Reklama
Rozwiń

Zatrudnienie w bankach nadal będzie się zmniejszało

Malejąca liczba oddziałów, wzrost zainteresowania bankowością internetową, postępująca cyfryzacja i automatyzacja, fuzje i przejęcia oraz chęć poprawy rentowności – to główne powody, dla których kredytodawcy zwalniają.

Publikacja: 19.04.2017 14:00

Zatrudnienie w bankach nadal będzie się zmniejszało

Foto: Fotorzepa/Piotr Kowalczyk

Banki w Polsce systematycznie zwiększają swoje bilanse, niektóre nawet w dwucyfrowym tempie. Jednak nie idzie z tym w parze zatrudnienie. Aktywa sektora bankowego w naszym kraju przez ostatnie sześć lat rosły średniorocznie po 6,7 proc. Natomiast liczba zatrudnionych w tym okresie malała – średniorocznie o 0,8 proc. Wszystko wskazuje na to, że ten zapoczątkowany w 2011 r. trend będzie kontynuowany.

Decyduje kilka czynników

Przykładów redukcji zatrudnienia w bankach było w ostatnich miesiącach sporo. Kilka dni temu Raiffeisen Polbank zapowiedział zwolnienie do 2019 r. 850–950 osób, czyli 20 proc. załogi. Zredukuje też sieć liczącą prawie 300 oddziałów o 70 placówek, zaś kolejne 90 zmniejszy i przekształci w bardziej cyfrowe. Zwolnienia prowadzone były też w Getin Noble Banku (ponad 700 etatów) i w mniejszym stopniu w Idea Banku (ponad 70 osób), innej instytucji kontrolowanej przez Leszka Czarneckiego. Zwolnienia grupowe w 2017 r. mają objąć także do 950 pracowników PKO BP.

Foto: GG Parkiet

Spore zwolnienia ma już za sobą BGŻ BNP Paribas, który w wyniku trwającej od 2015 r. fuzji musiał zredukować zatrudnienie o 1,8 tys. osób. Ten sam powód, czyli połączenie dwóch banków, przyczyni się do zwolnienia nie więcej niż 2,6 tys. osób w Aliorze, po tym jak jesienią przejął podstawową część Banku BPH (redukcje etatów mają potrwać do końca 2017 r.).

– Pierwszy, chyba najważniejszy czynnik decydujący o zwolnieniach w bankach to zmniejszenie liczby placówek i liczby osób w nich zatrudnianych. Drugi to fuzje, a trzeci to inwestycje w systemy informatyczne zmniejszające popyt na pracowników w back-office czy centrali – tłumaczy Marcin Materna, dyrektor działu analiz w Millennium DM.

Reklama
Reklama

Liczba placówek bankowych spada systematycznie od początku 2013 r. (w ostatnich latach po 1,5 proc. rocznie). Zatrudnienie malało średniorocznie o 0,8 proc. (obecnie liczy 168,7 tys.). Szybciej, bo średniorocznie o 2,3 proc., zmniejszało się zatrudnienie w placówkach rozsianych na terenie całego kraju, co potwierdza tezę o tym, że głównym powodem zwolnień w bankowości jest zamykanie oddziałów.

– Coraz więcej operacji prowadzonych przez banki jest zautomatyzowanych, a sami klienci coraz częściej korzystają z bankowości internetowej oraz mobilnej. Klienci rzadziej odwiedzają oddziały, więc można zmniejszyć ich liczbę. Cyfryzacja powoduje, że pracownicy banku mają mniej pracy, więc prowadzone są redukcje zatrudnienia. Rentowność sektora spada, więc jednocześnie rośnie presja na pracowników, aby jeszcze bardziej efektywnie wykonywali powtarzalne czynności – zaznacza Kamil Stolarski, analityk Haitong Banku.

Kolejnym czynnikiem, który decyduje o redukcji zatrudnienia w sektorze, są przejęcia i łączenia banków (obok wspomnianych BGŻ i Aliora wcześniej dotyczyło to także przejmowanych Meritum czy Polbanku). – W takiej sytuacji niektóre operacje wewnętrzne łączonych banków dublują się, więc w poszukiwaniu oszczędności prowadzone są zwolnienia – dodaje Stolarski. Proces ten, mimo że dla pracowników trudny, a dla banku wizerunkowo niekorzystny, z punktu widzenia rachunku wyników jest istotny, bo koszty pracownicze stanowią połowę kosztów działania banków (w skali sektora to ok. 15 mld zł).

Stolarski zauważa, że jest też inny czynnik – banki skupiają się w coraz większym stopniu na swojej podstawowej działalności, odchudzają elementy niezwiązane z kluczowymi kompetencjami bankowymi i prowadzą outsourcing niektórych segmentów, np. wydzielają na zewnątrz spółki ściągające przeterminowane wierzytelności, które kiedyś zwykle były w bankach. Także to powoduje, że w raportowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego danych o zatrudnieniu w sektorze (dotyczą samych banków, nie grup kapitałowych) widać spadki. Rozwijają się za to mocno leasing i faktoring, spółki tego typu zwiększają sprzedaż w dwucyfrowym tempie, co powoduje pewnie także wzrost zatrudnienia, ale nie jest on widoczny w danych KNF.

