Inwestorzy uciekają do brokerów spoza UE

Publikacja: 19.04.2019 07:00

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Marek Wołos, ekspert do spraw rynków OTC w Izbie

Gościem Przemysława Tychmanowicza w Parkiet TV był Marek Wołos, ekspert do spraw rynków OTC w Izbie Domów Maklerskich.

Foto: Lamus Antykwariaty Warszawskie

Ile osób faktycznie traci na rynku forex? Mamy bowiem do czynienia z rozbieżnymi danymi. Roczne statystyki autorstwa KNF mówią, że na rynku traci około 80 proc. inwestorów, natomiast kwartale dane brokerów mówią o 60 –70 proc. tracących. Kto ma rację?

Od kilku lat są rozbieżności między tym, co pokazuje KNF, a tym, co pokazują domy maklerskie. Wydaje się jednak, że zarówno jedne, jak i drugie statystyki są poprawne. Dużo tutaj zależy od horyzontu czasowego. Warto natomiast zwrócić uwagę na to, że zarówno jeśli chodzi o dane KNF, jak i to, co publikują domy maklerskie, widać poprawę, jeżeli chodzi o odsetek i liczbę osób zarabiających na rynku. Inwestorzy przez wiele lat nabyli doświadczenia, są bardziej profesjonalni i lubią działać na tym rynku, chociaż ostatnio oczywiście zniesmaczyły ich działania unijnego regulatora, który ograniczył dźwignię finansową.

A może to właśnie dzięki tym działaniom poprawiły się wyniki inwestorów?

Dlaczego więc ESMA nie przedstawiła swoich badań dotyczących wpływu interwencji produktowej na rynek? Gdyby faktycznie ona pomogła, to ESMA nawet przy okazji dalszego przedłużania interwencji produktowej podałaby, że faktycznie wyniki inwestorów się poprawiły. Z badań przeprowadzonych przez Izbę Domów Maklerskich wynika natomiast, że znaczna część inwestorów po wprowadzeniu unijnych regulacji odnotowuje nawet gorsze wyniki. Warto także zwrócić uwagę, że w przypadku doświadczonych inwestorów wysoka dźwignia pozwalała na realizację założonych strategii inwestycyjnych i im w tym zakresie pomagała nawet uzyskiwać lepsze wyniki. Niestety po wprowadzeniu unijnych regulacji znaczna część inwestorów przeniosła rachunki poza Unię Europejską i ich wyniki nie są widoczne w badaniach KNF.

Mimo wszystko dane KNF pokazują, że średnia strata na rynku forex to około 10 tys. zł. To raczej nie zachęca do inwestowania?

Na tym rynku, tak samo zresztą jak na każdym innym, inwestorzy ponoszą koszty. Tutaj kosztem jest spread bądź też prowizje. Dodatkowo przy dłuższym utrzymywaniu pozycji mamy do czynienia z punktami swapowymi. W pokazywanych danych nie jest to wyodrębnione, w związku z czym nie wiadomo, jaka część wyniku to są zapłacone prowizje czy też spready. Gdyby rozbić wynik na szczegółowe dane, nad czym aktualnie pracujemy, może się okazać, że 90 proc. wyniku to są koszty transakcyjne.

To z kolei raczej nie najlepiej świadczy o branży maklerskiej. Wygląda na to, że to brokerzy głównie zarabiają na rynku.

Idąc do banku i biorąc kredyt czy pożyczkę, też trzeba płacić prowizję. Specyfiką rynku finansowego jest to, że za dostęp do niego trzeba zapłacić prowizję. Ona przecież też występuje na giełdowym rynku futures. Warto więc przy publikowaniu danych dotyczących rynku pokazać, jakie są koszty, a w jakim stopniu są to straty wynikające z samych inwestycji.

W rozmowach o rynku forex przewija się cały czas temat interwencji produktowej w wykonaniu europejskiego regulatora (ESMA), który ograniczył m.in. poziom dźwigni finansowej. Kto na tym zyskał, a kto stracił?

Nie tak dawno, jako Izba Domów Maklerskich, przeprowadziliśmy badania na ten temat wśród inwestorów i okazuje się, że interwencja produktowa nie przyniosła oczekiwanych skutków. Przede wszystkim bezpieczeństwo na rynku się nie poprawiło, a nawet dla osób, które przeniosły się do innych krajów, spoza Unii Europejskiej, ono się pogorszyło. Dodatkowo, kiedy zaczęły obowiązywać unijne regulacje, przeprowadziliśmy badania, z których wynikało, że obroty klientów w początkowym okresie spadły o około 50 proc.

