Odpowiedź na pytanie o to, w jakim momencie cyklu koniunkturalnego jesteśmy dziś, jest kluczowa, by mówić o perspektywach rynków w kolejnych kilkunastu miesiącach.
Dobry czas na złoto
Ostatnia zmiana retoryki Fedu była zaskakująca dla inwestorów. O ile jeszcze w grudniu można się było spodziewać kilku podwyżek stóp procentowych w USA, o tyle w marcu okazało się, że w tym roku ich zapewne w ogóle nie będzie. Nie wiadomo do końca, czy był to efekt słabnącej amerykańskiej gospodarki czy może silnej korekty rynku akcji pod koniec zeszłego roku. Jak zauważa Krzysztof Izdebski, zarządzający w Union Investment TFI, na świecie rynek wycenia, że Fed obniży stopy procentowe. – Jest to dość niespodziewane, biorąc pod uwagę, że jeszcze w listopadzie mówił o podwyżkach stóp, a w marcu o ich zatrzymaniu na obecnym poziomie. W opinii rynku to byłaby gwałtowna reakcja, ale jesteśmy w okresie szybkich zmian – komentuje Izdebski. Jak podkreśla Jarosław Jamka, wiceprezes Quercusa TFI, przejście gospodarki z okresu ekspansji w recesję bądź spowolnienie to nie jest punkt w czasie. – To jest proces, który trwa od dwóch kwartałów do nawet dwóch lat – analizuje. Zdaniem Jamki obecny cykl koniunkturalny powoli się kończy. – Jeśli nie dojdzie do kolejnej większej korekty na rynku akcji (podobnie jak w styczniu i grudniu poprzedniego roku), to pewnie mamy do czynienia z klasycznym końcem cyklu, gdzie od momentu odwrócenia się krzywej rentowności do recesji mija od 31 do 100 tygodni – twierdzi wiceprezes Quercusa TFI.
W co w związku z tym inwestować? – Pod koniec cyklu zawsze jest tak, że stopy zwrotu dla inwestorów z obligacji skarbowych, szczególnie amerykańskich i niemieckich, są porównywalne z tymi w przypadku akcji bądź wyższe. Zdaniem Jamki obecnie jest dobry moment do zakupu złota. – Złoto wygląda najlepiej od ośmiu lat – od strony fundamentalnej (koniec serii podwyżek stóp przez Fed, mocny dolar, rosnąca inflacja) i technicznej (1200 USD za uncję to mocne wsparcie) oraz pod kątem nastawienia inwestorów, które się poprawia. Rzecz w tym, że złoto nie jest dziś modne – przyznaje Jamka. Wspomina, że gdy moda na ten surowiec wraca, to zwyżki sięgają nawet kilkuset procent.
Szansa na rekord WIG
– Mimo że w skali globalnej jesteśmy w końcówce cyklu koniunkturalnego, warszawski rynek zachowuje się tak, jakby miał jeszcze ochotę na rozwinięcie pozytywnego scenariusza. WIG tak naprawdę może wyjść na nowe szczyty, a nawet – w ciągu kilkunastu miesięcy – ustanowić historyczne rekordy, do których obecnie wcale nie jest daleko – ocenia Tomasz Hońdo, analityk Quercusa. W przypadku polskiego rynku wiele będzie zależało od czynników globalnych oraz lokalnych. Główną obawą jest to, aby światowa gospodarka nie uległa załamaniu. – Na razie nie mamy jeszcze jednoznacznego sygnału co do tego, czy wskaźniki makro odbijają, choć widać pewne symptomy – mówi Hońdo. Z kolei w kraju możemy mieć do czynienia z negatywnym zaskoczeniem odnośnie do kwestii OFE. Z polskich spółek eksperci Quercusa stawiają na małe i średnie firmy. Bartłomiej Cendecki zwraca uwagę na stosunek siły „misiów" do blue chips, która przez ostatnie dwa i pół roku była na korzyść tych drugich. – Tak długi okres słabości „misiów" nie miał miejsca ani razu w dwudziestoletniej historii. Od początku tego roku w grupach małych i średnich spółek przyszło jednak większe odbicie. Doszło do zmiany trendu, który zwykle trwa dość długo, nawet ponad rok – mówi Cendecki. Jednocześnie liczy, że ten rok będzie bardzo udany pod względem dywidend płaconych przez spółki z GPW. Stopy dywidend mogą sięgać od 7 do nawet kilkunastu procent. Zdaniem zarządzającego Quercusa może to być pod tym względem jeden z najlepszych okresów w ich historii. Z kolei Sebastian Buczek, prezes Quercusa, ocenia, że w przyszłym roku wysokie dywidendy mogą płacić spółki Skarbu Państwa. Będzie miało to związek z potrzebami kapitałowymi budżetu państwa.