– Bogdanka ma przewidziany w swojej obecnej strategii stabilny, dość sztywny poziom wydobycia. Natomiast w sytuacji, gdy przez kolejne dziesięciolecia węgiel wciąż będzie znaczącym paliwem do produkcji energii w Polsce, nie wykluczam, że Bogdanka będzie musiała znacząco zmienić swoje plany i zmaterializować słowo klucz bieżącej strategii, czyli elastyczność – twierdzi Maciej Bobrowski, analityk DM BDM.
Zaznacza, że już dziś mamy krótkotrwałe zawirowania na rynku producentów węgla energetycznego w Polsce, a obserwowana w ostatnich latach nadpodaż zamieniła się w niedobory węgla. – Docelowo decydujący głos będzie miał główny właściciel. Od decyzji rządu będzie bowiem zależało, czy nowe złoża eksploatowane będą na Śląsku czy na Lubelszczyźnie – kwituje Bobrowski.
Niepewne odkrywki
Duża niepewność dotyczy natomiast przyszłości węgla brunatnego. O ile do 2030 r. produkcja tego surowca odbywać się będzie na stabilnym poziomie (dziś powstaje z niego około 33 proc. energii elektrycznej), o tyle po tym terminie jego wydobycie gwałtownie spadnie. Ratunkiem mogą być nowe odkrywki, ale te są bardzo niepewne. Oficjalnie resort rekomenduje powstanie co najmniej trzech kopalń: Złoczewa i Gubina (PGE) oraz Ościsłowa (Zespół Elektrowni Pątnów–Adamów–Konin). Przy czym jako najbliższą realizacji wymienia tę pierwszą.
PGE zakłada, że uda jej się pozyskać koncesję wydobywczą dla Złoczewa już we wrześniu tego roku, a dla Gubina pod koniec 2018 r. Nie oznacza to jednak, że decyzje w sprawie budowy tych odkrywek już zapadły. Na razie jest to jedynie jedna z trzech strategicznych opcji rozwoju energetycznego giganta, obok budowy farm wiatrowych na morzu i elektrowni jądrowej. Eksperci przyznają jednak, że bez dodatkowych mechanizmów wsparcia, które zapewniłyby przewidywalność ekonomiczną tych inwestycji, nie uda się pozyskać dla nich finansowania. W konsekwencji takie projekty jak Gubin czy Złoczew nie będą miały szans na realizację.
Lista problemów, z którymi musi się zmierzyć branża brunatnego paliwa, jest jednak znacznie dłuższa. Wystarczy wymienić wysokie koszty inwestycji, antywęglową politykę unijną, trudności niektórych inwestorów z uzyskaniem decyzji środowiskowej, nasilające się protesty ekologów czy brak akceptacji lokalnych społeczności.