Strajk ostrzegawczy to efekt sporu w sprawie płac, jaki toczy się między związkami zawodowymi a zarządem PGG. Związkowcy domagają się 12-procentowego wzrostu wynagrodzeń w 2020 r. Zarząd nie chce się na to zgodzić. Jeśli poniedziałkowa akcja nie przyniesie rezultatów, związkowcy zapowiedzieli już referendum strajkowe na 25 lutego. Z kolei 28 lutego górnicy z PGG wybierają się na manifestację do Warszawy. Zapraszają do udziału także pracowników pozostałych węglowych firm, m.in. z Jastrzębskiej Spółki Węglowej, Bogdanki czy Tauronu Wydobycie. Udział w demonstracji zapowiedzieli już górnicy z kopalń węgla brunatnego Bełchatów i Turów, którzy apelują o budowę nowej kopalni odkrywkowej Złoczew.

Kolejnym elementem protestu było wysypanie węgla w śląskich biurach poselskich lub przed ich drzwiami. Związkowcy przeprowadzili akcję m.in. w biurze premiera Mateusza Morawieckiego, wiceministra aktywów państwowych Adama Gawędy, posłów PiS Teresy Glenc i Michała Wójcika. W ten sposób chcieli zwrócić uwagę na problemy w polskim górnictwie, w tym pogarszającą się sytuację finansową firm górniczych, rosnące zwały niesprzedanego węgla i wysoki import czarnego paliwa do Polski z zagranicy, głównie z Rosji.