Ostatnie dni na warszawskiej giełdzie nie rozpieszczały inwestorów. WIG20 co prawda zanotował serię pięciu wzrostowych sesji, ale wszystko to działo się przy stosunkowo niskiej zmienności i niewielkiej aktywności inwestorów. W czwartek na rynku było już nieco więcej emocji, ale jednocześnie została przerwana wzrostowa passa. Nie udało się natomiast rozwiązać problemu niskiej płynności.

Sam start notowań mógł wskazywać, że znowu będziemy świadkami niewielkiej zmienności. WIG20 w pierwszych minutach handlu oscylował bowiem przy poziomie zamknięcia z środy. Późniejsze wydarzenia pokazały natomiast, że paradoksalnie był to całkiem dobry moment rynku. Im bowiem dłużej trwała sesja tym coraz większą przewagę miała podaż. Jeszcze przed południem WIG20 zaczął tracić 0,8 proc. Na tych poziomach ruch spadkowy na kilka godzin się zatrzymał. Marne to było jednak pocieszenie jeśli wziąć pod uwagę, że na głównych europejskich rynkach przeważał jednak kolor zielony. Warszawa żyła natomiast swoim życiem i wydawało się, że będzie tak do końca notowań.

W drugiej części dnia na rynku zaczęło dziać się jednak nieco więcej. Wszystko za sprawą informacji dotyczących rozmów handlowych między Stanami Zjednoczonymi, a Chinami. Od początku dnia było zresztą wiadomo, że to wydarzenie może wyznaczyć rynkom kierunek nie tylko w czwartek, ale też i na kolejne tygodnie. W czwartek inwestorzy musieli jednak zadowolić się tylko informacją, że jest szansa na jakieś porozumienie. Jak się jednak okazało to wystarczyło, aby na parkietach powiało optymizmem. Indeksy na Wall Street zaczęły zyskiwać na wartości, a ruch ten próbowali wykorzystać również inwestorzy w Warszawie. Przez chwilę wydawało się nawet, że WIG20 ma szansę wyjść na plus. Ostatecznie tak się jednak nie stało. Nasz rynek zaprzepaścił tę okazję. Indeks największych spółek naszego parkietu stracił ostatecznie 0,5 proc. Był to jeden ze słabszych wyników na Starym Kontynencie.

Warszawa ma także inne problemy. Nadal mamy kłopot z aktywnością inwestorów. Obroty na GPW w czwartek wyniosły niecałe 670 mln zł. Wcześniejsze wzrostowe sesje również stały pod znakiem niewielkich przepływów kapitału. To sprawie, że do ruchów indeksów giełdowych trzeba jednak podchodzić z dużą rezerwą.

W piątek kolejna runda rozmów między USA i Chinami, co oznacza, że inwestorzy znowu muszą się liczyć ze zwrotami akcji na światowych rynkach. Pytanie tylko, jak na to wszystko zareaguje Warszawa i czy w końcu pojawi się u nas większy kapitał. Ostatnie wydarzenia niestety nie napawają optymizmem.