Porównanie jest zaburzone także dlatego, że do banków włączana jest działalność maklerska, dla której ostatnie lata nie były najlepsze, co sprawia, że zatrudnienie maleje, bo niektóre funkcje są dublowane. Jednak w skali banku zatrudnienie w domu maklerskim jest niewielkie, korzyści ze zwolnień zatem także nie są bardzo istotne. Na taki krok zdecydowali się już BZ WBK, mBank i ING Bank Śląski, być może zrobią to też Pekao, Handlowy czy Millennium. Jeszcze mniejszy wpływ na łączne zatrudnienie w bankach będzie miało to, co się dzieje w TFI, które nie potrzebują dużej w porównaniu z bankami załogi, a w dodatku wyniki giełdowych powierników pokazują, że ich aktywa rosną. Podobnie może być w przypadku OFE oraz zmian czekających ten system.

Trend jest jasny

Zdaniem ekspertów wymienione wcześniej czynniki będą w kolejnych latach nadal aktualne. – Konsolidacja będzie trwać, banki będą zamykały oddziały i sporo inwestowały w cyfryzację oraz prowadziły outsourcing biznesu niezwiązanego z podstawową działalnością – prognozuje Stolarski.

Reklama
Reklama

W podobnym tonie wypowiada się Materna. – Banki będą zmniejszać zatrudnienie. Nie ma innej opcji. Coraz większy udział internetu – sprzedaży produktów czy późniejszej obsługi – powoduje, że potrzeba mniej pracowników – zaznacza.

Gdyby przyjąć, że w tym roku zatrudnienie w bankach spadnie także o 0,8 proc., to pracę straciłoby 1,4 tys. osób. Ale spora część z nich może znaleźć pracę w innych instytucjach finansowych – spółkach leasingowych, faktoringowych, windykacyjnych.

Jednak to banki, które co jakiś czas informują o podwyżkach wynagrodzeń pracowników, płacą lepiej. – Nie mogą sobie pozwolić na stagnację płacową, skoro wynagrodzenia w gospodarce rosną ostatnio po 4–6 proc. rocznie. Konkurencja na rynku pracownika pośród instytucji okołofinansowych jest na tyle duża, że banki muszą zachęcać pracowników odpowiednim wynagrodzeniem, nawet jeśli jednocześnie zwalniają innych – dodaje Stolarski.

[email protected]

Opinia

Michał Sobolewski, analityk, DM BOŚ

Przede wszystkim pracowników zwalniają te banki, które się łączą. Koszty osobowe stanowią około połowy kosztów operacyjnych banków, więc zawsze jest to ważny element w przypadku szukania synergii kosztowych. Kolejnym powodem jest chęć poprawy rentowności, jak w przypadku Raiffeisen Polbanku, ale podobnie było też w Getin Noble. Motyw ten nabrał znaczenia po wprowadzeniu podatku bankowego, który obciążył wyniki banków i zwiększył presję na oszczędności. Byłoby lepiej, gdyby podatek był neutralizowany wzrostem przychodów, ale tempo wzrostu akcji kredytowej nie jest już tak wysokie jak przed laty. Trzeci i najczęstszy powód zmniejszania zatrudnienia to redukcja sieci oddziałów. Strategia większości banków zakłada stopniowe odchudzanie sieci, bo klienci migrują do bankowości internetowej i mobilnej, a mniej placówek oznacza mniejsze zatrudnienie. Do tego dochodzi automatyzacja i cyfryzacja w back office. Tendencje te pewnie będą się utrzymywać w kolejnych latach.

Reklama
Reklama

Michał Turalski, starszy menedżer, KPMG Polska

Liczba placówek bankowych w polskim sektorze bankowym będzie się zmniejszać do momentu, aż będzie odpowiadała zapotrzebowaniom klientów, którzy w coraz większym stopniu z oddziałów korzystają już nie w celach transakcyjnych, bo do tego służą im połączone z internetem komputer i smartfon, ale po to, aby porozmawiać z doradcą i dowiedzieć się czegoś np. o oferowanym im produkcie. Proces ten będzie przebiegał stopniowo, latami, wraz z zachodzącymi zmianami pokoleniowymi. Nie sądzę, aby placówki całkowicie zniknęły w najbliższej przyszłości, ponieważ klienci, nawet ci najmocniej „ucyfrowieni" oraz w ogóle niekorzystający z usług oddziałów banków i wszystkie sprawy bankowe załatwiający przez komputer oraz telefon, jednak chcą mieć świadomość, że bank istnieje fizycznie. Z naszych badań wynika, że w Polsce jest grupa około miliona klientów, którzy deklarują, że są gotowi zostać klientami banku, który wcale nie ma oddziałów. To jednak perspektywa około pięciu lat.

Analizy rynkowe
Rekordowe oszczędności emerytalne Polaków. OFE ciągle mocne
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Analizy rynkowe
Indeksy giełdowe. Siedmiu liderów i siedmiu maruderów
Analizy rynkowe
Na dywidendy zaliczkowe może liczyć tylko niewielu
Analizy rynkowe
Przecenione spółki mogą być okazją?
Analizy rynkowe
Indeksy sektorowe na GPW. Czas na odrodzenie WIG - Odzież?
Analizy rynkowe
Rewelacyjny miesiąc w wykonaniu polskich akcji
Reklama
Reklama