Raportowanie niefinansowe jako czynnik konkurencyjności

Jutro może się okazać, że lokalizacja w Polsce nie jest tańsza niż w „starych" krajach UE, a jednocześnie produkcja w naszym kraju zostawiać będzie za sobą nieprzyjemny „brązowy" ślad, który nie spodoba się konsumentom przyzwyczajonym do „zielonych" gospodarek.

Publikacja: 31.01.2019 05:00

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu, SEG

Mirosław Kachniewski, prezes zarządu, SEG

Foto: materiały prasowe

We wtorek uczestniczyłem w dorocznej konferencji poświęconej rozwojowi usług finansowych w UE (fsconference.eu). Co ciekawe, jakiegokolwiek tematu byśmy dotknęli, kończyło się na raportowaniu niefinansowym powiązanym z ochroną klimatu (jednocześnie splata się to z konferencją SEG poświęconą wnioskom z raportowania niefinansowego). Widać wyraźnie, że będzie to główny motyw kampanii wyborczej do europarlamentu, co może mieć olbrzymie skutki dla finansowania małych i średnich przedsiębiorstw, a także dla przyszłego rozwoju polskiej gospodarki.

Można by się było spodziewać, że na dwa miesiące przed planowanym brexitem to właśnie ten temat będzie głównym przedmiotem dyskusji. Tak się jednak nie stało – nie wiem, czy to potencjalnie traumatyczne dla rynków finansowych wydarzenie jest wypierane ze świadomości czy też wszystkie wątki zostały już przedyskutowane, a niezbędne przygotowania poczynione, co pozwala z olimpijskim spokojem oczekiwać na dalszy rozwój wypadków. Faktem jest, że temat ten został zaledwie muśnięty i jeśli się pojawiał, to w kontekście dalszej integracji rynków kapitałowych na kontynencie.

Natomiast na wszystkie sposoby wałkowany był wątek raportowania niefinansowego, a zwłaszcza ta jego część, która dotyczy przeciwdziałania zmianom klimatycznym. I to bynajmniej nie tylko w przypadku dużych spółek notowanych na giełdach, ale w dużo szerszym zakresie. Chodzi o powstanie całego nowego „krwiobiegu" gospodarczego nazywanego „zielonym" w przeciwieństwie do obecnie istniejącego „brązowego". I ta część „zielona" będzie zasilana setkami miliardów euro rocznie, a „brązowa" będzie stopniowo zanikać.

W tym miejscu pojawia się kluczowe pytanie: jak odróżnić „zielone" od „brązowego"? Odpowiedź pada dość prosta: rozszerzyć raportowanie niefinansowe największych podmiotów i zaprząc instytucje finansowe (najczęściej to też duże podmioty) do selekcji projektów, które można finansować w trybie „zielonym". A jednocześnie te nowe wymogi nie powinny w negatywny sposób wpłynąć na finansowanie małych i średnich przedsiębiorstw.

I tu dochodzimy do sedna: jak można wdrożyć infrastrukturę ochrony klimatu bez zaangażowania do tego małych i średnich przedsiębiorstw? Przecież gdybyśmy wprost przyjęli, że nowe wymogi dotyczyć będą tylko dużych firm, to rynek poradziłby sobie z tym w bardzo prosty sposób: po prostu wszelkie „brązowe" produkty i usługi kupowane byłyby od małych przedsiębiorstw. Jedynym rozwiązaniem, aby tego uniknąć, jest wymóg, żeby raportowanie niefinansowe dotyczyło całego łańcucha produkcji – od wydobywania surowców po utylizację odpadów.

Oczywistą konsekwencją takiego podejścia będzie pośredni wymóg raportowania niefinansowego przez małe i średnie przedsiębiorstwa. Jeśli nie opracują wiarygodnych danych dotyczących ich wpływu na ochronę środowiska, to nie tylko nie uzyskają finansowania, ale także nie będą mogły sprzedawać swoich produktów lub usług, gdyż potencjalni nabywcy przedsiębiorcy nie będą chcieli sobie brudzić swojego „zielonego" produktu końcowego, o nabywcach konsumentach nawet nie wspominając.

