Zarówno ceny towarów, jak i usług konsumpcyjnych, wzrosły w październiku o 6,8 proc. rok do roku – podał w poniedziałek GUS. Sugeruje to, że inflacja w Polsce ma coraz szerszy zakres. To powinno skłonić Radę Polityki Pieniężnej do kolejnych podwyżek stóp procentowych. Już w grudniu, jak oczekują ekonomiści, stopa referencyjna wzrośnie o 0,5 albo nawet 0,75 pkt proc.
Szczyt w zasięgu wzroku
Dwa tygodnie temu GUS wstępnie oszacował, że wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI), główna miara inflacji w Polsce, wzrósł w październiku o 6,8 proc. rok do roku, po zwyżce o 5,9 proc. we wrześniu. To była spora niespodzianka, bo ankietowani przez „Parkiet" ekonomiści przeciętnie szacowali, że CPI wzrósł o 6,5 proc. rok do roku. Co więcej, w poprzednich miesiącach GUS tzw. szybkie szacunki inflacji rewidował w górę. Tym razem GUS potwierdził swoje wstępne wyliczenia. Przy okazji podał szczegóły, które rzucają więcej światła na procesy inflacyjne.
Z poniedziałkowych danych GUS wynika, że w październiku ceny towarów i usług wzrosły tak samo, jak cały CPI. Wprawdzie w usługach inflacja wciąż nie jest tak wysoka, jak przez dużą część 2020 r. i pierwsze miesiące 2021 r., gdy przekraczała 7 proc. rocznie, ale jej spowolnienie z lata to już także historia. Jednocześnie towary drożeją najszybciej od co najmniej 2015 r. Jeszcze na przełomie 2020 i 2021 r. inflacja towarowa była w okolicy 1 proc., a we wrześniu wynosiła 5,6 proc. – Nasilenie inflacji ma szeroki zakres, a granica 7 proc. rok do roku zapewne pęknie już w listopadzie. W lutym 2022 r. według nas inflacja osiągnie szczyt na poziomie 8,2 proc. rok do roku – ocenia Grzegorz Ogonek, ekonomista z Santander Bank Polska.
Pomimo że zwyżki cen są wszechobecne, wciąż prawdą jest, że głównym motorem inflacji były ostatnio drożejące coraz szybciej towary. To pokłosie zjawisk o charakterze globalnym: silnych zwyżek notowań surowców energetycznych i rolnych, cen uprawnień do emisji CO2 oraz zaburzeń w międzynarodowych łańcuchach dostaw. Żywność i napoje bezalkoholowe podrożały w październiku o 5 proc. rok do roku, najbardziej od czerwca 2020 r., po 4,4 proc. miesiąc wcześniej. Ceny nośników energii (prąd, gaz, opał) wzrosły o 10,5 proc. rok do roku, po 7,3 proc. we wrześniu. Z kolei paliwa do prywatnych środków transportu podrożały o 33,9 proc. rok do roku, po 28,6 proc. we wrześniu. Jak wyliczył Adam Antoniak, ekonomista z Banku Pekao, przyspieszenie wzrostu cen żywności, nośników energii oraz paliw łącznie dodało do rocznej inflacji aż 0,8 pkt proc. w stosunku do września.
Kontynuacja cyklu
NBP ma za zadanie utrzymywać inflację na poziomie 2,5 proc. rocznie, tolerując odchylenia o 1 pkt proc. w każdą stronę. W październiku wzrost CPI już szósty miesiąc z rzędu przekraczał górną granicę pasma dopuszczalnych odchyleń od celu. Listopadowa projekcja Departamentu Analiz i Badań Ekonomicznych w NBP sugerowała, że gdyby RPP utrzymywała stopę referencyjną na poziomie 0,5 proc., inflacja nie spadłaby poniżej 3,5 proc. co najmniej do końca 2023 r. To skłoniło radę do podwyżki tej stopy do 1,25 proc., ale na tym cykl zaostrzania polityki pieniężnej zapewne się nie skończy. W opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla PAP prezes NBP Adam Glapiński przyznał, że kolejne podwyżki stóp procentowych są bardziej prawdopodobne niż ich stabilizacja.