Styczeń rozpoczął się udanie dla posiadaczy akcji z warszawskiego parkietu.

Styczeń rozpoczął się udanie dla posiadaczy akcji z warszawskiego parkietu.

Foto: Bloomberg

Styczeń rozpoczął się udanie dla posiadaczy akcji z warszawskiego parkietu. Krajowe indeksy nie poprzestały na grudniowym rajdzie, notując w ostatnich dniach nowe maksima trwającej od jesieni fali wzrostowej. W efekcie WIG20 i WIG w ostatnich dniach zanotowały nowe kilkunastomiesięczne rekordy. Od listopadowego dołka indeks dużych spółek WIG20 zyskał blisko 18 proc. Niewiele gorzej wypada WIG, który wypracował blisko 15 proc. wzrostu. Tymczasem za moment wejścia w hossę przyjmuje się odbicie od dołka o 20 proc. Pytamy więc analityków, jakie są szanse na kontynuację pozytywnego trendu na GPW.

Czas na korektę?

– Fala wzrostowa z ostatnich miesięcy przyniosła wyraźną zmianę na polskim rynku. Po długim okresie relatywnej słabości to indeks blue chipów jest obecnie silniejszy względem średnich i mniejszych spółek – zauważa Michał Krajczewski, analityk BM Banku BGŻ BNP Paribas. Niemal nieprzerwany wzrost krajowych indeksów od blisko dwóch miesięcy robi wrażenie, jednocześnie znacznie wzrosło ryzyko pojawienia się korekty.

– W krótkim terminie WIG20 dotarł do istotnego oporu z wysokim poziomem wykupienia. Zgodnie z charakterem handlu z ostatnich kilku lat w tego typu sytuacjach indeks budował małe formacje szczytowe i w większości przypadków oznaczały one początek dłuższej korekty, a nie tylko zdrowej przerwy w trendzie wzrostowym. W najbliższych tygodniach największe prawdopodobieństwo zdaje się mieć wariant ruchu bocznego lub spadku indeksu i wychłodzenie wskaźników technicznych. O nieprzerwany wzrost z aktualnych poziomów będzie bardzo trudno – uważa Piotr Kaczmarek, analityk DM BDM.

W podobnym tonie wypowiada się Michał Krajczewski. – Przebicie przez WIG20 oporu na poziomie 2 tys. pkt jest czytelnym sygnałem potwierdzającym trend wzrostowy. Z drugiej strony na rynkach rozwiniętych (DAX, S&P500) obserwujemy konsolidację przy szczytach, ale bez prób wybicia. Na indeksie MSCI Emerging Markets widoczny jest natomiast krótkoterminowy trend boczny. W perspektywie kilku tygodni, bez kontynuacji pozytywnych tendencji za granicą, zwiększa się prawdopodobieństwo zatrzymania zwyżek na GPW.Tym bardziej że wskaźnik RSI dla WIG20 jest na najwyższym poziomie od kwietnia 2015 r., co wskazuje na znaczne wykupienie rynku – ocenia.

Lepsze perspektywy w długim terminie

W długim terminie perspektywy krajowego rynku akcji wyglądają bardziej optymistycznie. Dlatego większość ekspertów skłania się ku tezie, że po nieuniknionej korekcie krajowe indeksy powrócą do kontynuacji pozytywnego trendu. – W szerszej perspektywie sytuacja wygląda bardziej optymistycznie i jeśli uda nam się odreagować obecne wykupienie bez generowania negatywnych sygnałów, a takim byłoby np. zejście poniżej średniej 200-sesyjnej, możliwa jest kontynuacja wzrostu WIG20 w dalszej części roku w stronę 2200 punktów i wyżej – wskazuje Kaczmarek. – Wśród głównych czynników zewnętrznych należy niezmiennie zwracać uwagę na indeks MSCI Emerging Markets. Po okresie relatywnej słabości w połowie zeszłego roku obecnie odrobiliśmy większość zaległości i w najbliższym czasie powinniśmy widzieć bliższą korelację WIG20 z tym indeksem – dodaje.

Pozytywnie o długoterminowych perspektywach krajowych indeksów wypowiada się też Jarosław Lis, dyrektor biura aktywów akcyjnych BPH TFI. – Warszawska giełda należy w ostatnich dwóch miesiącach do tego preferowanego przez inwestorów grona rynków rozwijających się. Po dłuższym okresie słabości jest duża szansa na próbę zbudowania trendu wzrostowego na naszym rynku. Podobnie jak w latach poprzednich powinna to być droga wyboista z momentami mniejszych lub większych przecen, które warto wykorzystywać do akumulowania akcji do portfeli – przewiduje. Wskazuje, że po kilku latach dominacji małych i średnich spółek jest duża szansa na odrabianie straconego dystansu przez duże spółki.

