Jak zostać hotelarzem i na tym nie stracić

Zakup lokalu w condohotelu czy apartamentu dla turystów jak każda inwestycja wiąże się z ryzykiem. Można je ograniczyć, wybierając obiekt w dobrej lokalizacji, zarządzany przez doświadczoną firmę. I lepiej nie wierzyć w gwarantowane stopy zwrotu.

Publikacja: 08.09.2019 13:42

W folderze reklamowym hotel może wyglądać urzekająco, a finansowe warunki współpracy z potencjalnymi

W folderze reklamowym hotel może wyglądać urzekająco, a finansowe warunki współpracy z potencjalnymi inwestorami mogą się wydawać znakomite. Do rozmowy z deweloperem w sprawie zakupu apartamentu w formule condo trzeba się jednak bardzo dobrze przygotować.

Foto: Adobestock

Zakup pokoju w condo- lub aparthotelu to jedna z możliwości zainwestowania na rynku nieruchomości (ten pierwszy to klasyczny pokój hotelowy, drugi ma aneks kuchenny, choć często określenia te są używane zamiennie). Inwestor kupuje lokal w obiekcie zarządzanym przez operatora i ma udział w zyskach z wynajmu; często kuszony jest określoną stopą zwrotu w skali roku. Zazwyczaj umowa jest zawierana na ustalony czas (np. na dziesięć lat).

Tego typu projektów powstaje w ostatnich latach mnóstwo. Czy wszystkie mają szansę wypracować obiecane zyski? Jak zawsze w przypadku inwestowania należy wyłączyć emocje i poświęcić trochę czasu na analizę.

Potencjał turystyczny

– Lokalizacja to pierwsza rzecz, którą należy wziąć pod uwagę, inwestując na rynku nieruchomości. W przypadku hoteli lokalizacja musi spełniać kryteria turystyczno-biznesowe także po sezonie. Jeśli „nasz" hotel znajduje się w miejscowości typowo sezonowej – w górach, nad morzem czy jeziorem – to warto krytycznym okiem spojrzeć na sam kurort i zastanowić się, jak funkcjonuje po szczycie sezonu – mówi Marlena Kosiura, założycielka portalu Inwestycjewkurortach.pl, autorka raportów o rynku condo. – Mam wrażenie, że wiele nowych projektów w kurortach powstaje na fali wzrostu liczby turystów, tymczasem turystyka to jedna z branż najmniej odpornych na kryzys.

W ostatnich latach Polacy chętniej wyjeżdżają, a sezon wydłużył się od wiosny do jesieni. Ale to wcale nie oznacza, że wysokie obłożenie hotelu w dalszej perspektywie jest pewnikiem. Inwestycje dobrze zaplanowane to takie, które uwzględniają czynnik pogody i zapewniają alternatywę wobec pobytu na zewnątrz. Hotel powinien więc oferować takie atrakcje, jak strefa basenowa i spa, sala zabaw, restauracja, fitness. Jeśli rozbudowane atrakcje są w mieście, infrastruktura w samym hotelu może być mniejsza lub wręcz obiekt może poradzić sobie bez usług dodatkowych – twierdzi Marlena Kosiura.

Nasycenie miejscami noclegowymi

Należy się również rozejrzeć po okolicy i sprawdzić, jak wygląda oferta konkurencji. I nie chodzi tu tylko o inne obiekty condo i klasyczne hotele, ale także o apartamenty na wynajem krótkoterminowy. Nawet jeśli „nasz" condothotel jest świetnie zaprojektowany i zorganizowany pod względem biznesowym, to zbyt duże nasycenie miejscami noclegowymi w pobliżu może utrudnić uzyskanie odpowiednio wysokich cen, tak aby biznes był rentowny przez cały rok.

– Jak w soczewce widać to na gdańskiej Wyspie Spichrzów i w okolicach. Tam rynek rozwija się w sposób nie do końca kontrolowany. Inwestorzy szybko podejmują decyzje, zakładając, że skoro turystyka rośnie, to warto inwestować w obiekty noclegowe. Według naszych analiz do 2023 r. powstanie tam 3,5–4 tys. apartamentów i pokoi hotelowych, co zwiększy bazę do około 7 tys. miejsc noclegowych. Nawet nie będąc specjalistą z branży turystycznej, można ocenić, że wynajęcie wszystkich pokoi będzie niemożliwe nawet w sezonie letnim – mówi Marlena Kosiura.