A może to nie efekt interwencji, lecz po prostu kurczenia się rynku?

Zwróćmy uwagę, że nawet w danych opublikowanych przez KNF widać, iż liczba inwestorów na rynku utrzymuje się na wysokim poziomie. Mowa jest nawet o około 40 tys. inwestorów. My natomiast dostrzegamy, i to też wynika z naszego badania, że aktywni inwestorzy postanowili zrezygnować z usług polskich brokerów. 50 proc. badanych wskazało, że przeniosło swój rachunek do brokera spoza UE po to właśnie, żeby mieć większą dźwignię. ESMA wypchnęła więc inwestorów z rynku, co przełożyło się na mniejszą aktywność inwestorów u brokerów z Unii Europejskiej. Tak jak wspomniałem, te przenosiny mają też konsekwencje dla inwestorów. Poza Unią Europejską poziom bezpieczeństwa jest jednak niższy i ewentualne dochodzenie swoich praw jest zdecydowanie trudniejszym procesem.

Od kiedy została wprowadzona interwencja produktowa, Izba Domów Maklerskich zwraca też uwagę na brokerów, którzy nie są nią objęci, a którzy to aktywnie promują się na naszym rynku. Czy ten problem został rozwiązany?

Ten problem nie został rozwiązany. Na rynku dalej działają podmioty, które nie mają prawa do tego, aby oferować tę usługę klientom europejskim, a jednak dalej to robią. Może jedynie zmniejszyła się skala i zasięg tego typu działań, ale dalej jest to istotny kłopot. Myślę, że przydałoby się wprowadzić takie rozwiązania, które wyrównałyby warunki rynkowe. ESMA powinna podejść do tematu interwencji produktowej mniej restrykcyjne. To spowodowałoby, że klient europejski pozostałby jednak w Europie. Jeśli działania ESMA wciąż będą tak restrykcyjne, to inwestorzy nadal będą szukali innych brokerów. Z naszych badań wynika też, że większość inwestorów chciałaby mieć dźwignię co najmniej w wysokości 1 do 100. To jest poziom, który byłby w stanie zatrzymać ich w Europie.

Mówi pan o działaniach ESMA. A nie boi się pan, że jeśli ta instytucja faktycznie złagodzi swoje podejście, to do gry wkroczy KNF?

Jest to możliwe czy nawet wręcz bardzo prawdopodobne. Mam jednak nadzieję, że nawet jeśli do tego dojdzie, to działania KNF nie będą aż tak restrykcyjne. Utrzymywanie stosunkowo niskiej dźwigni będzie powodowało bowiem, że z naszego rynku będą uciekali najbardziej doświadczeni inwestorzy. Obawiam się także, że interwencja krajowa będzie miała ograniczony zasięg. Unijna interwencja spowodowała, że przynajmniej w UE mamy w miarę jednolity rynek. W przypadku interwencji krajowej będzie dochodziło do arbitrażu regulacyjnego nawet w ramach krajów UE.

Wydaje się więc, że perspektywy dla brokerów działających w segmencie rynku forex nie są najlepsze.

Jest to o tyle dziwne, że segment ten jest też uzupełnieniem tradycyjnej palety usług w domach maklerskich. Nie widzę sensu, aby na rynku Unii Europejskiej, gdzie poprzez działalność transgraniczną można pozyskiwać klientów z innych krajów, wprowadzać bardziej restrykcyjne prawo i zasady niż w innych krajach. Zawsze bowiem to będzie się wiązało z ucieczką klientów do innych krajów, szczególnie, że dzisiaj dość łatwo jest brokerom pozyskiwać klientów. PRT

Forex
Eurodolar coraz bliżej minimów z jesieni zeszłego roku
Forex
Metale szlachetne dojrzały do korekty?
Forex
Coraz więcej argumentów przemawia za mocniejszym dolarem
Forex
Czy dane z USA przedłużą umocnienie złotego?
Forex
Czy EBC w tym tygodniu da nowy impuls do zwyżek euro?
Forex
Lepiej, ale wciąż to głównie straty