Wypchane po brzegi portfele zamówień, kontynuacja robót na budowach, zadeklarowane lub nie do końca wykluczone dywidendy – po pierwszym szoku wywołanym pandemią branża budowlana nie wygląda źle. Pytanie, jak będzie w dłuższym terminie.
W kwietniu wartość produkcji budowlano-montażowej skurczyła się o 0,9 proc. rok do roku – oszacował GUS. Co prawda o 9,3 proc. wzrósł wynik firm zajmujących się budową obiektów inżynierii lądowej i wodnej, ale spadki zanotowały budownictwo ogólne i specjalistyczne, o odpowiednio 8,9 i 4,8 proc. Licząc za cztery miesiące, wartość produkcji budowlano-montażowej wzrosła rok do roku o 6,3 proc., w analogicznym okresie ub.r. notowany był wzrost o ponad 17 proc., a jeszcze rok wcześniej o ponad 19 proc. Hamowanie rynku widoczne było wyraźnie w zeszłym roku, kiedy to produkcja budowlano-montażowa urosła ostatecznie w jednocyfrowym tempie wobec dwucyfrowych zwyżek w poprzednich latach.
W kryzys z pełnymi portfelami
Bartłomiej Sosna, ekspert rynku budowlanego w firmie Spectis, oczekuje, że w najbliższych miesiącach spadki w budownictwie będą się pogłębiać – głównie w wyniku spowolnienia w budownictwie kubaturowym – ale ta korekta będzie dość łagodna względem usług czy przemysłu, o czym świadczą najnowsze dane o kontraktacji. – Po I kwartale br. portfel zamówień 20 największych firm budowlanych prezentuje się bardzo solidnie. Po raz pierwszy w historii jego wartość przekracza 60 mld zł, co oznacza wzrost o 15 proc. rok do roku. Tak dobry wynik to przede wszystkim zasługa segmentu inżynieryjnego, szczególnie jeżeli chodzi o drogi i koleje. Pewne oznaki spowolnienia dostrzec już można w portfelach firm z dużą ekspozycją na budownictwo prywatne. Natomiast w spółkach realizujących wszystkie typy budownictwa widoczne jest stopniowe przenoszenie środka ciężkości portfela w kierunku segmentu inżynieryjnego – wylicza Sosna. Choć wartość portfeli rośnie, analitycy Spectisu oczekują spadku tempa realizacji, m.in. z uwagi na podwyższony reżim sanitarny i odpływ pracowników z Ukrainy, co jest szczególnie odczuwane przez mniejsze firmy podwykonawcze.
– Perspektywy dla największych firm budowlanych są umiarkowanie optymistyczne. Mniej korzystnie prezentują się perspektywy dla małych i średnich firm, specjalizujących się w realizacji inwestycji prywatnych bądź średniej wielkości inwestycji samorządowych. Produkcja budowlana będzie więc bardziej stabilizowana przez inwestycje publiczne finansowane na szczeblu centralnym – mówi Sosna.
– Kwietniowe wyniki produkcji budowlano-montażowej mocno kontrastują z rekordowymi spadkami notowanymi przez przemysł. Po części wynika to z faktu, że firmom udało się uniknąć wymuszonego przez decyzje administracyjne, jak w Austrii czy Belgii, zawieszenia robót budowlanych, ale także z tego, że budownictwo cechuje się relatywnie dużą inercją i zaczyna odczuwać pogorszenie koniunktury gospodarczej zawsze z pewnym opóźnieniem – komentuje Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa. – Obecnie duże firmy wykonawcze kontynuują wszystkie prace w specyficznych warunkach reżimu sanitarnego, ale muszą się mierzyć z wieloma problemami natury operacyjnej. Masowy odpływ pracowników z Ukrainy utrudnił funkcjonowanie wielu podmiotom podwykonawczym, część firm z segmentu kubaturowego sygnalizuje zaburzenia w łańcuchach dostaw materiałów i produktów pochodzących z importu, a wszystkie przedsiębiorstwa odczuwają paraliż prac urzędów w zakresie wydawania decyzji i pozwoleń – dodaje.