Rynkowy polski zwyczaj, akcji nie pożyczaj

GPW wciąż nie może przebić się z pomysłem platformy pożyczek papierów wartościowych. Przeszkadzają regulacje, które według szumnych zapowiedzi miały zostać zmienione.

Publikacja: 21.01.2022 05:00

Foto: materiały prasowe

Plany były ambitne. Jak to jednak często bywa na naszym rynku, w międzyczasie pojawiły się nieoczekiwane trudności i znaki zapytania. Projekt platformy pożyczek papierów wartościowych realizowany przez GPW, który według pierwotnego planu miał być skończony w 2021 r., utknął w meandrach prawnych. Na tym jednak nie koniec. Pożyczanie akcji na polskim rynku nie tylko nie zostało ułatwione, ale wręcz pojawiły się kolejne komplikacje. Z usługi tej wycofał się bowiem jeden z brokerów, KBC Securities, co jest efektem odgórnej decyzji podjętej w ramach grupy.

Co z bankami?

Pożyczki papierów wartościowych to w zasadzie podstawa funkcjonowania krótkiej sprzedaży, czyli możliwości zarabiania na spadkach. Ta polega na sprzedaży papierów niebędących własnością inwestora. On sam przyjmuje natomiast na siebie zobowiązanie do ich dostarczenia w terminie rozliczenia transakcji. Najpopularniejszym sposobem na zapewnienie tej dostawy jest właśnie zaciągnięcie pożyczki w papierach chociażby właśnie u brokerów. W Polsce usługę pożyczek świadczą tylko nieliczni. Do niedawna w tej grupie był KBC Securities, jednak w 2021 r. firma wycofała się z tego biznesu.

Lukę rynkową chce wypełnić GPW. W swojej strategii zapisała ona stworzenie platformy pożyczek papierów wartościowych. Co ciekawe, rozkręcenie rynku pożyczek zapisane jest także w Strategii Rozwoju Rynku Kapitałowego. Na razie jednak to, co jest na papierze, nie znalazło przełożenia na rzeczywistość. A pierwotny termin uruchomienia usługi, czyli 2021 r., już minął.

– Na tym etapie jesteśmy zależni od procesu legislacyjnego. Platforma będzie mogła ruszyć po zmianie przepisów prawa pozwalających na udział w transakcjach bankom powierniczym, które mogłyby dostarczać płynność na tym rynku – usłyszeliśmy w biurze prasowym GPW.

Dopuszczenie banków depozytariuszy do rynku jest kluczowe z punktu widzenia projektu GPW. To właśnie banki, mające u siebie papiery TFI, OFE czy też zagranicznych podmiotów, mogłyby stać się pożyczkodawcami. Tylko że zgodnie z obowiązującymi obecnie przepisami nie mogą tego robić.

Ministerstwo Finansów na pytania dotyczące procesu legislacyjnego związanego z pożyczkami do zamknięcia tego wydania nam nie odpowiedziało. Jak jednak usłyszeliśmy w Komisji Nadzoru Finansowego, która bierze udział w pracach nad projektem, temat nie upadł.

– Urząd KNF wspiera i aktywnie angażuje się we wszelkie inicjatywy, które mają na celu rozwój rynku kapitałowego. Jedną z takich inicjatyw jest rozwój rynku transakcji pożyczek papierów wartościowych, które miałyby być obsługiwane przez banki powiernicze. Obecnie rolą tych podmiotów (departamentów powierniczych w bankach) jest co do zasady prowadzenie rachunków papierów wartościowych. Aby umożliwić im obsługę transakcji pożyczek, konieczne jest dokonanie zmian w prawie, które określałyby wymogi dla tej działalności. Pośredniczenie w transakcjach pożyczek papierów wartościowych musi odbywać się na tych samych zasadach niezależnie od tego, czy są świadczone przez banki powiernicze czy firmy inwestycyjne. Niezbędne regulacje, które określają ramy prawne dla banków powierniczych dla świadczenia tych usług, zostały opracowane przez UKNF i są obecnie procedowane w ramach prac legislacyjnych – mówi Jacek Barszczewski, dyrektor departamentu komunikacji społecznej w KNF.

Trudny biznes

Przynajmniej w teorii jest więc szansa, że w tym roku giełdowy projekt pożyczek w końcu ruszy. Oddzielną kwestią jest to, czy faktycznie okaże się on sukcesem.

Sami brokerzy, którzy mogliby prowadzić ten biznes, nie palą się do niego. Z jednej strony uruchomienie tej działalności jest dość kosztownym i skomplikowanym, chociażby pod względem rozliczeń, przedsięwzięciem. Koszty można byłoby oczywiście ponieść, ale istnieje ryzyko, że wcale się one nie zwrócą.

Popyt na pożyczki papierów wartościowych w Polsce jest bowiem wciąż stosunkowo niski. Z usługi tej korzysta głównie kilka funduszy inwestycyjnych zamkniętych. Teoretycznie potencjału rozwoju tego biznesu brokerzy mogliby szukać za granicą. Tutaj jednak przegrywają oni rywalizację z największymi globalnymi podmiotami, które mają pełen serwis i dobrze rozwiniętą usługę. Dane dotyczące krótkiej sprzedaży, które pojawiają się w rejestrze prowadzonym przez KNF, opierają się właśnie głównie na pożyczkach ze strony zagranicznych podmiotów.

Jest jeszcze jeden, dość prozaiczny powód, dla którego pożyczki nie mogą się przebić w Polsce. Tak jak bowiem to zostało wspomniane na początku, są one podstawą krótkiej sprzedaży, czyli możliwości zarabiania na spadkach. Tymczasem od marca ubiegłego roku na naszym rynku zarabia się przede wszystkim na długich pozycjach. Szybciej czy później trend ten pewnie się odwróci, ale czy faktycznie spowoduje to, że inwestorzy będą szukać możliwości inwestowania na krótko? To pozostaje wielką niewiadomą.

Finanse
Trudny spadek po GNB
Finanse
Roszady w rejestrze shortów
Finanse
ZBP: Kredyt „Mieszkanie na start” wcale nie taki atrakcyjny
Finanse
Sławomir Panasiuk zamienia KDPW na GPW
Finanse
WIG20 obchodzi 30 urodziny. W ostatnich latach przeżywał prawdziwą huśtawkę nastrojów
Finanse
Szansa na małą dywersyfikację oszczędności emerytalnych