S&P 500 nie wrócił jednak ponad sygnalną strefę 2891–2900 pkt, co podtrzymuje wcześniejsze wnioski o zakończeniu fali piątej w 5-falowej strukturze wzrostowej budowanej od końca grudnia i przejściu do korekty wyższego stopnia. Kolejny tydzień mocno tracił MSCI Emerging Markets Index, co stanowi naturalną konsekwencję wcześniejszej utraty pułapu 1020–1027 pkt (istotne maksimum z 3 grudnia oraz dołek ostatniej korekty abc), oznaczającej definitywne załamanie struktury wzrostowej budowanej od IV kwartału. Otwarta została wtedy droga do rejonu ubiegłorocznego dna 930 pkt. Czy oczekiwany już wcześniej, a potwierdzony niedawnymi negatywnymi rozstrzygnięciami głębszy ruch spadkowy okaże się finalną odsłoną ubiegłorocznej bessy, czy też, w bardziej optymistycznym wariancie, jest to pierwsza znacząca korekta w nowo rodzącym się rynku byka. Ten drugi przypadek pozwalałby liczyć na to, iż wspomniany poziom 930 pkt pozostanie nienaruszony. Dopóki jednak globalna awersja do ryzyka wyrażona spadającym wskaźnikiem siły relatywnej MSCI EM Index vs S&P 500 będzie nadal się wzmagać, większe prawdopodobieństwo należy przypisać wariantowi pierwszemu, czyli kontynuacji bessy. Wspomniany wskaźnik siły relatywnej spadł w tym tygodniu pod ostatnie październikowe dno, w związku z czym obiecujące wzmocnienie rynków wschodzących z IV kwartału zostało już całkowicie zanegowane. ¶