W Polsce rośnie moda na sztukę

Gościem #PROSTOzPARKIETU w poniedziałek był Paweł Kowalewski, malarz, kolekcjoner i biznesmen, profesor Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie.

Publikacja: 04.12.2017 19:59

W Polsce rośnie moda na sztukę

Foto: parkiet tv

Czy szeroko pojęta sztuka może być dobrym prezentem pod choinkę?

Uważam, że znakomitym. Jednak dobra sztuka ma swoją cenę, ale sztuka, którą się komuś podaruje, pozostaje z tym człowiekiem przez bardzo długi czas. Myślę, że jeśli rzeczywiście zacznie się od dobrych, skromnych prezentów, jak np. grafika, rysunek, które oczywiście muszą się podobać obdarowywanej osobie, to na pewno warto.

Liczyć się może również argument, że na sztuce można zarabiać.

I to jest ciekawe. Dobra sztuka nabiera wartości. To nie jest tylko piękno, ale coś, co jest inwestycją, która sprawdza się, nie podlega koniunkturze tak jak surowce. Dobra sztuka zawsze jest w cenie. Oczywiście im dłużej mamy ją w posiadaniu, tym na wyższą cenę możemy liczyć. Zawsze natomiast, o czym jestem przekonany, będzie dobrą inwestycją, która przyniesie zysk. Dziś, gdy zwiedzamy piękne pałace, galerie, zazdrościmy naszym przodkom, którzy mieli to szczęście i urodzili się w arystokratycznych rodach i mieli takie dziedzictwo. Nie tylko dlatego, że to jest piękne, ale również dlatego że ma ogromną wartość materialną.

Jakim portfelem powinien dysponować św. Mikołaj, żeby myśleć o obdarowaniu kogoś taką inwestycją?

Powinno się zacząć od kwoty powyżej 1 tys. zł. Raczej unikałbym rzeczy tańszych, aczkolwiek na aukcjach bardzo często można trafić poniżej tej kwoty dzieła cenionych artystów, np. serigrafie czy rysunki. Czyli coś, co jest powielane i nie jest na początku w cenie. Jednak tych serigrafii i rysunków jest czasem dużo i można je nabyć nieraz po cenie niższej niż 1 tys. zł. Ja ostatnio kupiłem na aukcji bardzo dobrą serigrafię bardzo dobrego artysty za 300 zł.

Jak zabrać się do inwestowania w sztukę?

To zależy od kilku czynników. Pomogę rozwiązać pierwszy ważny dylemat. Ktoś może być skłonny do ryzyka i kupić pracę nieznanego artysty, licząc, że a nuż się uda. Może się stać, że autor po pięciu latach się rozmyśli i już nie będzie artystą i zajmie się czym innym. My zostaniemy z czymś, co będzie pewnie piękne, więc nie ma tragedii. Jednak jeśli rzeczywiście myślimy o inwestowaniu, to warto się skoncentrować i skupić na rzetelnych, sprawdzonych rzeczach. One nie mają jeszcze ogromnych cen, jeszcze są w zasięgu przeciętnego Polaka, natomiast zaczynają nabierać wartości. Pamiętam głosy, kiedy prace polskich artystów z lat 60. i 70. zaczęły osiągać ceny około 60 tys. zł, że to jest wariactwo i przesada. Niedługo odbędzie się aukcja, na której ceny tych prac zaczynają się od 300 tys. zł, a estymacje są nawet po 1 mln zł, co pokazuje, że warto inwestować w sztukę.

Czyli zacząć od poszukiwania informacji na temat aukcji?

Należy szukać aukcji, które prowadzone są przez renomowane domy aukcyjne, szukać informacji w dobrych galeriach, których jest już trochę. One gwarantują za to, że wystawiają pracę artystów jakościowych, którzy być może nawet dopiero zaczynają karierę. Może nie trafimy na drugiego Sasnala, ale mamy znacznie większe na to szanse, niż kupując od młodego chłopca, który dopiero skończył akademię. Nie odmawiam oczywiście nikomu kupowania prac od młodych ludzi, to też jest absolutnie szlachetne i piękne.

Płynie coraz więcej sygnałów, że rośnie moda na sztukę wśród Polaków, którzy chcą ją nie tylko mieć, ale i inwestować w nią. Zgodzi się pan?

Tak, to widać. Występują u nas podobne procesy jak w innych narodach europejskich. Polecam każdemu, żeby przejrzeć, jak wygląda rynek niemiecki, gdzie dzieła artystów z lat 80. osiągają ceny minimum 100 tys. euro. Popyt na sztukę jest ogromny. Wystarczy prześledzić, za ile te dzieła były kupowane 10 czy 15 lat temu. To były znakomite inwestycje.

Dlaczego stawia pan akurat na sztukę lat 80.?

Podpowiada logika. Jeśli ceni się artystów z lat 70. czy 60., to teraz czas na lata 80. Sam także malowałem i byłem bardzo aktywny na tym polu. Widzę, jakie ceny osiągają moje obrazy, które trafiły już do drugiego obiegu. Myślę, że sztuka lat 80. jest bardzo ciekawa i dokumentuje tamte czasy. Jest to coś niepowtarzalnego. Zazwyczaj jesteśmy skłonni kupować coś, co jest rzadkie, czego się nie produkuje. Nawet jeśli ja namaluję dziś obraz, to on nie będzie z lat 80. O dziwo, bardzo często się zdarza, że współczesne obrazy i inne dzieła sztuki nie osiągają takich cen, jak właśnie prace z lat 80.

Gdzie można nabyć prace artystów z tych lat?

Takie aukcje organizowane są bardzo często. Nie potrafię wskazać palcem, ale dobrą renomę mają takie domy aukcyjne, jak Agra-Art czy Desa. Natomiast jeśli chodzi o nazwiska, to np. Włodzimierz Pawlak, Ryszard Grzyb czy ja. Z drugiej strony jest wielu artystów, którzy są już poza zasięgiem polskiej kieszeni, jak np. Mirosław Bałka, Piotr Kurka i inni. Nie wymienię wszystkich, ale zainteresowanych odsyłam do historii sztuki lat 80., ponieważ tych artystów trochę jest.

Jak znaleźć perełkę?

W tej chwili, jeśli chodzi o obrazy (rysunki polecam dla początkujących), jeśli znajdziemy coś poniżej 50 tys. zł, to trzeba traktować to jako okazję. Wówczas warto zainwestować. To się jeszcze zdarza, zwłaszcza na aukcjach. Bardzo często ktoś np. dostał czy kupił bardzo tanio obraz, więc wystawia go za cenę wywoławczą, która jest dla niego akceptowalna. Jeśli mamy szczęście i nie będzie zbyt wielu osób na sali czy licytujących przez internet, to do tych 50 tys. zł można spokojnie kupować.

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman