– Głównym rozgrywającym będzie Fed. Jeśli uda się pod argumentem słabnącej koniunktury złagodzić ton i pokusić się o bardziej gołębie komentarze, będzie większa szansa na słabszego dolara i powrót inwestorów na rynki rozwijające się. Kolejnym czynnikiem powinien być prawdopodobny koniec wojny handlowej. Strona chińska nałożyła już cła na prawie cały amerykański import i nie ma wiele pola do dalszych kroków. Te zapewne zostaną poczynione przez administrację Donalda Trumpa, ale w pewnym momencie obu stronom zabraknie amunicji i w końcu zaczną się poważne rozmowy o porozumieniu. Pozytywną informacją dla rynków EM i DM może być kompromis włoski. To miałoby pozytywny wpływ na rynki akcji, a rynki rozwijające się zwykle więcej zyskują na odwróceniu nastrojów, więc właśnie tu upatruję ewentualnej szansy lepszych ich wyników – wyjaśnia Apanel.
Szczególnie słaby był dla rynków rozwijających się październik, gdy strata do tych rozwiniętych jeszcze się powiększyła. – W ujęciu krótkoterminowym, czyli w perspektywie paru tygodni, rynki powinny odbić, a szczególnie potencjał do tego mają wschodzące, które od początku tego roku zachowywały się słabo, m.in. ze względu na umacniającego się dolara – mówi Marek Buczak, zarządzający w Quercus TFI. Stanie się tak, jeśli spełnione zostaną pewne założenia. – Sytuacja geopolityczna będzie stabilna, nie będzie kolejnych odsłon wojny handlowej, a dolar, co wydaje mi się prawdopodobne, główną część ruchu aprecjacyjnego ma za sobą. Słabo ostatnio zachowywały się też niektóre rynki rozwinięte, jak na przykład niemiecki, więc również tu oczekiwałbym odbicia. Jeśli tak rzeczywiście się stanie, będzie to pozytywne dla GPW i możliwe byłyby wtedy krótkoterminowe wzrosty WIG20. Wysoki pesymizm inwestorów należy odczytywać jako sygnał, że jesteśmy już blisko krótkoterminowego przesilenia – zaznacza Buczak.
GPW z własnymi kłopotami
Słabo wygląda sytuacja małych i średnich spółek, które mocno tracą już od dawna. – Afera GetBack, umorzenia w TFI, odwrócenie się inwestorów indywidualnych od rynku i szczyt koniunktury nie sprzyjają notowaniom. Trudno dopatrzeć się światełka w tunelu. Argumenty o niskich wycenach nie trafiają do mnie, podobnie jak nie trafiały miesiące temu. Szansą na krótkie odbicie może być potencjalnie dopiero rajd św. Mikołaja – mówi Apanel.
Problemem jest kiepski popyt w tej części rynku, zdominowanym przez krajowych inwestorów, i trudno spodziewać się nagłej poprawy napływów do TFI. Szczególnie że wyniki funduszy za ostatnie miesiące są bardzo słabe. Ale to niejedyny problem, bo wiele spółek ma za sobą kilka kwartałów słabych wyników, co przekłada się na bieżąca niską wycenę rynkową i dużą niepewność inwestorów co do ich poprawy, biorąc pod uwagę słabnące momentum makroekonomiczne. – Negatywny wpływ umorzeń będzie wygasał, ale wyniki firm nadal nie zachęcają do hurtowych zakupów. Ten sezon wynikowy na GPW nie pokaże odwrócenia negatywnych tendencji. W środowisku pogarszania się krajowej koniunktury i otoczenia zewnętrznego wciąż widoczna będzie presja kosztów mimo poprawy przychodów, w wielu małych i średnich firmach będzie widać erozje marż. Kluczowa jest uważna selekcja, bo na odbicie na indeksach trzeba jeszcze poczekać – mówi Świniarski.
– Na rynku polskim robi się coraz taniej. Niestety może to być za mało, żeby uzasadnić inwestycje w rodzime spółki. Wiele wskazuje, że w najlepszym wypadku lokalnym podmiotom uda się poprawić wyniki tylko o wysokie kilka procent wobec tego roku. Nie jest to jednak pewne, zwłaszcza w segmencie małych i średnich firm, gdzie mogą pojawiać się największe presje ze strony kosztów wynagrodzeń i energii. Ten rok pokazał, że spółki mają problem z przerzucaniem wyższych kosztów na klientów końcowych. Dodatkowym utrudnieniem będzie notoryczny brak „świeżego kapitału". O ile w przypadku blue chips jest szansa, że załapią się na napływ pieniędzy z zagranicy, gdy poprawi się globalna koniunktura, o tyle reszta spółek jest zakładnikiem lokalnej sytuacji. Bardzo zły PR wokół niektórych TFI i liczne zmiany regulacyjne na polskim rynku kapitałowym nie dają dużych podstaw do optymizmu – dodaje Ryszard Miodoński, zarządzający w Noble Funds TFI.