Sytuacja na rynkach 23 stycznia

Powraca niepewność po tym, jak chińskie władze wprowadziły kwarantannę w mieście Wuhan, które jest centrum epidemii koronowirusa. To uderza w notowania chińskiego juana, który kontynuuje zapoczątkowane we wtorek spadki, oraz tamtejszą giełdę. Korekta widoczna jest też na innych giełdowych parkietach. Niemniej zmienność na FX nie jest duża, a CNH nie jest najsłabszą walutą, a gorzej zachowuje się tajlandzki baht, po tym jak przypadek zachorowania wykryto także w tym kraju. W przestrzeni G-10 najmocniejszy jest australijski dolar po tym, jak dane z rynku pracy pokazały wzrost etatów w grudniu o 28,9 tys. i spadek stopy bezrobocia do 5,1 proc. Doprowadziło to do wyraźnego zredukowania obaw, co do możliwej obniżki stóp przez RBA na posiedzeniu 4 lutego (obecnie 27 proc.). Siła AUD w niewielkim stopniu przekłada się na NZD, chociaż dzięki temu ten nie uległ pesymizmowi widocznemu na CNH, czy THB. Z pozostałych to utrzymuje się słabość dolara kanadyjskiego po tym jak wczoraj po południu Bank Kanady nieoczekiwanie uderzył w „gołębie" nuty podbijając szanse na cięcie stóp w tym roku. Inwestorzy z rezerwą podchodzą też do korony norweskiej, chociaż Norges Bank nie zaskoczył na dzisiejszym posiedzeniu – stopy procentowe pozostały niezmienione, a w komunikacie stwierdzono, że gospodarka rozwija się tak jak zakładano. Dzisiaj też napłyną informacje po posiedzeniu Europejskiego Banku Centralnego – decyzja o godz. 13:45 i konferencja prasowa o godz. 14:30. EURUSD oscyluje wokół 1,1085 po tym jak wczoraj wybronione zostało grudniowe wsparcie przy 1,1065-70. Luigi di Maio, który zrezygnował ze stanowiska szefa Ruchu 5 Gwiazd zapewnił, że chce utrzymania koalicji rządowej z Partią Demokratyczną. Dzisiaj oczy są tez zwrócone na franka, po tym jak szef SNB powtórzył, że utrzymanie ujemnych stóp procentowych jest konieczne i dodał, że chociaż ma świadomość negatywnych skutków, to mogą być one jeszcze niższe w razie potrzeby. Frank jednak nie reaguje za bardzo na te słowa, a jego wczorajsze osłabienie zostało w późniejszych godzinach wymazane.

OKIEM ANALITYKA – Chyba jednak nie jest dobrze...

W środę inwestorzy odreagowali informacje z wtorku, wierząc w to, że Chińczycy mają sytuację pod kontrolą. Tymczasem przypadki zakażenia wirusem zaczynają pojawiać się w innych krajach, a władze zdecydowały się wczoraj wieczorem „zamknąć" 11 milionowe miasto (!) Wuhan wprowadzając w nim kwarantannę. Teoretycznie do sygnał, że Chiny podchodzą do sprawy rzeczowo, ale z drugiej strony dowód na to, że problem może być znacznie bardziej poważny. Niemniej tak jak wczoraj pisałem, wydaje się, że wiele rozstrzygnie się za kilkanaście dni, kiedy to zobaczymy jaka jest sytuacja po obchodach chińskiego Nowego Roku. Na razie rynek wciąż selektywnie podchodzi do sytuacji – słabo wyglądają chińskie aktywa, a na globalnych rynkach potaniała ropa naftowa, oraz zyskał jen. Reszta przestrzeni FX kieruje się swoimi prawami, w których dominują spekulacje wokół posunięć banków centralnych. Spadek prawdopodobieństwa luzowania polityki na najbliższym posiedzeniu wypchnął w ostatnich dniach w górę notowania funta, a dzisiaj wsparł notowania dolara australijskiego. Na drugim biegunie znalazł się natomiast dolar kanadyjski i może dołączyć do niego frank (niezależnie od przepływów do tzw. bezpiecznych przystani). Wczoraj pojawiły się spekulacje o interwencjach SNB, a dzisiaj szef tej instytucji powiedział, że nie zawaha się obniżyć stóp procentowych w razie potrzeby. Dla rynków to sygnał, że SNB pozostaje w grze mimo faktu, że kilkanaście dni temu USA dopisały Szwajcarię do listy walutowych manipulatorów.

Dzisiaj w centrum uwagi znajdzie się posiedzenie Europejskiego Banku Centralnego. Tyle, że przekaz może być nudny. Inwestorzy będą chcieli doszukać się potwierdzeń dla tezy, że europejska gospodarka ubiła dno i można spodziewać się jej odbicia, ale nie jestem pewien, czy decydenci zakomunikują to w przekonywujący sposób. Wciąż zbyt wiele jest niewiadomych.

Sporządził:

Marek Rogalski – główny analityk walutowy DM BOŚ