Warto w tym kontekście podkreślić, że przed polskimi przedsiębiorcami staną zupełnie nowe wyzwania. To będzie problem zgromadzenia i zweryfikowania nie tylko odpowiednich danych (co zresztą samo w sobie jest niezwykle złożonym zagadnieniem, czego dowodzą analizy SEG dotyczące raportowania niefinansowego za 2017 r.), ale i zupełnie nowych zasad konkurencji, przynajmniej w dwóch obszarach: innowacji i źródeł energii.

Moje obawy dotyczące pierwszego z tych obszarów wynikają stąd, że w świadomości społecznej (a zatem często także w świadomości przedsiębiorców) przykładamy dużo mniejsze znaczenie do ochrony środowiska naturalnego. Wątek ten, jeśli w ogóle się pojawia, to w kontekście nakazów i zakazów, a nasza kreatywność koncentruje się raczej na obejściu tych wymogów niż na wymyślaniu rozwiązań przyjaznych dla środowiska. Priorytetem jest niski koszt tu i teraz, co ogranicza wydatki na inwestycje w nowe technologie. Dlatego obawiam się, że zarówno w obszarach, które są już znane (np. odejście od plastikowych jednorazówek do roku 2021), jak i w tych, które będą się pojawiać spontanicznie (przesunięcia popytu konsumentów niezależnie od uregulowań prawnych), będziemy w dużo trudniejszej sytuacji od producentów zachodnich.

Drugi obszar (czyli źródła energii) jest jeszcze bardziej skomplikowany, gdyż polscy przedsiębiorcy nie za bardzo będą mieli alternatywę. Każdy ich produkt, choćby był najbardziej „zielony", to „skażony" zostanie „brązową" energią pozyskiwaną ze spalania węgla. Może to mieć olbrzymie konsekwencje dla produkcji, a zwłaszcza dla eksportu. Może też mieć wpływ na inwestycje zagraniczne. Dotychczas mogliśmy przyciągać inwestorów argumentami kosztowymi (stosunkowo tania siła robocza, koszty gruntów, budowy etc.). Jutro może się okazać, że lokalizacja w Polsce nie jest tańsza niż w „starych" krajach UE (rosnące koszty pracy, energii, zgodności z żywiołowo rozwijającymi się regulacjami), a jednocześnie produkcja w naszym kraju zostawiać będzie za sobą nieprzyjemny brązowy ślad, który nie spodoba się konsumentom.

Musimy mieć pełną świadomość, że nadchodzi era pełnej przejrzystości w obszarze ochrony środowiska naturalnego. Że zasoby dotychczas uważane za niczyje i ogólnodostępne (jak np. woda czy powietrze) będą coraz bardziej reglamentowane i chronione. Że nie będzie możliwe przerzucanie kosztów np. utylizacji produktów na końcowego odbiorcę. I to niezależnie od tego, czy to jest sprawiedliwe, czy też nie. Nawet jeśli takie rozwiązania wymuszają ci, którzy historycznie najbardziej się przyczynili do zmian klimatycznych, to i tak będziemy musieli ich posłuchać. Nie tylko dlatego, że takie będą regulacje, ale też dlatego, że innej planety nie mamy.

Felietony
LSME – duże wyzwanie dla małych spółek
Felietony
Złoty wciąż ma potencjał do aprecjacji, ale w wolniejszym tempie
Felietony
Jak wspominam debiut WIG20
Felietony
Wszystko jest po coś i ma znaczenie
Felietony
Znieczulica regulacyjna
Felietony
DORA – kluczowe wyzwania w zakresie odporności cyfrowej instytucji finansowych