Komisja Europejska w białej księdze przedstawiła katalog możliwych scenariuszy na przyszłość: ewentualne pozostawienie obecnego stanu rzeczy lub zmiany – od intensywnego pogłębienia integracji, przez Europę wielu prędkości do istotnej redukcji instytucjonalnego poziomu integracji. Choć problem zmiany modelu integracji europejskiej wydaje się mieć przede wszystkim naturę polityczną, pewną pomocą w wyborze zadowalającego rozwiązania może być teoria ekonomiczna, a konkretniej – teoria międzynarodowej integracji gospodarczej oraz teoria racjonalnego wyboru.

Zgodnie z teorią międzynarodowej integracji w gospodarkach kapitalistycznych kolejne formy integracji gospodarczej wymuszane są przez naturalne siły rynkowe bądź dążenie do zwiększenia efektywności rynków. Utworzenie najmniej zaawansowanej formy integracji, czyli strefy wolnego handlu, sprzyja poprawie dobrobytu przez wzrost obrotów handlowych między jej członkami. Pojawiają się w niej jednak problemy związane z handlem z krajami spoza ugrupowania, co może zostać wyeliminowane dzięki powołaniu unii celnej. Nie występuje w niej mobilność czynników produkcji, co sprawia, że liberalizacja obrotów handlowych nie jest pełna. Dla dalszej poprawy stopnia dobrobytu konieczne jest zatem stworzenie wspólnego rynku. Dopełnienie pełnej swobody przepływu czynników produkcji dokonać się może dopiero w unii ekonomicznej, a zmniejszenie ryzyka we wzajemnych transakcjach – w unii walutowej, ale wyłącznie między krajami do niej przygotowanymi. Wszelkie formy głębszej integracji, w tym unia walutowa dla nieskonwergowanych gospodarek, nie mają podbudowy ekonomicznej, jedynie polityczną.

Z praktycznego punktu widzenia istotne jest, że integracja przebiegająca zgodnie z obiektywnymi prawami ekonomii przynosi wymierne efekty dobrobytowe, odczuwalne dla przeciętnych obywateli Unii. Mimo to Brytyjczycy zagłosowali za jej opuszczeniem. Zwyciężyło zatem przekonanie, że koszty ponoszone w związku z integracją polityczną przewyższają korzyści płynące z integracji gospodarczej. Zgodnie z tym rozumowaniem dalsze pogłębianie pozagospodarczej integracji, przez wzrost kosztów politycznych, prowadzić może paradoksalnie do dezintegracji Unii, tj. wychodzenia z niej tych państw, w których społeczeństwa uznają, podobnie jak Brytyjczycy, że korzyści gospodarcze zostały pochłonięte przez inne koszty integracji. Równie ryzykowne okazać by się mogło stworzenie tzw. Unii wielu prędkości. Także w tym przypadku nie byłyby generowane dodatkowe korzyści ekonomiczne, a rachunek politycznych zysków i kosztów mógłby okazać się ujemny. Ewentualne wynikające z tego kolejne po Brexicie „exity", zwłaszcza krajów z grona tzw. twardego jądra Unii Europejskiej, mogłyby się okazać katastrofalne dla całej idei integracji europejskiej.

Nie oznacza to oczywiście, że rozsądne byłoby pójście w drugą stronę i ograniczenie funkcjonowania Unii Europejskiej wyłącznie do poziomu wspólnego rynku czy unii ekonomicznej. Niektóre dziedziny integracji politycznej nie tylko przynoszą wymierne pozytywne efekty, ale również są szeroko akceptowane przez społeczeństwa państw unijnych, niemal na zasadach konsensusu. Porażką Unii byłoby również pozostawienie spraw w ich obecnym kształcie. O potrzebach głębokich reform mówi się od lat, ale niestety koncepcjom i planom nie towarzyszyły dotychczas realne działania w tym kierunku. Opuszczenie Unii przez Wielką Brytanię powinno stać się impulsem do przeprowadzenia zmian pozwalających na odzyskanie konkurencyjności i istotnej poprawy pozycji geopolitycznej. O tym, czy europejskie elity polityczne po raz kolejny nie prześpią swojej szansy, przekonamy się już wkrótce.