Według Krajowego Stowarzyszenia Pośredników Nieruchomości (National Association of Realtors – NAR) sprzedaż używanych domów i mieszkań wzrosła w sierpniu o 1,7 proc. w porównaniu z poprzednim miesiącem. W porównaniu z tym samym miesiącem ubiegłego roku wzrost jest już skokowy – o 13,2 proc. W sierpniu roczny wskaźnik sprzedaży wyniósł 5,48 mln jednostek, co jest najlepszym wynikiem od ponad siedmiu lat. Raport pozytywnie zaskoczył rynek – ekonomiści ankietowani przez Bloomberga spodziewali się wyniku na poziomie 5,25 mln. Dla porównania – w najgorszym w tym stuleciu 2008 roku sprzedano w USA 4,11 miliona domów na rynku wtórnym. W najlepszym – w szczycie nieruchomościowej hossy w 2005 roku – właściciela zmieniło 7,08 miliona jednostek.

O powrocie koniunktury na rynku nieruchomości świadczą także rosnące ceny. W sierpniu średnia cena domu (mediana) wynosiła w USA 212 100 dolarów i była o 14,7 proc. wyższa niż rok wcześniej. To największy skok mierzony rok do roku od czasów narastania bańki spekulacyjnej w 2005 roku.

Tym razem jednak trudno spodziewać się powtórki z lat 2005-2006 – w twierdzą ekonomiści. Sytuacja na rynku nieruchomości jest nie tylko wynikiem poprawy sytuacji ekonomicznej i małej liczby domów wystawianych na sprzedaż przez właścicieli oczekujących na dalszy wzrost cen. Do kupna zachęcają także historycznie niskie stopy procentowe. Ceny kredytów hipotecznych zaczęły jednak od maja rosnąć i są dziś wyższe o cały procent niż pięć miesięcy temu. Według głównego ekonomisty Lawrence'a Yuna, to właśnie obawy przed drożejącym kredytem były jednym z głównych czynników motywujących kupujących do jak najszybszego zamykania transakcji. Yun wraca także uwagę na niską podaż domów. W sierpniu statystyczna nieruchomość oczekiwała na nabywcę 4,9 miesiąca. Za normalny poziom przyjęło się uważać poziom 6 miesięcy. Na rynku wtórnym znajdowało się 2,25 miliona nieruchomości, co było najniższą liczbą od 2002 roku.

Dalsze prognozy dla rynku nie są już tak różowe. NAR przewiduje lekkie ochłodzenie na rynku. Świadczyć o tym mają ostatnie raporty makroekonomiczne z rynku nowych domów i słabsze dane z sektora budownictwa. Czynnikiem hamującym wzrost i zapobiegającym narastaniu bańki spekulacyjnej będą zarówno rosnące ceny jak i oprocentowanie pożyczek. Yun określa wręcz sierpniowy skok na rynku jako „ostatni okrzyk 'hurra'" w ciągu najbliższych 12-18 miesięcy.

Tomasz Deptuła z Nowego Jorku