– Kapitał, który napłynął do nas w ostatnim czasie, nie ma krótkoterminowego charakteru i powinien zagościć u nas na dłużej. Ryzyka, które widać na horyzoncie w najbliższych miesiącach, to ograniczenie lub utrata środków unijnych z obecnego budżetu, rozstrzygnięcie problematycznych kwestii kredytów frankowych oraz napięty kalendarz wyborów politycznych w Europie. Dużo jest w cenach akcji, jednak rynki mogą nas jeszcze nieraz zaskoczyć – mówi Lis.

Z kolei Michał Krajczewski uważa, że rynek akcji powinny dodatkowo wspierać pozytywne sygnały na temat kondycji gospodarki. – W dłuższym terminie jesteśmy pozytywnie nastawieni do rynku akcji z uwagi na oczekiwane przyspieszenie krajowej gospodarki, niskie wyceny polskich spółek w porównaniu z zagranicznymi firmami oraz zmniejszającą się atrakcyjność inwestycji na rynku dłużnym, co może skłaniać część inwestorów do przeniesienia środków na rynek akcji – wylicza.

Nadrabianie zaległości

Analitycy podkreślają, że lokomotywą zwyżek na warszawskim parkiecie są przede wszystkim największe spółki z indeksu WIG20, które najmocniej skorzystały ze zmiany nastawienia inwestorów do naszego rynku, który jeszcze do niedawna zdecydowanie odstawał od pozostałych giełd. Najmocniejsze zwyżki zanotował sektor finansowy z Aliorem i PZU na czele. Te spółki od listopadowego dołka indeksu zyskały odpowiednio 41 i 24 proc. Wśród spółek surowcowych prym wiodły walory KGHM, które poszybowały o około 28 proc. Ponad 20 proc. można było jeszcze zarobić na akcjach PGNiG i PKN Orlen.

Jacek Wojton, dyrektor departamentu zarządzania aktywami w Copernicus Capital TFI, zauważa, że inwestorzy na nowo odkrywają spółki, które jeszcze do niedawna omijano szerokim łukiem. – Polska giełda nadrabia zaległości, sektory, które ciążyły rynkowi w poprzednich latach, zyskują coraz więcej zwolenników. Na razie są to pewnie inwestorzy instytucjonalni, czyli głównie krajowe i zagraniczne fundusze, z zainteresowaniem indywidualnych inwestorów musimy jeszcze poczekać. Ci instytucjonalni obserwują pozytywny rozwój sytuacji na rynkach oraz bardzo dobrą koniunkturę gospodarczą na świecie na przełomie lat 2016 i 2017 i część środków lokują również w polskich aktywach – wyjaśnia.

– Mimo utrzymującej się niepewności dotyczącej banków z kredytami frankowymi przeważa myślenie o pozytywnym wpływie wzrostu stóp rynkowych na wyniki banków. Z kolei branży surowcowej pomagają zwyżki cen. Przy utrzymujących się rosnących cenach miedzi i dolara zyskać powinien jeszcze KGHM. Inflacja, która się pojawiła, związana jest właśnie ze wzrostem cen surowców i jeśli wzrost gospodarczy nie będzie stymulował w wystarczający sposób rynku surowców, ten impuls inflacyjny wygaśnie na rynkach światowych. Uważam, że zwyżki na dużych spółkach w okolicach 2050–2100 dla WIG20 prawdopodobnie zakończą się i przyjdzie czas na dłuższą korektę – ocenia.

Jednocześnie, mimo wypracowanych zwyżek, wciąż dostrzega potencjał w spółkach z szerokiego rynku. – Średnie podmioty o globalnej strategii mają szanse na dalszy rozwój i ich kursy mogą nadal rosnąć. Mniejsze spółki również mogą zyskać, ale w ich przypadku liczyć się będzie odpowiedni produkt (eksportowy, niszowy). Większość mniejszych firm borykać się będzie z wysoką konkurencją, niewystarczającym wzrostem gospodarczym, wzrostem kosztów pracy – uważa Wojton.

[email protected]

Od listopadowego dołka indeks dużych spółek WIG20 zyskał blisko 18 proc. Niewiele gorzej wypada WIG, który wypracował w tym samym czasie prawie 15 proc. wzrostu. W tym krótkim okresie GPW wypada dużo lepiej na tle większości rynków akcji, które wypracowały mniej okazałe zwyżki. Warszawskiej giełdzie kroku próbuje dotrzymać jedynie rosyjska giełda. Główny wskaźnik tamtejszego parkietu RTS w tym samym czasie zyskał ponad 17 proc., napędzany przede wszystkim wzrostem notowań spółek surowcowych.

