Średnioroczny wzrost w okresie 2020–2040 PSE szacuje na 0,9 proc., podczas gdy zapisy polityki energetycznej państwa (tzw. PEP'40) z listopada 2019 r. zakładały wzrost do 225 TWh w 2040 r. (CAGR 1,4 proc.), a podobny dokument z końca 2018 r. szacował średnioroczny przyrost na 1,5 proc. Bez uwzględnienia nowych źródeł popytu (pojazdy elektryczne, pompy ciepła) średnioroczny przyrost wg PSE to zaledwie 0,6 proc. w perspektywie roku 2040. Prognozy te stawiają w bardzo trudnym położeniu krajowy sektor wydobycia węgla, szczególnie dla celów energetycznych. Zakładając, że do roku 2025 wolumen energii wyprodukowanej z niskoemisyjnych źródeł wzrośnie o 25 TWh, to o taką wielkość musi spaść produkcja z węgla (kwestia polityczna: kamiennego czy brunatnego). W kolejnych pięciu latach nowe źródła będą nadal wypierały generację węglową i uwzględniając nawet spodziewany przyrost zużycia, produkcja skurczy się o następne 5 TWh. Każde zmniejszenie wytwarzania energii z węgla kamiennego o 1 TWh oznacza spadek popytu o ok. 0,5 mln ton. W energetyce w najbliższych dziesięciu latach popyt spadnie więc o 12–15 mln ton, kolejne 5 mln to efekt niższego popytu klientów indywidualnych. Łączne zmniejszenie zapotrzebowania to prawie 20 mln ton.