W Trójmieście jeszcze rok, dwa lata temu apartamenty wynajmowane były po 250–300 zł za dobę, a hotele po 300–500 zł. Dziś takie ceny są rzadkością, pojawiają się tylko w wybranych okresach. Nadpodaż apartamentów na krótki najem spowodowała spadek cen nawet do około 100 zł za noc, a to wymusiło obniżenie stawek w hotelach.

– Pozytywnym zjawiskiem jest to, że część inwestorów liczących na szybkie i łatwe zyski z wynajmu mieszkań turystom widzi, że bycie mikrohotelarzem wcale nie jest takie proste. W efekcie właściciele lokali przestawiają się z najmu krótkoterminowego na długoterminowy – podkreśla Marlena Kosiura.

Warto zapytać o doświadczenie

GG Parkiet

Kiedy już przeanalizujemy otoczenie, należy się skupić na samym obiekcie i poznać biznesplan. – Na rynku pojawiło się ostatnio wielu nowych deweloperów, którzy wcześniej nie realizowali takich inwestycji. Warto pytać firmy – te bez doświadczenia w turystyce – czy korzystały z doradztwa ekspertów i firm z rynku hotelowego, a jeśli tak, to jakich – radzi Marlena Kosiura.

Niezmiernie ważne jest, kto będzie prowadził obiekt, wynajmował pokoje, szukał gości. Najbezpieczniej i najwygodniej jest, jeśli robi to firma wyspecjalizowana w obsłudze ruchu turystycznego i wydarzeń. Weryfikacja takiego podmiotu przez inwestora indywidualnego jest dość prosta. Wystarczy poczytać opinie o apartamentach czy obiektach hotelowych. Już na tej podstawie można sobie wyrobić zdanie na temat profesjonalizmu zarządcy.

Nowym trendem jest wchodzenie międzynarodowych sieci hotelowych na polski rynek condo. Zazwyczaj odbywa się to w formie franczyzy na używanie danej marki. Podnosi to bezpieczeństwo projektu, gdyż sieć hotelowa analizuje potencjał danej lokalizacji i sam projekt, zanim udzieli zgody na używanie swojej marki. Nie gwarantuje to oczywiście sukcesu.

– Wiara w reklamowane przez deweloperów „gwarancje" wypłaty zysków jest absolutnie niewskazana. To, czy dana inwestycja będzie przynosić zyski, nie zależy od żadnej wirtualnej gwarancji, lecz od tego, czy obiekt będzie odpowiednio dużo zarabiać. Warto na to patrzeć w dłuższej perspektywie i pamiętać, że hotel osiąga rentowność dopiero po trzech–pięciu latach – mówi Marlena Kosiura.

Przestrzega też, by sprawdzić, jak liczony jest obiecywany zwrot z kapitału. Zysk podawany przez dewelopera i zapisany w umowie z reguły jest określony jako procent ceny nieruchomości. Pytanie: jakiej ceny? U jednego dewelopera będzie to cena netto apartamentu w stanie deweloperskim, bez wyposażenia, a u innego – w standardzie pod klucz. Ma to znaczenie, bo wyposażenie to wydatek 35–60 tys. zł. Podobnie jest z miejscem parkingowym. Niektórzy uwzględniają je w kwocie bazowej do wyliczania zysków, inni nie. Nie można też zapomnieć o dodatkowych kosztach, które wpłyną na finalny zysk. Chodzi o miesięczny czynsz, podatek od nieruchomości, ubezpieczenie, ewentualne koszty funduszu remontowego i odtworzeniowego.

Co ze sprzedażą

Nawet jeśli lokal condo kupowany jest z przekonaniem, że jest to długoterminowa inwestycja, warto się od razu przygotować na scenariusz przewidujący sprzedaż nieruchomości.

– Jeśli obiekt będzie dobrze funkcjonował i zyski będą wypłacane, odsprzedanie pokoju lub apartamentu będzie łatwe. Jeśli jednak obiekt będzie miał problemy, złe oceny i trudności operacyjne, lokalu nikt nie odkupi. Dotyczy to zwłaszcza budynków typowo hotelowych, gdzie wydzielenie z całości i samodzielne wynajmowanie lokalu jest niemożliwe. W przypadku budynków aparthotelowych jest to już łatwiejsze, a nawet istnieje możliwość zmiany biznesu np. z wynajmu dla turystów na najem długoterminowy lub na biuro – przekonuje Marlena Kosiura.

