Od poniedziałku w całym kraju obowiązywać będą antyepidemiczne ograniczenia aktywności ekonomicznej, które od kilku tygodni były wprowadzane w niektórych województwach. To oznacza, że zamknięte będą hotele, galerie handlowe oraz większość obiektów sportowych. Według zapowiedzi rządu ten stan rzeczy utrzyma się co najmniej do 9 kwietnia, ale ekonomiści oceniają, że niektóre ograniczenia zostaną poluzowane dopiero po majówce.
Mimo to nie spieszą się z rewizjami prognoz dla polskiej gospodarki. Nadal sądzą, że to będzie rok solidnego odbicia aktywności ekonomicznej, a scenariusz wzrostu PKB o około 4 proc. pozostaje aktualny. Pod warunkiem, że rząd w walce z trzecią falą epidemii Covid-19 nie wytoczy jeszcze cięższych dział, stosowanych w niektórych krajach Europy, np. zakazu przemieszczania się. To jednak mało prawdopodobne.
Lockdown nie jest niespodzianką
Na przełomie grudnia i stycznia ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie zakładali, że PKB Polski w tym roku odbije się o 4,2 proc. Do dzisiaj, choć sytuacja epidemiczna jest gorsza, niż można było wtedy zakładać, fali rewizji prognoz nie było. I nie zanosi się na to, aby pojawiła się w następstwie środowych decyzji rządu. Częściowo jest to wynik tego, że koniec 2020 r. okazał się lepszy, niż zakładała większość ówczesnych szacunków. W rezultacie w całym minionym roku PKB zmalał o 2,7 proc., a nie o 3 proc., jak przewidywał dominujący scenariusz. To zaś zmienia punkt wyjściowy tegorocznej ścieżki PKB.
Ważniejsze jest jednak to, że w prognozach z przełomu lat ekonomiści uwzględniali już to, że w I połowie br. antyepidemiczne restrykcje będą jeszcze utrzymywane. – Nasza prognoza wzrostu PKB w 2021 r. o około 4–4,5 proc. zasadza się na silnym odbiciu aktywności w II połowie roku. W III i IV kwartale PKB będzie rósł w tempie ponad 2 proc. kwartał do kwartału. Prognozę na II kwartał mieliśmy ostrożną – tłumaczy „Parkietowi" Piotr Bartkiewicz, ekonomista z Banku Pekao. – My spodziewaliśmy się nieco silniejszych obostrzeń na początku tego kwartału, a teraz nieco słabszych. Nastąpiło pewne przesunięcie, które sprawi, że I kwartał może być bardziej udany od naszych przewidywań, a II kwartał będzie nieco słabszy – dodaje Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium, który także uważa, że wciąż mamy szansę na wzrost PKB w tym roku o nieco ponad 4 proc.
Otoczenie nam sprzyja
Czynnikiem stabilizującym polską gospodarkę pozostaje stosunkowo dobra koniunktura w przemyśle, którego restrykcje bezpośrednio nie dotyczą. W IV kwartale ub.r. wartość dodana w tym sektorze zwiększyła się o 4,8 proc. rok do roku, najbardziej od I kwartału 2019 r. Był to efekt ożywienia w handlu międzynarodowym, ale też korzystnych dla polskiego przemysłu zmian w strukturze popytu konsumpcyjnego na świecie. W tym roku perspektywy tego sektora też pozostają dobre (więcej piszemy o tym niżej). – U naszych głównych partnerów handlowych, z wyjątkiem Czech, sytuacja epidemiczna jest lepsza niż u nas i raczej stabilna. Tak, że sytuacja w otoczeniu globalnym ostatnio się nie zmienia, a w średnim terminie nawet się poprawia. Inaczej niż u nas, u naszych partnerów handlowych nie było luzowania restrykcji, teraz więc nie będzie mocnego zaostrzania – dodaje Maliszewski.