Prowadzi to często do sporów między akcjonariuszami. Najczęściej niestety są to sytuacje, w których duży akcjonariusz wykorzystując swoją uprzywilejowaną sytuację, czyli większość na walnym, próbuje naruszyć prawa akcjonariuszy mniejszościowych.
Takie spory to chleb powszedni na rynku kapitałowym. Czasami udaje się je załagodzić w drodze rozmów, np. na walnym zgromadzeniu. Czasami dzieje się tak w drodze wymiany pism wyjaśniających sytuację prawną, zdarza się też, w skrajnych przypadkach, że rozstrzyga dopiero sąd. Normalna kolej rzeczy. W zdecydowanej większości przypadków opisane wyżej spory są interakcją kulturalnych ludzi. Poglądy są różne, lecz przynajmniej dyskusja jest toczona na poziomie, który określiłbym słowem: cywilizowanym.
Są jednakże od tej reguły niechlubne wyjątki. Są spółki, które obrażają swoich akcjonariuszy, publicznie z nich kpią i wyrażają się o nich w sposób daleko odbiegający od powszechnie przyjętych norm społecznych. Takim przypadkiem jest spółka Veno. „Cyrk", który odbywa się na walnych zgromadzeniach tejże spółki przechodzi ludzkie pojęcie. I nie chodzi mi tutaj o nieprzestrzeganie norm prawnych. Te są przekraczane lub nie, o tym ostatecznie może zadecydować tylko sąd. Chodzi o podejście do akcjonariuszy i język, jakim przedstawiciele zarządu spółki komentują przebieg walnego.
Takimi oto słowami zarząd spółki wyraża się o akcjonariuszach biorących udział w walnym zgromadzeniu na oficjalnym blogu spółki. –
„Po 13 godzinach na sali obrad pora się rozstać. I dobrze, bo zbyt długie przebywanie z takimi pajacami może mieć zgubny wpływ na normalnych ludzi..."