– Zakup lokalu w condohotelu czy apartamentu wakacyjnego jak każda inwestycja wiąże się z ryzykiem – mówi Jan Wróblewski, współzałożyciel firmy Zdrojowa Invest & Hotels (deweloper budujący obiekty w formule condo). – Należy wybrać obiekt w jak najlepszej lokalizacji, najbardziej doświadczonego operatora. I nie wolno wierzyć w „gwarantowane" stopy zwrotu. W biznesie nie ma gwarancji zysku, więc jeśli pojawia się taka oferta, to znaczy, że deweloper postępuje nieetycznie i niezgodnie z prawem wprowadza w błąd, żeby zwiększyć swoją sprzedaż.

Jak twierdzi Wróblewski, zyskowność aktywów hotelowych w Polsce zaczyna się od dość niskiego poziomu 5–6 proc. rocznie, bo ceny w hotelach są stosunkowo niskie. Stopy zwrotu szacowane na ponad 6,5 proc. oznaczają już ryzyko, bo z danych statystycznych wynika, że operator może mieć stratę i trudności z wywiązaniem się z zobowiązań. Przy stopie 7–8 proc. warto zadać sobie pytanie, dlaczego deweloper oferuje tak wysoki zysk, skoro mógłby sfinansować hotel tańszym kredytem.

Nasycenie hotelami w Polsce jest wciąż niższe niż na Zachodzie, ale dynamika wykupionych noclegów w naszym kraju spadła z 11,5 proc. w 2016 r. do ok. 5 proc. w latach 2017–2018. Natomiast dynamika rozwoju bazy noclegowej wzrosła z 3 do 6 proc., co świadczy o tym, że konkurencja rośnie. Do tego zwiększają się koszty pracy.

– Dlatego widać już spowolnienie na niektórych największych lokalnych rynkach, czyli w Warszawie, Gdańsku, Kołobrzegu, Międzyzdrojach, Szklarskiej Porębie czy Zakopanem. Niektóre mniejsze miejscowości odnotowują nawet spadek, bo przegrywają z konkurencją. Na przykład w Wiśle, według GUS, w ciągu ostatnich dwóch lat liczba wykupionych noclegów spadła aż o 20 proc. – mówi Jan Wróblewski.

Skomplikowany biznes

Dlatego tak ważna jest lokalizacja. Dotyczy to nie tylko miejscowości, ale również konkretnej działki. Na przykład w kurortach najlepiej jest, gdy hotel oferuje widok na morze, jezioro czy góry. Warto też zwrócić uwagę na funkcje obiektu, bo wiele z nich to de facto apartamenty na wynajem, bez zaplecza przyciągającego gości.

– Hotelarstwo to sztuka gościnności, ale i skomplikowany biznes z liczną kadrą na różnych szczeblach, gastronomią oraz wielokanałową sprzedażą i marketingiem. Zatem doświadczenie podmiotu odpowiedzialnego za konkretny projekt jest bardzo ważne – przekonuje Jan Wróblewski. – Najlepiej, gdy deweloper obiecujący zyski jest jednocześnie inwestorem odpowiedzialnym za budowę i sprzedaż lokali, a także operatorem, który potem zarządza obiektem i ostatecznie wypłaca zyski inwestorom. W innym przypadku mogą to być zobowiązania bez pokrycia. Doświadczenie, posiadany już portfel innych hoteli czy współpraca z międzynarodowymi sieciami świadczą dodatkowo o wiarygodności potencjalnego partnera. ¶

Inwestycje
Goldman Sachs podniósł prognozę ceny złota
Inwestycje
Złoto nie traci apetytu na rekordy. Napięcie na Bliskim Wschodzie wspiera notowania kruszcu
Inwestycje
Słabnie „Barbiemania”, Europa wraca do łask inwestorów
Inwestycje
Ropa naftowa po 100 USD za baryłkę? Goldman Sachs: raczej nie w tym roku
Inwestycje
Skąd się wziął nagły wzrost ceny złota?
Inwestycje
Polscy inwestorzy głosują tak, by nie szkodzić swoim inwestycjom