Część azjatyckich giełd (w Chinach, Hongkongu, na Tajwanie, w Korei Południowej) była w poniedziałek zamknięta ze względu na obchody Nowego Roku Księżycowego. Te które były otwarte, doświadczyły jednak spadków. SET, główny indeks giełdy w Bangkoku spadł o 2,8 proc., JCI, główny indeks parkietu w Dżakarcie zniżkował o blisko 1,7 proc., indyjski Sensex spadł o 0,6 proc.

Wydaje się jednak, że to dopiero początek. Tak sugerują sięgające nawet 5-proc. spadki na zapowiadające sesje kontrakty terminowe na zamknięte, azjatyckie giełdy, czy mocno taniejące surowce (miedź, ropa).

Poniedziałek zaczął się fatalnie również dla europejskich rynków. Główne indeksy tąpnęły o ponad 2 proc. (dane z godz. 11). Również nasz krajowy WIG stracił kilkudniowy zarobek.

Czym właściwie jest koronawirus i dlaczego na taki wpływ na rynek? Najczęściej porównuje się go do wirusa SARS, która był ostatnią, ogłoszoną pandemią, skutkującą śmiercią ponad 800 osób. W 2003 roku, zmutowany szczep grypy H1N1, powodujący ciężkie zapalenie płuc, objął swoim zasięgiem znaczną część Azji i Ameryki Południowej, czego skutkiem było ponad 8000 zdiagnozowanych przypadków choroby. Podobnie jak SARS, nowe ognisko zmutowanego wirusa grypy (koronawirus) również powstało w Chinach i jak dotąd skutkowało śmiercią ponad 80 osób oraz zainfekowaniem blisko 2750 osób. W niedzielę chińskie władze poinformowały, że wirus jest na wczesnym etapie rozprzestrzeniania się i pomimo podjętych działań, liczba zainfekowanych osób będzie dynamicznie rosnąć. Co gorsza, w odróżnieniu od SARS, trudniej jest zidentyfikować objawy nowego koronawirusa, gdyż dotychczasowe przypadki choroby pokazują, że nie zawsze pojawia się gorączka. Dotychczasowe działania administracji polegały na odizolowaniu każdego chorego u którego wystąpiła gorączka (takie były zalecenie na lotniskach). Jakby tego było mało, nowy koronawirus potrafi zarażać nawet w stanie inkubacji, który trwa 14 dni. Oznacza, to, że osoba która nie ma jeszcze objawów choroby już jest jej nosicielem i zaraża innych (wirus SARS infekował dopiero po wystąpieniu objawów choroby) - czytamy w porannym komentarzu Marcina Działka, analityka i doradcy inwestycyjnego z Santander BM.

Baryłka ropy gatunku Brent staniała o ponad 2 proc. do 58 dolarów. - Poza ludzkimi tragediami, z zimnej rynkowej perspektywy, koronawirus może służyć za pretekst, by spuścić trochę pary z rynków, które rosły bardzo mocno przez wiele miesięcy - twierdzi Jasper Lawler, analityk London Capital Group.