Poranek maklerów: Do piekła i z powrotem

Wczorajsze tąpnięcie na rynkach europejskich, a w początkowej fazie sesji także giełdach amerykańskich, okazało się wyjątkowo mocne – indeksy spadały porównywalnie jak podczas pamiętnej covidowej wyprzedaży z marca 2020 r. Panika trwała jednak tylko do pewnego momentu. W drugiej połowie handlu na Wall Street zobaczyliśmy bardzo mocne odbicie i wszystkie straty zostały odrobione.

Publikacja: 25.01.2022 09:12

Poranek maklerów: Do piekła i z powrotem

Foto: AFP

Dzisiaj w ślad za indeksami amerykańskimi straty próbują niwelować giełdy w Europie. WIG20 rozpoczął sesję od wzrostu o 0,8 proc. Analitycy jednak ostrzegają, że powrót optymizmu wcale nie przesądza jeszcze odbicia.

Od panicznej wyprzedaży do szansy na odbicie

Kamil Cisowski, DI Xelion

Rozpoczęta na minusach poniedziałkowa sesja w Europie zamieniła się w Europie w prawdziwą wyprzedaż. Nie miały na nią wielkiego wpływu rano dane PMI za styczeń, które należy określić jako mieszane. Szczególnie dobrze wypadały liczby dla Niemiec, gdzie zobaczyliśmy wzrost wskaźnika w przemyśle z 57,4 pkt. do 60,5 pkt., a w usługach z 48,7 pkt. do 52,2 pkt. Były one jednak równoważone przez słabsze odczyty we Francji, co wydaje się zrozumiałe z powodu przebiegu obecnej fali COVID – dla całej strefy euro PMI w przemyśle wzrósł z 58,0 pkt. do 59,0 pkt, natomiast w usługach spadł z 53,1 pkt. do 51,2 pkt., najniższego poziomu od kwietnia ubiegłego roku. Jednym z powodów pogorszenia w tym segmencie pozostają rosnące koszty, jeszcze bardziej widoczne w Wielkiej Brytanii (spadek w przemyśle z 57,7 pkt. do 56,9 pkt., a w usługach z 53,6 pkt. do 53,3 pkt.). Katalizatorem wyprzedaży w USA mogły stać się natomiast lokalne słabe odczyty – spadek z 57,7 pkt. do 55,0 pkt. w przemyśle, a przede wszystkim bardzo słaby odczyt dla usług (50,9 pkt. wobec 57,6 pkt. w grudniu).

Poważnym problemem staje się sytuacja na granicy rosyjsko-ukraińskiej. Fiasko ubiegłotygodniowych rozmów, zbliżające się rosyjskie „ćwiczenia" przy granicy i kolejne alarmujące depesze powodują obawy o przerwanie dostaw gazu do Europy w najważniejszym momencie, spadek rosyjskiego indeksu RTS o 8,11%, a najważniejszych w Europie o 2,63%-4,02% (odpowiednio FTSE100 oraz FTSE MiB). WIG20 stracił 4,55%, mWIG40 3,87%, a sWIG80 4,68%. Spadały wszystkie komponenty głównego indeksu, 38 średnich spółek i 77 małych, wzrost rentowności po piątkowym wywiadzie prezesa Glapińskiego nie dawał ulgi nawet bankom.

Nawet z wyprzedzeniem do rynku akcji taniały kryptowaluty, Ethereum w pewnym momencie dwucyfrowo, ale też z tej strony przyszedł sygnał do odbicia na NASDAQ i S&P500. Główny indeks wszedł w trakcie dnia w terytorium korekcyjne (co najmniej 10% spadku od szczytu), drugi tracił nawet 4,9%, „z biegu" niemal testując majowe dołki. W drugiej połowie handlu zobaczyliśmy jednak niezwykle silne odbicie, w wyniku którego S&P500 zamknęło się 0,28% wyżej, a NASDAQ 0,63% wyżej. 2,82% zyskał ARK Innovation, stający się w tym roku listą najchętniej wyprzedawanych spółek. Rentowności obligacji 2-letnich za oceanem powróciły poniżej 1%, 10-letnich w pełni odrobiły spadki i utrzymują się chwilowo powyżej 1,75%.

