Na przełomie lat 2019 i 2020 rynki finansowe żyły coraz liczniejszymi sygnałami ożywienia w światowej gospodarce oraz pierwszą fazą porozumienia handlowego między USA a Chinami. To zahamowało wzrosty cen (spadki rentowności) obligacji skarbowych, utrzymujące się przez większą część 2019 r. Do najbardziej spektakularnych przejawów tej dłużnej hossy należał spadek rentowności 10-latek Hiszpanii z ponad 1,4 proc. na początku ub.r. do niespełna 0,2 proc. we wrześniu. W Polsce skala spadku rentowności była niewiele mniejsza. Jeszcze miesiąc temu wydawało się, że to już przeszłość. Tymczasem od połowy stycznia rentowności znów spadają, a na wielu rynkach znalazły się na nowych wieloletnich minimach. Tak stało się m.in. w Grecji i Rumunii. Także w USA niewiele brakuje do historycznych dołków.
Oczekiwanie na luzowanie
Co stoi za ostatnimi zwyżkami cen obligacji? Analitycy zwracają uwagę, że ich przecenę zahamowała epidemia koronawirusa. – Nie chodzi jednak o awersję do ryzyka, o to, że wzrosło ryzyko kredytowe. Tego, patrząc od początku epidemii, na rynku obligacji nie widać – na rynku akcji zresztą też nie. Jednocześnie jednak epidemia niesie ryzyko spowolnienia gospodarczego, którego siła jest jeszcze nieznana. A to przekłada się na oczekiwania pod adresem głównych banków centralnych – tłumaczy Mirosław Budzicki, strateg rynku stóp procentowych w PKO BP.
Notowania kontraktów terminowych na główną stopę Fedu sugerują, że w ocenie inwestorów ich obniżki w tym roku są w zasadzie przesądzone. W strefie euro, gdzie na dalsze łagodzenie polityki pieniężnej na pozór nie ma miejsca, ostatnie posiedzenie Rady Prezesów EBC zostało zaś uznane za „gołębie".
– Pozytywny scenariusz gospodarczy, który zdają się dyskontować rynki ryzykownych aktywów, np. akcji, nie odnosi się do tego, jaka faktycznie będzie koniunktura w gospodarce, tylko tego, co zrobią banki centralne. Wróciliśmy więc do sytuacji, w której drożeje wszystko. W przypadku rynku obligacji większe zwyżki cen widać w przypadku papierów bardziej ryzykownych, w tym z rynków wschodzących – przyznaje Grzegorz Zatryb, członek zarządu Skarbiec TFI. Jak jednak dodaje, na notowania obligacji skarbowych wielu państw działają też specyficzne czynniki. W przypadku Grecji, gdzie rentowność 10-latek wynosi obecnie niewiele ponad 0,9 proc., choć niedawno kraj był na krawędzi bankructwa, ten czynnik to postęp w reformach.