Wyraźnie słabiej wypadają największe giełdowe rynki akcji. Wskaźnik niemieckiej giełdy DAX zyskał w omawianym okresie niecałe 9 proc. Z kolei amerykański indeks S&P500 wzrósł jedynie o 4 proc. W przypadku indeksów rynków rozwiniętych warto dodać, że mają one za sobą wiele udanych miesięcy i wciąż są notowane w okolicach historycznych szczytów.

Opinie

Piotr Kaźmierkiewicz, analityk, CDM Pekao

Styczniowy ruch wzrostowy WIG jest najlepszym otwarciem roku od dziesięciu lat. Na ten moment WIG pozostaje zatem pod wpływem grudniowego impulsu, prowadzącego do zarysowania białego marubozu na wykresie miesięcznym. Patrząc jednak przez pryzmat historii, za każdym razem w pierwszych czterech tygodniach roku WIG był choć przez chwilę niżej niż zamknięcie roku poprzedniego. W tym roku jeszcze nie mieliśmy zamknięcia poniżej 51754 pkt, co można interpretować jako zaproszenie do korekty, która sprowadzi WIG poniżej grudniowego zamknięcia w okolicach 24 stycznia. Za takim cofnięciem przemawia również cykl 40-tygodniowy, w ramach którego styczniowy szczyt WIG i WIG20 powinien wypaść w okolicach 17 stycznia. Planem minimum jest zatem korekta do wsparcia na 49 200 pkt na WIG i 1865 pkt na WIG20.

Tam oczekuję zatrzymania spadków i rozpoczęcia finalnej fali wzrostowej pierwszego półrocza z opcją testowania głównego oporu, jakim są szczyty z maja 2015 roku, w okolicach 57 460 pkt. Mocniejsze powinny pozostać duże spółki, co dla WIG20 oznaczałoby test poziomu 2210 pkt. W okresie kwiecień–maj fala wzrostowa powinna jednak kulminować za sprawą przyspieszenia dynamiki CPI w USA i coraz częstszych głosów o konieczności szybszego zacieśniania polityki monetarnej przez Fed. To wywoła „flash crash" na rynkach akcji i sprowadzi nasz parkiet na nowe tegoroczne minima (WIG20 zejdzie do 1832 pkt). Minima roczne wypadną w okolicach połowy sierpnia, po czym rozpocznie się próba podniesienia rynku, która w czwartym kwartale powinna pozwolić indeksom na powrót do obecnych poziomów.

Sebastian Trojanowski, zarządzający portfelami, TMS Brokers

W mojej ocenie przestrzeń do kontynuacji zwyżek w segmencie dużych spółek jest ograniczona z kilku powodów. Główne czynniki wzrostowe, które napędzały wzrost WIG20 w ostatnim czasie, uległy wyczerpaniu. Mam tu na myśli takie spółki, jak PKN Orlen (potencjalnie niższe marże rafineryjne i petrochemiczne), PZU (pełna wycena korzyści z przejęcia pakietu Pekao SA) oraz banki, który to sektor wydaje się dobrze wyceniony w obecnym otoczeniu makroekonomicznym. Ponadto WIG20 relatywnie mocno urósł w okresie od wyborów prezydenckich w USA do dziś w stosunku do indeksu MSCI Emerging Markets, co jest raczej anomalią i nie sądzę, żeby taka sytuacja była do utrzymania w dłuższym terminie. Nie można wykluczyć, iż wpływ na mocniejsze przeważenie Polski w koszyku rynków wschodzących miała fatalna ostatnio kondycja rynku tureckiego. Związana z tym konieczność przebudowy portfeli rynków wschodzących u globalnych graczy zadziałała na korzyść polskiego rynku.

Jeśli chodzi o poszczególne branże warto zwrócić uwagę na mniejsze i średnie spółki budowlane (Trakcja, Torpol, Unibep), które powinny korzystać na rozpędzających się przetargach infrastrukturalnych lub też sprzyjającym momentum na rynku nieruchomości w przypadku Unibepu. Długoterminowych okazji szukałbym wciąż w małych i średnich spółkach takich jak Alumetal, Wielton, Herkules czy też Wirtualna Polska, wykazujących niższą wrażliwość na wahania globalnego sentymentu i bie­żącą sytuację polityczną, która w przypadku dużych spółek, niestety, wciąż może nas negatywnie za­skakiwać.

Analizy rynkowe
Finansowanie magazynów energii wciąż ryzykowne dla banków
Analizy rynkowe
Creotech, Scanway i inni. Czyli polskie spółki przed kosmiczną szansą
Analizy rynkowe
Ameryka nie została obsypana porozumieniami handlowymi
Analizy rynkowe
Giełdy wchodzą z optymizmem w kolejne półrocze
Analizy rynkowe
W mijającym półroczu posiadacze krajowych akcji mogli dużo zarobić
Analizy rynkowe
Hossa w 2025 r. nie była im pisana. Giełdowi outsiderzy I półrocza