Przy tak szalonej zmienności nawet ten bardzo optymistyczny przebieg sesji nie przesądza jednak odbicia. Rynki azjatyckie tracą dzisiaj w większości 1,5-2,0%, wyraźnie w dół idą kontrakty futures na amerykańskie indeksy. Europa może zawalczyć o wzrosty, ale w absencji istotnych danych dzisiejsza sesja będzie po prostu oczekiwaniem na posiedzenie Fed. Solidny raport opublikował IBM, ale jest to obecnie drugorzędna spółka, dopiero publikowane po zamknięciu dzisiejszego handlu wyniki Microsoft mogą mieć naprawdę silny wpływ na rynek (choć sprawozdania m.in. Johnson&Johnson, General Electric, Lockheed Martin sprzed startu NYSE też mogą modyfikować sentyment).

GPW prawdopodobnie pozostanie pod silnym wpływem zachowania Moskwy, co niestety oznacza prawdopodobnie dalszą presję podażową – bardzo trudno znaleźć powody, by oczekiwać w tym tygodniu szybkiej deeskalacji konfliktu.

Ucieczka zagranicznego kapitału z GPW

Michał Krajczewski, BM BNP Paribas Bank Polska

Na początku tygodnia obserwowaliśmy paniczną wyprzedaż i znaczące przyspieszenie spadków trwających od połowy stycznia. Na 8. spadkowej sesji z rzędu główne krajowe indeksy traciły w granicach 4,5%, a nieco lepiej na tym tle wyglądał mWIG40 (-3,87%). Tym samym był to największy dzienny spadek WIGu od marca 2020 r. Na takie zachowanie inwestorów wpływa ponowna kumulacja niekorzystnych czynników związanych z narastającym napięciem geopolitycznym pomiędzy Rosją a Ukrainą oraz rynkowa wycena coraz szybszego i mocniejszego zacieśniania polityki pieniężnej przez Fed. Ciężko przy tym wskazać jednoznaczną informację albo wydarzenie stojące za tak paniczną wyprzedażą na giełdach w kraju i Europie. O skali negatywnego sentymentu na krajowym parkiecie świadczy proporcja spadających kursów akcji 359 spółek względem 23 rosnących i 12 bez zmian. Równocześnie przy wysokich obrotach (ponad 1,8 mld zł na całym rynku) i przy wyraźnym osłabieniu krajowej waluty można stawiać tezę o ucieczce kapitału zagranicznego, który jeszcze na przełomie grudnia i stycznia napływał na krajowy rynek. Tym samym WIG20 w pełni zniósł opisywaną falę wzrostową i powrócił do lokalnych minimów z grudnia i istotnego wsparcia w rejonie 2 150 pkt.

Podobny przebieg sesji jak w Polsce miał miejsce na wielu parkietach Europy Zachodniej. Główne indeksy traciły po ok. 3-4%, wracając tak jak WIG20 do lokalnych minimów z grudnia. Najmocniej tracącą giełdą była ta w Moskwie (MICEX -5,9%, RTS -8,1%), natomiast w efekcie zwiększonej awersji ryzyka kapitał napływał do aktywów postrzeganych jako bezpieczne: zyskiwały notowania złota (najwyższy poziom od 2 miesięcy), obligacje skarbowe Niemiec i USA, a także amerykański dolar i frank szwajcarski.

Początek sesji na Wall Street był pod wpływem paniki inwestorów na Starym Kontynencie, przez co główne indeksy rozpoczęły notowania od spadków, które w kulminacyjnym momencie sięgały prawie 4,0%. Jednakże ponad 10% korekta S&P500 (licząc od noworocznego szczytu), pierwsza w takiej skali od jesieni 2020 r. skłoniła kupujących akcje do wejścia na rynek, dzięki czemu straty z początku dnia zostały odrobione, a amerykańskie indeksy zamknęły się wczoraj na plusach. Powyższe zachowanie inwestorów za oceanem może skłaniać do analogicznego odbicia w trakcie dzisiejszych notowań, choć podkreślamy, że kluczem do zachowania rynków finansowych w dłuższym terminie pozostaje środowe posiedzenie Rezerwy Federalnej Stanów Zjednoczonych i komunikacja Fed odnośnie przyszłych kroków w realizowanej polityce monetarnej.

