Podczas majowej konferencji prasowej Adam Glapiński wskazał, że wzrost inflacji to głównie efekt niskiej bazy na rynku paliw i żywności. Projekcja inflacji z marca 2021 r. wskazywała, że w obrębie II kwartału nie powinna ona przekraczać poziomu 3,5 proc., podczas gdy kwietniowy odczyt CPI wynosił jednak już 4,3 proc. r./r. – oznacza to, że nawet w krótkim terminie prognozowanie tego parametru jest zadaniem trudnym. W połączeniu z perspektywą utrzymania niezmienionych stóp procentowych sytuacja nie nastraja pozytywnie tych oszczędzających, których niski apetyt na ryzyko lub wiedza finansowa utrudniają nawigowanie po wodach rynków kapitałowych. Realnego zarobku trudniej już szukać wśród skarbówek na rynku wtórnym, wątpliwości budzi też profil zysku do ryzyka obligacji korporacyjnych czy akcji.

O ile zrozumiałe jest wstrzymywanie się przez włodarzy NBP z zaostrzaniem polityki monetarnej w kontekście nadal kruchego ożywienia, o tyle należy pamiętać, że zbyt długie utrzymywanie realnie ujemnych stóp może jednak stanowić podatny grunt do namnażania się nieefektywności nie tylko na rynku kapitałowym, ale też szerzej w całym środowisku gospodarczym, które pozbawione jest w ten sposób możliwości samooczyszczenia.