Rośnie przewaga niedźwiedzi w przypadku małych spółek

Piotr Neidek, BM mBanku

Na azjatyckich parkietach trwa ciąg dalszy wyprzedaży ryzykownych aktywów. Kwadrans przed godziną 7:00 zieloną wyspą jest PSEi Index, który zyskuje +0.5%, ale jego sytuacja techniczna nie ulega żadnej poprawie. Nadal trwa konsolidacja i od prawie dwóch tygodni bykom brakuje sił na kontynuację wzrostów. Liderami spadków są dzisiaj giełdy w Sydney (All Ordinaries Index -2.6%), Seulu (Kospi -2.3%), Szanghaju (Shanhgai Composite Index -1.9%) oraz Tokio (Nikkei225 -1.8%). Na uwagę zasługuje chiński benchmark, który dotarł do strefy wsparcia wyznaczonej przez listopadowe minima. Niedźwiedzie coraz wyraźniej przeważają na azjatyckim parkiecie, realizując negatywny scenariusz w oparciu o potrójny szczyt. To oznaczałoby, że celem dla ursusów ma prawo okazać się poziom 3350 punktów.

Poniedziałkowa sesja na Wall Street okazała się okresem o skrajnie wysokiej zmienności. DJIA w ciągu dnia zaatakował poziom 33150 punktów. Zejście na nowe, kilkumiesięczne minima wyzwoliło jednak presję na realizację krótkich pozycji. Indeks zdołał odrobić całość strat i finiszował powyżej kreski. Bykom nie udało się jednak powrócić do wnętrza wyłamanego kanału wzrostowego. Wprawdzie na wykresie pojawił się młot, jednakże jego dolny cień może wymagać przetestowania. Na wykresie intraday można doszukać się  klasycznej trójki wzrostowej, wskazującej jedynie na korektę wzrostową. Poziomem oporu dla byków pozostaje 35k, gdzie przebiega dzienna średnia dwustusesyjna.

DAX ponownie dotarł do dolnego ograniczenia rozszerzającego się trójkąta. Formacja ta w przeszłości okazała się strukturą poprzedzającą krach w 2020r. Na chwilę obecną za wcześnie jest na to, aby mówić o analogii wydarzeń, ale niedźwiedzie mogą próbować wykorzystać nadarzającą się okazję. Ich celem w średnim terminie pozostaje niedomknięta tygodniowa luka hossy. Formacja ta w ostatnich dekadach okazywała się skutecznym magnesem dla rynku. Poniedziałkowe zamknięcie wypadło poniżej listopadowego dołka, a to zawsze przestrzega przed zmianą trendu w długim terminie. Poranne notowania kontraktów na DAX wskazują na dodatnie otwarcie, co może skutkować pojawieniem się formacji harami. W maju 2021r., na podobnych poziomach cenowych, tego typu struktura poprzedziła impuls hossy. Obecnie byki powinny dołożyć wszelkich starań, aby wykorzystać nadarzającą się okazję. O ich ewentualnej kapitulacji będzie można mówić poniżej 14800 punktów.

Nowe minima w wykonaniu indeks sWIG80 zdają się potwierdzać zmianę trendu w trzeciej linii GPW. Podwójny szczyt 2007-2021r. stanowi jeden z kluczowych argumentów w łapach niedźwiedzi. Wczoraj zaś benchmark przedostał się do poziomów ostatni raz widzianych w drugiej połowie kwietnia ubiegłego roku. Coraz niższe szczyty oraz minima wskazują o rosnącej przewadze ursusów. Awersja do akcji małych spółek notowanych nad Wisłą wpasowuje się w tendencję panującą na Deutsche Boerse. Wczoraj sDAX finiszował najniżej od grudnia 2020r. otwierając sobie drogę w kierunku długoterminowego wsparcia wyznaczonego przez lutowo-październikowe szczyty z 2020r. Gdyby sWIG80 miał pójść w jego ślady, wówczas niedźwiedzie mogłyby obrać kierunek 15000 punktów.

Giełda
Chwilowy skok napięcia
Giełda
Na rynkach znów bardziej nerwowo
Giełda
Giełda w Warszawie odrabia straty
Giełda
Giełda w Warszawie wróciła na wzrostową ścieżkę
Materiał Promocyjny
Nowy samochód do 100 tys. zł – przegląd ofert dilerów
Giełda
Wtorkowa przecena odrobiona
Giełda
Rynki odzyskują grunt pod nogami